Rozdział II

83 3 0
                                    

To on... Moje serce zaczyna bić szybciej, a ja nie mam pojęcia dlaczego.

- To jest Dawid- przedstawia go Michał.

- Cześć wszystkim- mówi z uśmiechem mój wybawca.

- Cześć- wołają w odpowiedzi wszystkie dziewczyny i uśmiechają się do niego.

Wznoszę oczy do góry widząc jak do niego zarywają. Nie wiem dlaczego, ale zaczyna mnie to wkurzać. Jakoś nigdy nie przeszkadzało mi, że próbują zwrócić na siebie uwagę jakiegoś chłopaka. To jest co najmniej dziwne.

Nagle jego wzrok znów kieruje się w moją stronę. Nawet nie potrzebuję lustra żeby stwierdzić, że się rumienię.

- My się chyba już znamy, co nie? -pyta uśmiechając się ciepło.- Jak już wiesz jestem Dawid, a ty jak masz na imię? Oczywiście jeśli zechciałabyś mi powiedzieć.

- No... Tak... Masz rację- jąkam się trochę. „Co za idiotka ze mnie. Bełkoczę jakbym była pijana."- Jestem Monika.

- Miło mi poznać- uśmiecha się jeszcze szerzej. Jaki on ma śliczny uśmiech.

- Przepraszam was, ale ja już muszę lecieć- mówi Dawid.

- Tak szybko? Dlaczego?- pyta Iwona. Ona zawsze musi się przyczepić do każdego chłopaka, nawet wtedy gdy ten nie grzeszy urodą. Ale w tym przypadku muszę przyznać, że niezłego przystojniaka sobie wypatrzyła. O czym ja myślę?

- Po prostu muszę- odpowiada trochę zmieszany.- Cześć wszystkim. Do zobaczenia Monika.

Uśmiecha się do mnie jeszcze raz i wychodzi ze szkoły. Wszystkie dziewczyny odprowadzają go wzrokiem do samych drzwi, a gdy zniknął z ich pola widzenia, przenoszą wzrok na mnie.

Czuję na sobie ich zaskoczone spojrzenia i czerwienię się jeszcze bardziej. Wszystkie patrzą na mnie zdziwione.

- To idziemy gdzieś, czy gapimy się dalej na Monikę?- pyta Kamila. Większość dziewczyn odwraca wzrok, ale ja i tak dalej czuję się nieswojo.

- Chodźmy gdzieś- mówi Michał.- Ktoś ma jakiś pomysł?

Nagle stwierdzam, że jestem wyczerpana i nie mam ochoty nigdzie wychodzić.

- Wiecie co, ja chyba dzisiaj nigdzie nie idę.- mówię.

- Dlaczego?- pyta zaskoczona przyjaciółka.

- Jakoś dziwnie się czuję- odpowiadam i kieruję się w kierunku wyjścia.

- Ok, to do jutra Monia- mówi Damian.

-Cześć wszystkim- odwracam się i wychodzę.

-Chce pewnie dogonić tego swojego...- słyszę jeszcze zanim zamykają się drzwi.

Mój? Co to w ogóle za idiotyczny pomysł? Dawid nie jest mój...

Tego swojego... Co to w ogóle za pomysł? Skąd im to przyszło do głowy? Pewnie dlatego, że się do mnie odezwał.

Nie rozumiem ich. Zresztą nie interesuje mnie to nawet, co oni o mnie myślą. Najważniejsze jest to, że ja wiem jaka jest prawda.

-Monika?- woła ktoś za mną. Odwracam się i widzę Dawida.

- Oo... Dawid?- mówię zdziwiona. Bardzo inteligentnie, gratulacje Monia.- Co ty tu robisz?

- Miałem coś do załatwienia w pobliżu i właśnie wracam do domu.- uśmiecha się. -A ty? Dlaczego nie zostałaś z przyjaciółmi?

- Tak jakoś wyszło... Dziwnie się trochę czuję- mówię.

- Co się stało?- pyta zatroskany.- Idziesz do domu?

- Tak. Nic mi nie będzie- odpowiadam. 

- Odprowadzę cię. Ok?- pyta Dawid patrząc na mnie z troską tymi swoimi pięknymi niebieskimi oczami.

- Naprawdę chcesz?- pytam zaskoczona. Czy on właśnie powiedział, że chce mnie odprowadzić?

- A czemu nie?- brunet odpowiada mi pytaniem.- Jasne, że tak. Zwłaszcza, że źle się czujesz. Muszę wiedzieć, że dotarłaś bezpiecznie do domu.

- Dlaczego?- pytam po raz kolejny zdziwiona.

- Ee... Nie wiem- mówi.- Tak po prostu. Bo cię lubię. To mogę cię odprowadzić?

O matko. On mnie lubi.

- Jasne- odpowiadam zaskoczona.

- Świetnie. Chodźmy- mówi z uśmiechem.- Prowadź.

Zaczynam żałować, że mieszkam tak blisko.

- To chodźmy.

Przez chwilę idziemy w milczeniu. Nie wiemy o czym moglibyśmy rozmawiać. Idziemy krok za krokiem i z każdą sekundą jesteśmy coraz bliżej celu.

Nie chcę się z nim rozstawać tak szybko. Sama nie wiem dlaczego.

- Jak się czujesz?- pyta patrząc na mnie zatroskanym spojrzeniem.
Nie wiem co mam odpowiedzieć. 

- Już lepiej- mówię.- Nie musisz mnie odprowadzać. Pewnie ci się gdzieś spieszy...

- Mówiłem ci już, że chcę cię odprowadzić- odpowiada spokojnie.- Mam czas, ale ty chyba chcesz się mnie pozbyć.

- Nie... Ja tylko... nieważne- mówię. Kolejny raz się jąkam. Czy ja zawsze muszę zrobić z siebie taką idiotkę?- Nie chciałam tylko zajmować ci czasu.

Uśmiecha się do mnie, a ja nie wiem co mam ze sobą zrobić.

- To tutaj- pokazuję w stronę swojego domu.- Dzięki, że mnie odprowadziłeś, Dawid.

- Nie ma za co- odpowiada z tym uroczym uśmiechem.- Na którą masz jutro do szkoły?

- Na 7.30- odpowiadam całkowicie zaskoczona. O co może mu chodzić?

- Ja też- i kolejny uśmiech.- Może poszlibyśmy razem?

Teraz to już całkiem zapomniałam jak się mówi.

- Jeśli tylko chcesz, to czemu nie...- mówię. Chociaż tyle, że się nie jąkam. Brawo!

- Oczywiście, że chcę- odpowiada chłopak bez wahania.- To do jutra.

Do jutra...



Okruchy rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz