Rozdział XII

62 2 0
                                    

Kolejną lekcję mam w drugim budynku. Wrzucam więc zeszyt Kuby do plecaka i idę korytarzem w stronę sali. Nagle ktoś przebiega obok mnie uderzając z rozpędu w moje prawe ramię.

- Patrz jak chodzisz, idioto- rzuciłam rozcierając ramię.

- Nie moja wina, że się tak wleczesz środkiem korytarza- odpowiada chłopak ruszając dalej.

- Idiota- mówię do siebie i idę dalej.

- Cześć Monika- słyszę swoje imię, więc obracam się w kierunku z którego dobiega głos.- Przepraszam...

- Spadaj Dawid. Mam gdzieś twoje przepraszanie- odpowiadam wkurzona.

- Ale Monia, posłuchaj chociaż tego co chcę ci powiedzieć- mówi wyraźnie nie wiedząc jak się zachować.

- Nie- rzucam przez ramię i odchodzę w kierunku drugiego budynku.

Po drodze podchodzi do mnie Kamila.

- Hej- mówi.- Co tam u ciebie słychać? Jakoś ostatnio nie miałyśmy czasu nawet spokojnie pogadać. Jak sytuacja z Dawidem?

- Proszę cię, nawet o nim nie wspominaj- odpowiadam.

- Aż tak źle?- pyta z troską Kamila.- Powiedz mi co się stało i nie pomijaj ani jednego szczegółu.

Zaczęłam jej opowiadać wszystko od samego początku. Słuchała uważnie, zadając tylko kilka pytań o jakieś szczegóły.

- Czyli tak wygląda sytuacja- mówi, gdy skończyłam jej opowiadać to co wydarzyło się na imprezie.- Mówiłam ci żebyś mu nie wierzyła we wszystko.

- Wiem. Żałuję, że cię nie posłuchałam- odpowiadam szczerze.

- Ale co się stało to się nie odstanie- podsumowuje przyjaciółka.- Trzeba iść dalej i przestać się oglądać za siebie. Życie toczy się dalej i trzeba to zrozumieć. Pomogę ci przez to przejść. Moja pierwsza rada, trzymaj się z daleka od Dawida i tych jego kolegów z imprezy. Po drugie przestań się już zamartwiać.

- Dzięki, Kamila- mówię.- Dziękuję za wszystko.

- Jeszcze mi nie dziękuj- odpowiada mi z uśmiechem.- Zobaczymy co z tego będzie. A teraz chodźmy już na lekcję, bo się spóźnimy.

- Znowu- uśmiecham się. Kamila potrafi zdziałać cuda. Dzięki niej znowu się uśmiecham i już się tak tym wszystkim nie przejmuję, bo wiem, że mogę na nią liczyć.

Idziemy więc do sali gadając o wszystkim i o niczym, tak jak zwykle. Jakby nigdy nic się nie stało, a świat nie wywrócił się do góry nogami.

Wchodzimy do klasy i siadamy na naszych stałych miejscach pod oknem. Nauczyciel zaczyna opowiadać o jakichś skałach chyba, a my udając, że robimy notatki piszemy do siebie wiadomości żeby nie czepiał się, że cały czas rozmawiamy.

Kamila: „Widziałaś tego chłopaka w trzeciej ławce koło drzwi?"

Spoglądam więc w kierunku, który opisała i zauważam chłopaka, który biegł wcześniej korytarzem.

Odpisuję: „No kojarzę go. Biegł korytarzem i uderzył mnie w rękę. A co?"

Po minucie dostaję odpowiedź: „No nic. Niezły jest, co nie?"

Czyli o to jej chodzi. Uśmiecham się do siebie i patrzę w kierunku tego chłopaka. Muszę przyznać, że nie jest taki zły. Nie dziwię się, że wpadł jej w oko. Ale muszę ją ostrzec jaki jest naprawdę.

„Weź lepiej na niego uważaj. Wcale nie jest taki na jakiego wygląda. Mówię na serio."

Kamila: „Ja niczego nie sugerowałam przecież. Stwierdziłam tylko, że jest niezły. Bez skojarzeń :)"

„Okay. Ale i tak wolałam ostrzec, żeby później nie było :D"

Nauczyciel akurat wybrał się na przechadzkę po klasie, więc schowałyśmy szybko nasze kartki i zaczęłyśmy przepisywać notatkę z tablicy. Gdy tylko wrócił na miejsce powróciłyśmy do bardziej pożytecznego zajęcia.

„Nie wiesz przypadkiem jak on ma na imię? Tak z ciekawości pytam."

Odpisuję więc: „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła :)"

Przesuwam kartkę w jej stronę i czekam na jej reakcję. Przeczytała szybko i oddała mi kartkę.

„A tak na serio to nie mam pojęcia. Nasza rozmowa polegała na wymienieniu kilku zdań i trwała niecałą minutę, a tak w ogóle to nawet nie chcę wiedzieć."

Kamila po kilkunastu sekundach oddaje mi kartę z odpowiedzią: ,,A może ja chcę? :)"

I właśnie w tym momencie zadzwonił upragniony dzwonek.

- Zobaczymy co da się zrobić- odpowiadam jej z uśmiechem.



Okruchy rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz