Rozdział IV

62 4 1
                                    

- Wiedziałem, że tak będzie- mówi brunet.- Przepraszam Monika. Nie chciałem cię urazić... Przepraszam...

- Przestań przepraszać, Dawid. Po prostu zaskoczyłeś mnie tym pytaniem- odpowiadam. Czy on nawet wtedy gdy się jąka musi być taki uroczy?- I nie, nie mam chłopaka.

- Naprawdę nie jesteś na mnie zła?- pyta z niedowierzaniem.

- Naprawdę- mówię z uśmiechem.

- Już się bałem, że się do mnie nigdy nie odezwiesz- powiedział z ulgą.- Chodźmy może już do szkoły. Za 10 minut zaczynają się lekcje.

- Okay.- przez chwilę idziemy w milczeniu. Ani ja, ani Dawid nie wiemy co powiedzieć.

- Ile masz dzisiaj lekcji?- pyta nieśmiało.

- Siedem, a ty?- odpowiadam.

- Ja też- mówi z niepewnym uśmiechem. Uwielbiam ten uśmiech...

Czyżby chciał znowu mnie odprowadzić?

- Mógłbym na ciebie poczekać i iść z tobą?- pyta patrząc mi w oczy, jakby chciał w nich znaleźć odpowiedź na swoje pytanie.

- Jasne- odpowiadam. Nie mam pojęcia co mogłabym innego mu odpowiedzieć, zwłaszcza gdy patrzy mi w oczy tak jak teraz.

- I na pewno nie jesteś na mnie zła?- pyta znowu.

- Nie bądź śmieszny, przecież już ci mówiłam, że nie jestem na ciebie zła- uśmiecham się.

- To w takim razie będę czekał przed szkołą, okay?- pyta już pewniej.

- Okay- mówię.

Jego uśmiech jest taki zaraźliwy, że sama się uśmiecham. Wchodzimy właśnie do szkoły.

- To do zobaczenia później, Monia- mówi i odchodzi w stronę sali, w której ma lekcje. Na końcu korytarza odwraca się jeszcze i macha do mnie. Jak ja przeżyję do końca lekcji?

Właśnie zdałam sobie sprawę, że stoję na środku korytarza i gapię się bezmyślnie w stronę, w którą poszedł Dawid. Co się ze mną w ogóle dzieje?

- Cześć Monika- mówi do mnie Michał.- Co ty tak stoisz na środku przejścia?

- Sama nie wiem- odpowiadam zawstydzona.

- Okay. Mam nadzieję, że nie jesteś zła za to, że dałem Dawidowi twój numer- mówi niepewny mojej reakcji.- No wiesz... Prosił mnie i mówił, że źle się wczoraj czułaś. No to pomyślałem, że pewnie chciał się dowiedzieć czy u ciebie wszystko okay. Chyba się sam trochę zagmatwałem... Nie jesteś na mnie zła?

- Jasne, że nie- odpowiadam z uśmiechem.- Zachowujesz się jak Dawid.

Na samą myśl o nim moje serce dostaje chyba jakiegoś ataku...

- Co masz przez to na myśli?- pyta zdziwiony.- Widziałaś się z nim dzisiaj?

- No tak- potwierdzam zawstydzona. Chyba niepotrzebnie to mówiłam.- Szliśmy razem do szkoły...

- Czyli po to był mu ten numer...- mówi Michał tak cicho, że ledwie słyszę.

- Co masz na myśli?- pytam zdezorientowana.

- Nic. Nie ważne...- odpowiada zawstydzony. Chyba miałam nie słyszeć tego co powiedział.

Nagle zadzwonił dzwonek na lekcję i musieliśmy skończyć naszą rozmowę. Na szczęście zadzwonił w tym momencie, bo nie mam pojęcia o czym mielibyśmy rozmawiać po tym incydencie.

- Do zobaczenia na długiej przerwie- mówi Michał i idzie do swojej klasy.

Czyżby Michał był zazdrosny? Chyba przestałam rozumieć otaczających mnie ludzi.

Znowu...


Okruchy rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz