Rozdział VIII

80 2 0
                                    

- Daniel mieszka jakieś 10 min drogi, licząc od twojego domu- mówi Dawid nadal się uśmiechając.- Będziemy na miejscu w sam raz.

- Okay- odpowiadam również uśmiechem.

- Jak tam u ciebie?- pyta.- Gotowa na jutro czy rano szybkie wrzucenie książek do plecaka?

- Wszystko gotowe na jutro- odpowiadam wesoło.

- Naprawdę? Nie spodziewałem się tego- mówi Dawid z udawanym zaskoczeniem.

Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. Jaki on jest słodki...

- A tak na serio wiedziałem, że tak będzie- mówi patrząc na mnie.- Jesteśmy prawie na miejscu. Gdzieś koło wejścia powinni być moi znajomi.

Przed nami widać sporą posiadłość otoczoną ze wszystkich stron pięknym ogrodem. Wzdłuż ścieżki prowadzącej do wejścia zostały umieszczone lampki na baterie słoneczne, które po zmroku oświetlają drogę.

- Jak tu pięknie- mówię z zachwytem.

- Też tak uważam- odpowiada Dawid.- Widzę moich znajomych. Idziemy do nich czy wolisz iść gdzieś indziej?

- Obojętnie- wzruszam ramionami.- I tak nikogo nie znam.

- Co powiesz na to, żeby z nimi chwilę pogadać, a później poszlibyśmy gdzieś?- pyta.

- Nie mam nic przeciwko- odpowiadam. Wydaje mi się, że zgodziłabym się na wszystko jeśli tylko miałabym gdzieś pójść z nim...

Przechodzimy przez bramę i kierujemy się w stronę grupki stojącej obok schodów.

- Cześć wszystkim- woła Dawid radośnie.- Przyprowadziłem nową koleżankę. To jest Monika.

- Cześć- mówię trochę zawstydzona. Ponad dziesięć par oczu jest skierowanych na mnie i obserwuje każdy mój ruch.

- To może każdy niech powie jak ma na imię- proponuje Dawid.

Wszyscy więc po kolei mówią swoje imiona, a ja po minucie i tak już nie pamiętałam, kto jest kim.

- Nie będzie wam przeszkadzało jeśli pójdziemy do reszty- pyta Dawid swoich znajomych.

- Ty możesz iść, ale Monika niech z nami zostanie- odpowiada mu chłopak z rudymi włosami, chyba miał na imię Daniel.

- Nie chcę żeby się dowiedziała jaki tak naprawdę jesteś- mówi Dawid.

- A co? Masz coś do mnie?- pyta chłopak wyraźnie wkurzony.- Coś ci nie pasuje?

I zanim ktokolwiek próbuje interweniować popycha Dawida, który zaskoczony nagłym wybuchem swojego kolegi traci równowagę i prawie upada. Gdyby nie szybka reakcja jakiegoś blondyna to z pewnością byłoby nieciekawie.

- Nic ci się nie stało?- pytam pochodząc do Dawida.

- Nic mi nie jest. Chodźmy może do innych- mówi zerkając w stronę Daniela.- Chyba nie jesteśmy tu chyba mile widziani.

Idziemy więc w kierunku z którego słychać dźwięki muzyki. Dawid nic nie mówi, ale widzę, że jest zły.

- Przepraszam cię za jego zachowanie- mówi w końcu Dawid.- Często wywołuje kłótnie, ale po raz pierwszy tak się zachowywał.

- Najważniejsze, że nic poważnego się nie stało- odpowiadam z pokrzepiającym uśmiechem. Jednak jego uśmiech nie jest naturalny.

- Poczekasz tu na mnie? Przyniosę nam coś do picia, okay?- pyta.- Nie wiem co tam mają, więc postaram się znaleźć coś bez alkoholu.

- Jasne- odpowiadam.

O co mogło chodzić Danielowi? Przecież nie było powodu żeby się tak zachowywał. To z pewnością nie było normalne.

- Już jestem- mówi Dawid przerywając moje rozmyślania.- Mieli tylko takie soki, nie licząc oczywiście alkoholu, więc zabrałem dwa dla nas. Może być?

- Oczywiście.

- Mogliśmy nie iść do nich- mówi.- Mogłem się spodziewać, że tak zareaguje...

- Trudno. Co się stało, to się nie odstanie- odpowiadam przerywając mu.

- Masz rację. Ale to i tak nie zmienia faktu, że nie chciałem żebyś była tego świadkiem...

- Wiem przecież. To nie twoja wina, że coś mu nie pasowało...- tłumaczę.

- Wiem- odpowiada Dawid.- Może byśmy zatańczyli?

- Czemu nie?- mówię z uśmiechem.

Idziemy więc w stronę prowizorycznego parkietu. I właśnie wtedy muzyka się zmienia. Po prostu wspaniale.
Nie ma to jak wolne tańce, a zwłaszcza z kimś kogo się nawet dobrze nie zna.

- No to fajnie trafiliśmy- mówi Dawid z uśmiechem.

Strasznie fajnie.



Okruchy rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz