Rozdział VI

76 2 0
                                    

Ostatnia lekcja. Nie mam pojęcia o czym nauczycielka od chemii mówi, a powinnam uważać, bo zawsze miałam kłopoty z tym przedmiotem. Ale po prostu nie mogę. Cały czas zastanawiam się czy Dawid będzie na mnie czekał pod szkołą.

Nie jestem pewna nawet czy się do mnie jeszcze odezwie. Zresztą, nie mam pojęcia czemu w ogóle ze mną rozmawiał. To wszystko takie dziwne...

- Monia, weź udawaj chociaż, że piszesz, bo od 10 minut gapisz się w ścianę- szepcze do mnie Kamila.

Rozglądam się po klasie i widzę, że wszyscy coś piszą. Kamila ma rację, muszę przestać myśleć o Dawidzie i zacząć uważać na lekcji. Zaczęłam więc rysować po zeszycie udając, że notuję to co mówiła nauczycielka.

- Monika, przestań myśleć o Dawidzie- szepcze znowu.- I nie rysuj już tych serduszek, bo przez ciebie zaraz zwymiotuję normalnie.

Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że rysuję serduszka. Co się ze mną dzieje?

Dzwoni dzwonek, więc wrzucam szybko książki do plecaka i idę w stronę drzwi.

- Gdzie ci się tak spieszy?- pyta Kamila ciągnąc mnie do tyłu za plecak.

- Spieszę się- odpowiadam próbując wymyślić jakąś wiarygodną wymówkę.

- Lecisz do tego swojego Dawida- mówi pewnie.- Ja na twoim miejscu bym się tak nim nie ekscytowała. Jeśli mi nie wierzysz, to pamiętaj, że cię ostrzegałam.

Nie wiem co odpowiedzieć, więc stoję ze zdziwioną miną patrząc na Kamilę.

- Spieszyło ci się chyba- mówi Kamila obojętnie.

- Do jutra- odpowiadam i wychodzę z klasy.

O co jej chodziło? Przecież Dawid nie jest jakimś psychopatą, a wręcz przeciwnie.

A co jeśli Kamila ma rację?
  Wychodzę przed szkołę szukając wzrokiem Dawida. Nie mam pewności, że będzie na mnie czekał, ale mam taką nadzieję.

- Cześć Monia- mówi ktoś za mną.- Jak minął dzień?

- Cześć- odpowiadam z uśmiechem zapominając równocześnie o wszystkich wątpliwościach dotyczących Dawida. On tu jest tak jak obiecał.- U mnie wszystko okay, a u ciebie?

- Też- odpowiada szybko.- Idziemy?

- Oczywiście- odpowiadam radośnie.

Uśmiecha się do mnie. Kamila nie ma racji. Jestem tego pewna.

- Masz może czas wieczorem?- pyta Dawid przerywając ciszę, która zapadła zaraz po tym jak wyszliśmy z terenu szkoły.

- Jasne, że tak- odpowiadam zaskoczona.- A o co chodzi?

- Pomyślałem, że może moglibyśmy gdzieś razem wyjść- mówi widocznie zakłopotany.

- Naprawdę?- zaskoczył mnie tym całkowicie.- Ale gdzie?

- Daniel robi jakąś imprezę, więc pomyślałem, że może chciałabyś się wybrać- mówi Dawid.

O Boże. Czy on właśnie zaprasza mnie na imprezę? Potrzebuję powietrza...

- Naprawdę?- czy można zrobić z siebie zrobić jeszcze większą idiotkę niż ja w tym momencie?

- No tak... Oczywiście jeśli tylko chcesz- mówi.

- W sumie, czemu miałabym nie chcieć- odpowiadam.

- Czyli poszłabyś ze mną?- pyta z nadzieją w głosie.

- Jeśli tylko chcesz- uśmiecham się niepewnie.

- Jasne, że chcę- mówi.- To jak? Dzisiaj o 18 będę u ciebie, okay?

- Okay- odpowiadam.

Jesteśmy właśnie pod moim domem, gdy dostaję smsa od mamy: ,,Jak idziesz z tym chłopakiem to zaproś go do nas jak chcesz." Moja mama mnie dobija. Przecież nie zaproszę go tak po prostu do domu.

- To do zobaczenia później- mówi Dawid z uśmiechem.- Przyjdę po ciebie.

- Okay- odpowiadam.- Jak przyjdziesz to wejdź do domu, a nie czekaj pod drzwiami.

- Nie chciałbym się narzucać- odpowiada brunet.

- Nie żartuj sobie. Wejdź- mówię z uśmiechem.

- Dobra- mówi niechętnie.- To do osiemnastej.

- Pa- odpowiadam. Już nie mogę się doczekać.

Kamila nie ma racji.



Okruchy rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz