Rozdział 24

5.5K 518 31
                                    

- Och, cześć Jenny - Nate przywitał się smutno otwierając mi drzwi w sobotę popołudniu. Całą noc płakałam przez wypadek Nialla, a w dodatku nikt nie poinformował mnie o jego stanie. To trzymało mnie w niepewności, przez co spałam tylko niepełne dwie godziny. Nie wytrzymałam tego wszystkiego i dlatego przyjechałam do domu rodziny Horan.

- Dlaczego nie odbierałeś? Denerwowałam się!

Nate zaprosił mnie do środka, byśmy porozmawiali w domu.

- Przepraszam, ale nie byłem w stanie. Powinnaś to zrozumieć.

- Ale co z nim się dzieje?!

Nate opuścił głowę i westchnął głęboko.

- Do cholery jasnej, masz mi...

- Możemy do niego jechać i sama się przekonasz - powiedział i już nie chciałam się kłócić i tego wszystkiego przedłużać. Nie zwlekaliśmy i czym prędzej pojechaliśmy do szpitala, w którym był Niall.
Nate zaprowadził mnie pod salę, w której leżał jego brat. Wcześniej udało nam się przekonać pielęgniarkę, by nas wpuściła do środka, ale bałam się, że to co zobaczę sprawi, że będę płakać.
Nate zapukał do drzwi, ale nikt nam nie odpowiedział. Mimo to weszliśmy do środka i to co tam zastałam okropnie mnie zasmuciło. Niall spał będąc podłączony pod kroplówkę i urządzenie, które pokazywało między innymi rytm pracy serca.
Czując jak łzy napływają mi do oczu usiadłam na krześle, które stało przy łóżku chłopaka i spojrzałam się śpiącemu. Jego głowa owinięta była bandażem, na szyi miał kołnierz ortopedyczny, a na rękach widziałam liczne opatrunki.

Dlaczego on?

- Rozmawiałeś z nim? - odezwałam się cicho przełykając ślinę.

- Nie.

- Jak to? - spytałam z niepokojem.

- Był nieprzytomny, a gdy go przywieźli zaczęli go ratować i założyli mu gips. Nie pozwolili mi być przy nim.

- Gips na nodze?

- Tak - pokiwał głową smutno.

- Och...

- Nie wiem czy widziałaś, ale część auta od strony kierowcy i z przodu była zmiażdżona - westchnął głęboko - I on prawie... - jego głos się załamał.

- C-co?

- Ja to po części widziałem. Wiem, że to co robimy może się źle skończyć, a znam tego dobry przykład i dobrze wiesz o kim mówię. Najgorsze jest to, gdy ludzie giną robiąc to co kochają, a ty nie możesz im pomóc - pokręcił głową i schował twarz w swoich dłoniach. Nie wierzyłam własnym oczom, co teraz się stało. Nate zaczął płakać.

- Boże, nie płacz, bo ja też będę - powiedziałam czując jak łza spływa mi po policzku.

- Nasz tata też brał udział w wyścigach. Miał wypadek i ledwo przeżył. A Niall prawie...

- Przestań, proszę!

- Nie mogę stracić kolejnego, tym razem prawdziwego brata. Nie mogę - mówił powstrzymując płacz.

- I nie stracisz.

- Boję się. Tak kurewsko się boję...

- Ale jest teraz w porządku, racja?

- Aktualnie tak, ale nie było.

- Jen.

Zamrugałam i odwróciłam się na ledwo słyszalny głos Nialla.

- Boże, Niall?! - krzyknęłam czując się tak szczęśliwa jak nigdy wcześniej.

- Shh - wydał z siebie cichy dźwięk, by mnie uciszyć i w tym momencie zakryłam swoje usta dłonią. - Dla-dlaczego o mnie mówicie? - jego głos był przepełniony bólem.

Twins cz.1 (zakończone) || Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz