Rozdział 6.

89 4 0
                                    

Wspinałam się po schodach chyba nie zupełnie pewna tego co właśnie się wydarzyło. Starałam się iść prosto nie tracąc równowagi. Krok po kroku. Schoda po schodzie patrząc pod nogi. Było ciemno. Zapomniałam pstryknąć guzika na dole. Ale kto myślałby o świetle. Teraz. Po tym wszystkim.

    Spotkałam się z chłopakiem który zawrócił mi w głowie tylko ze mną pisząc.

    Tym chłopakiem okazał się Justin Bieber.

    Chyba uwierzę w to dopiero jutro gdy spotkamy się ponownie.

    Kurczowo trzymałam się poręczy wspinając się. Gdy wreszcie dotarłam pod swoje drzwi stałam chwile przy nich opierając się czołem o framugę. Myśli rozwalały moją głowę próbując się wydostać. Potarłam skronie, przeczesałam włosy palcami i gotowa weszłam do domu zrzucając buty przy drzwiach zostawiając je niechlujnie ułożone. Ale kto myślałby teraz o butach.

W mieszkaniu panowała zupełna cisza. Światła były pogaszone.

Zdziwiłam się bo mama powinna być już w domu. Mówiła że będzie więc dlaczego jestem tu sama?

    Przeszłam małymi krokami odległość dzielącą mnie od kuchni. Starałam się nie narobić hałasu co nie było konieczne skoro byłam tu zupełnie sama. Nalałam sobie wody do wysokiej szklanki i popijałam ją chwilę. Wtem na blacie zauważyłam małą kartkę złożona na pół.  Podeszłam do blatu, wzięłam ją w dłonie i rozłożyłam. Zaczęłam czytać nadal trzymając w dłoni szklankę – Musiałam pojechać do pracy. Wrócę późno w nocy. W lodówce na talerzu jest kolacja. Odgrzej sobie. Kocham Cię – MAMA x

    To by wiele wyjaśniało. Ostatnio ciągle pracowała do późna.

    Nie miałam siły o tym myśleć tym bardziej że nie była to żadna nowość z jej strony.

    Zupełnie nie miałam ochoty na jedzenie. Wlałam świeżej wody do szklanki i włożyłam do niej małą białą różę którą od niego dostałam. Dotknęłam delikatnych płatków i udałam się do swojego pokoju nie zapalając po drodze świateł. Oczy zdążyły przyzwyczaić się do ciemności.

Zrzuciłam kurtkę przy drzwiach a szklankę z kwiatem postawiłam na biurku obok leżącego tam laptopa. Patrzyłam na nią chwilę przyglądając się jej, później mimowolnie rozejrzałam się po całym pokoju skupiając wzrok na pojedynczych elementach; tu książka leżąca na szafce otwarta w połowie grzbietem do góry, tam leżąca para trampek. Na koniec spojrzałam jeszcze na okno. Podeszłam żeby je otworzyć i wpuścić do środka świeże powietrze. Odwróciłam się na pięcie nie zamykając go, idąc prosto do łazienki żeby wziąć prysznic.

Stanęłam przed lustrem lustrując swoją twarz którą oświetlały małe lampki wokół niego. Mój wzrok na dłużej zatrzymał się na policzku w który pocałował mnie Justin. Dotknęłam go dłonią przypominając sobie dotyk jego palców.

    I ust.

    Tych idealnych pełnych ust na mojej skórze.

    Przeczesałam palcami splątane włosy i zdjęłam sweter przez głowę rzucając go na ziemię. Po chwili dołączyły do niego również jeansy i bielizna. Jeszcze raz spojrzałam na swoje zarumienione policzki i oczy wyrażające pełnie szczęścia i wkroczyłam pod prysznic odkręcając ciepłą wodę.

    Już dawno nie miałam tak świetnego humoru. Tak cudownego wręcz nastroju spowodowanego czymś niezwykle błahym w porównaniu z tym co zdarzyło się dosłownie chwile temu.

    Powoli masowałam skórę głowy tworząc na włosach grubą warstwę wsłuchując się w dźwięk lecącej wody.

    Umyta nadal stałam pod strumieniem gorącego deszczu rozluźniającego moje mięśnie.

The Only HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz