Rozdział 18

81 4 2
                                    

- Niby jak to sobie wyobrażasz? – pytam z doskonale wyczuwalnym niedowierzaniem w głosie. – Że wsiądę sobie od tak w samolot i po prostu przylecę?

- Właściwie tak. Jakoś w tym guście. Może jeszcze z uśmiechem na ustach i jakąś walizką z rzeczami żebyś miała co na siebie włożyć. Nie żeby to było konieczne, ale bez ubrań może być ci zimno.

- Pytam cię poważnie, a ty robisz sobie jaja.

- Mam być aż nad wyraz poważny? – pyta ponownie. – Bo nie sądzę, żeby to mogło poprawić sytuację. Wszystko zorganizuje. Ty masz tylko przylecieć. Tęsknie za tobą, chce cię zobaczyć. Tak ciężko to zrozumieć? I tak zamierzałem cię tu ściągnąć, teraz mam przynajmniej wytłumaczenie.

- Uwielbiam twoją szczerość, ale ani ona, ani kontakty, ani pieniądze nie umożliwią mi przyjazdu. Zapomniałeś o moich rodzicach? Nigdy w życiu mnie nie puszczą. Nie do Miami.

- Szlag by to trafił. Zupełnie zapomniałem o twoich rodzicach. – usłyszałam jak wzdycha kończąc zdanie. – Nie da się tego jakoś przeskoczyć?

Nie odpowiadam, nie wiedząc właściwie co mogłabym mu powiedzieć. Przeskoczyć to wszystko? Czyli uciec z domu i pozwolić rodzicom śmiertelnie się na mnie obrazić? Skłamać? Przez długą chwilę między nami panuje zupełna cisza. Słyszę jego oddech po drugiej stronie słuchawki. Tak naprawdę tylko czekam, aż się rozłączy bez słowa, choćby pożegnania. Sprawa z góry przegrana. Czy jest sens chociażby kombinować? Sam lot do Miami podczas przerwy wiosennej kosztowałby ze sto dolarów, drugie tyle powrót. Moje odłożone pieniądze leżą na koncie mamy, do których oczywiście mam dostęp, ale zauważy brak kilku setek zanim ja zdążę je wydać.

„Justin zapłaci" – podpowiada mi głosik z tyłu głowy, ale nie chce go słuchać. Nie chce pieniędzy od niego. Nie dla nich z nim jestem.

Dlaczego to wszystko nie może być takie proste? Dlaczego on nie może być po prostu zwykłym nastolatkiem?

Patrzę na bransoletkę z jego imieniem, która nadal wisi na moim nadgarstku. Zapewne większość jego fanek nosi podobne, ale ja przecież nie jestem jego fanką, nigdy nią nie byłam. Bawię się zawieszką dwoma palcami, przecierając serduszko wzdłuż wygrawerowanego imienia i myślę o tym wszystkim kiedy zaczynają dopadać mnie wątpliwości. Wiem, że jestem w stanie to załatwić jakoś, ale boje się tego. Nie wiem czy powinnam. To będzie nie fair ale jeśli chce się z nim zobaczyć nie mogę patrzeć na to co jest fair, a co nie.

Ale z drugiej jednak strony niedługo, bo za niecały miesiąc mam osiemnaste urodziny. Czego mam się bać? Wyrzucą mnie z domu jeśli to się wyda? Nie pozwolą mi wyjechać z miasta na studia i uziemią mnie w domu na kolejne kilka lat? O szkołę się nie boję, przez Hannę nie mogą mnie już bardziej znienawidzić, czy bardziej wytykać palcami.

- Załatwię to. – mówię sprawdzając chwilę wcześniej czy na pewno nie przegapiłam momentu w którym się rozłączył. – Do jutra dam ci znać czy to się uda.

- Zdradzisz mi ten tajemny plan, czy nie mam na co liczyć? – pyta śmiejąc się pod nosem.

- Nie ma mowy. – odpowiadam pewnie. – Nawet mnie nie proś.

- Czyli rezerwować ci lot na piątek wieczór? Czy wolisz prywatny samolot?

- Żadnych prywatnych samolotów! – wyskakuje może zbyt nagle, ale przeraża mnie wizja podróży samej małym, prywatnym samolotem. – Nie ma mowy.

- Dobra, dobra, nie gorączkuj się. – teraz śmieje się już wyraźnie. – Zarezerwuje ci zwykły lot w pierwszej klasie. Niech ci będzie.

Znam go, i tak nie pozwoliłby mi samej zapłacić za lot, ani polecieć klasą ekonomiczną, postanawiam nawet nie zaczynać tematu, skoro jestem dosłownie na przegranej linii. Nie wiem jeszcze czy uda mi się to wszystko ogarnąć.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 07, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Only HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz