Rozdział 10

81 3 2
                                    

Przenoszę dłonie na jego klatkę tak żeby zachować między nami minimalną odległość i biorę głęboki oddech. On jednak mnie nie puszcza. Oboje oddychamy niespokojnie i dość szybko. Jego piękne brązowe oczy błyszczą. Ni stąd ni zowąd znowu się pochyla zostawiając na moich ustach szybki, słodki pocałunek. Dosłownie mogę usłyszeć jak szybko bije mi serce.

- Chyba będę musiał częściej się z tobą zakładać. – śmieje się zagryzając dolną wargę. Znów układam ramiona na jego szyi i poprawiam ich ułożenie.

- Nie lubię przegrywać. – stwierdzam.

- Chyba nie było tak źle przegrać tym razem. – wzrusza ramionami. Czuje jak zaczyna rysować kciukami kółka na moich biodrach gdy jego dłonie się zniżają. – Ładnie się rumienisz. – zauważa a ja czerwienie się jeszcze bardziej.

- Przestań. – mówię i odpycham go od siebie odchodząc krok do tyłu. – Dostałeś swoją nagrodę, tak jak chciałeś w tej swojej umowie. – robię z palców cudzysłów mówiąc ostatnie słowo.

- Skarbie... - podchodzi do mnie. – Umowa to był tylko pretekst. – unosi moją brodę palcem żeby patrzeć mi w oczy. Potem pochyla się do mojego ucha i szepta bardzo cicho. – Od dawna chciałem to zrobić.

Od dawna? Serce szaleje mi w piersi jakby próbowało się wydostać. Czyli zaplanował to tak jak przypuszczałam. Ale najważniejsze, nie tylko ja zaczynałam coś do niego czuć.

- Muszę wracać do domu. Niektórzy jeszcze chodzą do szkoły. – powiedziałam stukając go palcem w pierś. – No i mama wróciła z pracy. Nie mam ochoty jej tłumaczyć gdzie byłam.

- Okej odwiozę cię. Pójdę tylko po kluczyki. – mówi i całując mnie przelotnie w czoło idzie do sypialni.

Wraca z czarną bluzą którą na siebie zakłada po czym idzie w stronę leżącej na ziemi czapki którą nie dawno zrzuciłam mu z głowy chcąc się dostać do jego włosów. Zakłada ją na głowę daszkiem do przodu, uśmiechając się do mnie zalotnie. Nie spuszczam z niego wzroku gdy zakładam swoją kurtkę którą kilka godzin wcześniej niedbale rzuciłam na fotel. W domu nadal miałam jego bluzę którą otulił mnie w sobotę. Nawet Hanna nie wie że zasnęłam wtedy przytulając się do materiału bo nadal czułam na nim jego zapach.

- Teraz zadam ci ważne pytanie wiec dobrze się zastanów zanim odpowiesz okej? – podchodzi do mnie i patrzy mi w oczy. Jest zupełnie poważny. Przełykam głośno ślinę i kiwam głową. Wtedy mówi dalej. – Wiem że to szybko... Ale chce znać twoje zdanie. – znowu przerywa a ja coraz bardziej się denerwuje. O co może mu chodzić? Znowu przytakuje żeby kontynuował. – Nie boisz się że zobaczą nas razem gdziekolwiek? Nie mówię o całowaniu ale nawet o zwykłym chodzeniu obok siebie. Jeśli nie chcesz będę organizował wszystko tak żeby nikt nas nie widział. Decyzja należy do ciebie. – uśmiecha się ciepło a ze mnie schodzi powietrze jak z balonika.

Boje się. Boje się tego co później o sobie przeczytam. Co będę o sobie słyszeć na każdym kroku. Mój umysł podpowiada mi żebym w to nie brnęła. Żebym poprosiła go o ukrywanie tej znajomości, ale serce się nie zgadza i zanim zdąży to do mnie dotrzeć mówię na głos.

- Nie boje się.

- Świetnie. – odpowiada i bierze mnie za rękę. – Więc chodźmy.

Wychodzimy z apartamentu i nadal trzymając się za ręce idziemy w stronę wind. Korytarz jest opustoszały więc nikt nas nie widzi. Wchodzimy do windy i stajemy pod lustrzaną ścianą w samym rogu na wypadek gdyby ktoś wszedł na innym piętrze. Justin bez patrzenia naciska przycisk oznaczający parter nadal na mnie patrząc. Czuję się dosłownie uwięziona, ale wcale nie chce się stąd wydostać.

The Only HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz