Rozdział 17

47 5 3
                                    

- Może porozmawiacie na osobności? – zaproponowała mama głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Scott nudzi się z nami. Idź pokaż mu resztę domu. – Jego rodzice również utkwili we mnie wzrok. Jego mama, równie zadbana jak moja, jednak z ciemniejszymi włosami, jego tata, siedzący obok mojego wyglądający jak starsza wersja Scotta z włosami poprzetykanymi siwizną.

- Tu nie ma zbyt dużo do pokazywania. – odpowiadam, jednak wiem, że jestem na przegranej pozycji. Nie mam szans na zwycięstwo, gdy mamy świadków. Już to przerabiałyśmy. Moja mama zawsze musi dopiąć swego. Spojrzała na mnie z pode łba mając na twarzy wypisany niemy rozkaz. Przewróciłam oczami, po czym zwróciłam się wprost do niego. – Mogę pokazać ci mój pokój. Jeśli chcesz.

Mama spojrzała na mnie zwycięsko, po czym przeniosła wzrok na mamę Scotta szepcąc coś do niej. Za to twarz Scotta rozjaśniła się szerokim szczerym uśmiechem. Faktycznie widać było jak bardzo był znudzony siedzeniem z rodzicami moimi i własnymi, mimo, że na początku, gdy weszłam do pokoju nie dał niczego po sobie poznać. Profesjonalista.

- Jasne. Pewnie dużo się pozmieniało odkąd ostatni raz tu byłem. – powiedział i wstał z kanapy poprawiając ułożenie jeansów i koszuli która zawinęła się gdy siedział.

- Właściwie to jeszcze tu nie byłeś. Kiedyś mieszkaliśmy w innej części Brooklynu.

- Możliwe. – odpowiedział. – Bardzo możliwe. – poprawił się.

Ruszyłam przed siebie nie patrząc czy za mną podąża. Słyszałam jednak jego kroki przez buty, które nadal miał na stopach. Jedynie ja wśród całego towarzystwa byłam boso. Zostawiłam za sobą otwarte drzwi, żeby mógł wejść po czym stanęłam na środku pokoju odwracając się do niego.

- To mój pokój. – zaczynam. – Właściwie tu też nie ma zbyt wiele do oglądania. Tam mam łazienkę. – wskazałam palcem na drzwi za sobą. – Resztę widzisz sam, więc chyba nie ma potrzeby żebym ci to pokazywała.

- Chyba nie. – odpowiada mi nie patrząc w moją stronę. Dotykał palcami okładek książek na półce obok łóżka. Był wyraźnie zafascynowany. – Wszystko przeczytałaś?

- Niektóre nawet kilka razy.

Zanim odpowiedział wyjął jedną z nich i zaczął przeglądać ją w środku. Miałam zwyczaj zaznaczać swoje ulubione fragmenty. Gdy przestał poruszać rękoma stojąc tyłem do mnie zrozumiałam, że zaczął jakiś czytać

- Też lubię czytać. – mówi i odwraca się do mnie. – Ale wytłumacz mi proszę, jaki jest sens w czytaniu czegoś kilka razy? – podniósł pytająco jedną brew patrząc na mnie badawczo. Jakbym właśnie powiedziała mu, że pracuje nad jakimś dziwnym projektem.

- Pierwszy raz czytasz żeby poznać fabułę. – tłumaczę. – Każdy kolejny raz pomaga zauważać ci rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałeś. Lepiej rozumiesz autora i bohaterów. To jak poznawanie kogoś nowego. Nie możesz powiedzieć jaki jest i czy znasz go dobrze dopiero po pierwszym spotkaniu.

- Filozoficznie. – stwierdził. – Może i mnie przekonałaś, ale chyba zrezygnuje z tej praktyki.

Wzruszyłam ramionami uśmiechając się niezręcznie.

- A te fragmenty. Za którym razem je zaznaczasz? – pyta.

- Różnie. Najczęściej za drugim razem, ale to nie reguła. Czasem gdy czytać coś po raz kolejny to zaznaczam inne fragmenty. Dlatego raczej nie pożyczam książek. Nie chce żeby ktoś widział co z nimi robię.

Odłożył trzymany tomik na półkę, a następnie oglądał już tylko grzbiety kolejnych.

- Idę do łazienki. – powiedziałam. – Zaraz wrócę.

The Only HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz