Rozdział 12

27 3 2
                                    


 Spojrzałam na zegar, który wskazywał około godziny 9. "-Egh- pomyślałam.

Do Maddie♥ i Kayla♥:

-o 15 tak? IDE JEŚĆ. pfff

Usiadłam na łóżku, przeciągnęłam się i ubrałam cieplutkie kapcie. Podeszłam do komody i wyciągnęłam z niej czarne legginsy i bordowy sweterek. Szybko przebrałam się w ustalony strój i zrobiłam lekki makijaż, oczywiście nie zapominając o uczesaniu włosów. Postawiłam dziś na zwykłego "końskiego" kucyka.

Do torebki wrzuciłam tylko telefon, kluczyki i portfel.

W kuchni zastałam tatę.

-Kiedy wróciłeś? -zapytałam lekko zdziwiona.

-O 2 w nocy. A zaraz wychodzę do pracy. Carmen, idziesz dziś do mamy?- mówił nie patrząc na mnie.

-No miałam taki zamiar. A coś się stało?-zapytałam wystraszona.

-Nie... to znaczy, tak Carmen, stało się. Twoja mama znów zapadła w śpiączce, a lekarze nie wiedzą czy się z niej wybudzi.- mówił powoli, co jeszcze bardziej sprawiało, że miałam ochotę wybuchnąć niekontrolowanym płaczem.

-Tato, ale, ale jak to? Lekarze mówili przecież, że wyjdzie z tego- moja dociekliwość najwyraźniej denerwowała tatę.

-Lekarze też się mylą Carmen. Ty myślisz, że świat jest kolorowy jak tęcza i wszędzie biegają baranki. Mylisz się. Jesteś jeszcze taką gówniarą i małolatą! Wracaj do tego swojego Harrego- czy jak mu tam! Możesz nawet nie wracać do domu! -krzyczał ze złością.

Nagle podszedł do mnie i z całej siły przywalił mi z liścia.

Jak najszybciej ubrałam botki i założyłam płaszcz. Po czym wybiegłam z domu.

Ja: Harry, przepraszam, że jestem taka nachalna, ale możemy się spotkać?

Harold♥: Jasne, nic się nie dzieję, na mnie zawsze możesz liczyć. Gdzie chcesz się spotkać?

Ja: Park?

Harold♥: Już jadę xx

Mieszkałam blisko parku. Coś około 15 minut wolnym spacerkiem. Będąc już w parku, usiadłam na wolnej ławce i czekałam na Harrego.

-Cześć kochanie- usłyszałam ten zachrypł głos, który tak bardzo uwielbiam.

-Cześć-odpowiedziałam, wtulając się w niego.

Postanowiliśmy się przejść. Opowiedziałam mu całą historię, z wszystkimi szczegółami.

-Twój ojciec to świnia! Nie pozwolę mu Cię już więcej uderzyć-widziałam jak zaciska szczękę.

-Ja.. Ja tam już nie chce wracać. Boję się go! - I nagle wszystkie emocje, które były we mnie, jakby pękły. Stałam i płakałam.

-Nic Ci się już nie stanie, obiecuję- powiedział po czym pocałował mnie w usta.

-------------------------------------

Agata

gusiorek01

xxx


Feels like snow in september||h.s♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz