Rozdział dedykowany Serafie
Rozpieszczam was xdDecyzja
Harry wrzucał wszystkie swoje rzeczy do kufra. Dzisiaj miał pojechać do Kwatery. Znów będzie udawać Złotego Chłopca Gryffindoru. Kiedyś bawiła go naiwność Rona i Hermiony teraz zaś tylko go irytowała. Chłopak westchnął i przeciągnął się. Przez te kilka godzin jego pokój zmienił się nie do poznania. Pomieszczenie nie przypominało już graciarni,teraz były tu po prostu gołe ściany. Potter spakował wszystkie swoje rzeczy.Nie zamierzał już nigdy więcej powrócić na Privet Drive.
Wybraniec zerknął na zegarek 16:45. Harry'emu mocniej zabiło serce, a więc za 15 minut rozstrzygnie się wszystko. Teraz już nie było odwrotu.Śmieszne jak życie może się zmienić-Myślał idąc ulicami. - Kiedy już myślisz, że nic Cię już nie zaskoczy i wiesz już wszystko,los obróci to do góry nogami.Nagle przypomniały mu się słowa Voldemorta ,,Nie ma dobra i zła.Jest tylko władza i potęga i ludzie słabi.Zbyt słabi by osiągnąć władze i potęgę." - Nigdy nie myślałem, że przyznam Ci rację Tom.
Nawet nie zauważył kiedy znalazł się pod żelazną bramą parku. Przez tę krótką podróż Harry wyzbył się wszystkich wątpliwości, teraz wiedział,że postępuje słusznie. Nagle znikąd pojawiły się ubrane w czerń postacie.
-Och,kogo my tu mamy ? Czyżby Złoty Chłopiec się zgubił ? - Zakpił jeden z nich.
-Daruj sobie te kpiny, Lucjuszu zwłaszcza, że dziś jestem oficjalnym gościem Czarnego Pana. - Rzekł głosem wypranym z emocji.
-Ciekawe jak długo.Ja mu daję godzinę, a potem jesteś już martwy Potter. - Malfoy wyraźnie nie zamierzał odpuścić.
-Wątpię, żeby tak długo wytrzymał.Straci cierpliwość po dwudziestu minutach. - Harry uśmiechnął się łobuzersko, co jeszcze bardziej zdziwiło śmierciożerców.
-A czym to sobie nasz Pan zasłużył na taką opinię w Twoich oczach. - Zapytał ktoś kogo chłopak nie rozpoznał.
-Zazwyczaj gdy się spotykamy to rozmawiamy niedłużnej niż 10 minut, a potem Voldemort mnie atakuje. - Wyjaśnił spokojnie z błyskiem w oku Harry.
-Tak,Ty wygrywasz i uciekasz, a Czarny Pan przez najbliższy miesiąc wyżywa się na nas. - W głosie Lucjusza zabrzmiało rozżalenie.- Nawet nie wiesz jak to wpływa na cerę, włosy i paznokcie. - Chłopak zaśmiał się na to stwierdzenie.
-Powinienem się domyślić, że Malfoyowie ponad połowę swojego życia poświęcają na poprawienie swojego wyglądu. - Powiedział tonem Craba,który zawzięcie o czymś myślał,co wywołało salwę śmiechu wśród śmierciożerców.
-I Ty niby jesteś w Gryffindorze? - Zapytał się,któryś z nich.
-Tak, ale tiara chciała przydzielić mnie do Slytherinu, ja jednak nie pozwoliłem jej na to, mimo że się upierała. - Sam nie wiedział dlaczego to powiedział.
-Czyli gdyby nie to byłbyś ślizgonem tak ? - Upewnił się Lucjusz.
-Tak - Odpowiedział spokojnie.
-Świat się wali. - Westchnął ten starszy.
-Dlaczego? -Dopytywał się Wybraniec.
-Bo to oznacza, że jesteś ślizgonem mimo, że nie jesteś w domu Salazara.
-Fajnie wiedzieć. - Wyszczerzył zęby Potter. - Czyli między nami zgoda. - Podszedł do Malfoya - Teraz kiedy jesteśmy spowinowaceni.- Wyciągną do niego rękę z miną głodnego szczeniaka, co wywołało chichot wśród kręgu. Lucjusz z teatralnym westchnieniem uścisnął mu dłoń, choć na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Potem do Pottera rzuciła się reszta smierciożerców,by go uścisnąć i powitać jak swojego. Gdy późnej teleportowali się do zamku nikt nie mógł się nadziwić temu,jak dużo emocji wzbudził w nich chłopak, ale wszyscy wiedzieli, że nie mogliby mu teraz zrobić krzywdy.
Harry siedział w jasno oświetlonym pokoju. Na przeciwko niego stał wysoki młodzieniec o jasnej wręcz białej cerze i oczach jadowicie zielonych, prawie takich samych jakie miał Potter. Jego włosy były dość długie ( do ramion ) w kolorze czarnym. Chłopak miał na sobie cienkie rurki w których wyglądał naprawdę sexy. Wybraniec wręcz połykał go wzrokiem na co ten prawie nie zwracał uwagi.
-Zmieniłeś się - Odezwał się Złoty Chłopiec otrząsając się z szoku. - Czego użyłeś? Eliksiru? - Tom uśmiechnął się słysząc jego ironiczny ton.
-Nie, to nie eliksir. Przez prawie rok tworzyłem czarno-magiczne zaklęcia by wyglądać tak jak teraz. - Z jego twarzy nie schodził uśmiech.
-A ja się dziwiłem kto wymyśla te wszystkie złe zaklęcia. - Sarknął chłopak co jeszcze bardziej zadowoliło Czarnego Pana.
-Oj Harry, Harry co zrobiłeś z tym grzecznym chłopcem? - Zacmokał
-Utopiłem w jeziorze nim przyjechałem na wakacje. - Pottera coraz bardziej bawiła ta rozmowa.
-To bardzo źle. - Czarny Pan zmarszczył brwi. - Już teraz zabierasz mi najwiernijszych śmierciożerców, a co będzie później? -Wybraniec ledwo powstrzymywał się od wybuchu śmiechu.
-Myślałem, że wiesz już wszystko. - Szepnął by nie zacząć się śmiać.
-Bo wiem, ale nie jestem jasnowidzem. - Wytłumaczył.
-No tak to jest rola Trelawney.- Teraz Harry już nie wytrzymał i zaczął się opętańczo śmiać, a chwilę potem przyłączył się Voldemort.
-Już.... nie ..... mogę. - Powiedział trzymając się za brzuch. -Kiedy jednak w końcu się powstrzymał spojrzał dziwnie na Marvola.
-Mów co zrobiłeś z prawdziwym Voldemortem. - Zapytał groźnie.
-Utopiłem. - Jedno słowo i znów leżeli na podłodze tarzając się ze śmiechu. Jednak po pewnym czasie uspokoili się obaj i przeszli do ważniejszych rzeczy.
-No więc Harry przyłączysz się do mnie? - Zadał to najważniejsze dzisiaj pytanie.
-Nie. - Powiedział a twarz Voldemorta stężała.
-Myślałem, ze jesteś mądrzejszy.
-Dasz mi dokończyć. - I nie czekając na jego odpowiedz mówił dalej. - Nie chcę i nie będę zwykłym śmierciożercą. Moje warunki są jasne. Na razie żadnego zabijania, w ogóle zero płaszczenia się i znaku. No i oczywiście chcę umieć wszystko to co Ty.- Przedstawił swoje warunki, a Tom się zamyślił.
-Zgoda. Myślę, że będzie to nawet uczciwe ze względu na to, że jesteś Wybrańcem.No, a teraz możesz już iść.
-Zaraz, zaraz, a mój prezent urodzinowy ? - Zapytał tonem rozkapryszonego dziecko, na co Voldemort uśmiechnął się.
-Ach,no tak zapomniałbym - Nagle w jego dłoni zmaterializowała się ciężka paczka zawinięta w czarny papier. - Znajdziesz tu kilka bardzo przydatnych rzeczy i kartki,które wyjaśniają do czego służą, a teraz radzę Ci się stąd zmywać,bo za jakieś 10 minut przybędzie po Ciebie Zakoni jak myślisz jak zareaguje na wieść, że Ciebie nie ma?- Wręczył mu kawałek pergaminu. - To świstoklik zaraz przeniesie Cię do Twojego pokoju. - Chwilę później Harry znikł.
Niedługo po jego powrocie przybył Lupin z Moodymi Tonks, Harry niby ucieszył się na ich widok,i wdał się w wesołą pogawędkę z członkami ZF. Potem bardzo kulturalnie pożegnał się ze swoim wujostwem po cichu uświadamiając ich, że już nigdy nie wróci. Nadszedł czas powrotu do KGZF. Gdy w czasie podróży myślał o spotkaniu z Tomem wydało mu się, że śmiech tamtego był trochę sztuczny....
~~~*~~~
Będę zła i nie liczcie na rozdział szybciej niż we wtorek lub środę xd
Pozdro ;*
CZYTASZ
Harry Potter i Czarna Prawda
FanfictionPraca udostępniona z chomika. HP/LV Harry'ego który zrozpaczony po śmierci Syriusza poddaje się i pisze do Toma. Wkrótce potem spotykają się i jednoczą w obliczu wspólnego wroga, a między nimi powstaje dziwna więź. Z czasem Tom staje się coraz bardz...