Zaskakująco nie spóźniłam się na lekcję tańca, którą prowadziła... Margo! Oznajmiła nam, że na czas prób, jak i na balu, będziemy tańczyć z naszymi strażnikami. Zaznaczyła, że partnerów będziemy sobie losować, żeby nie było nam za łatwo. Oczywiście byłyśmy z Rią na samym końcu kolejki. Wszystkie dziewczyny przed nami chciały wylosować Zeusa, chociaż nie miałam pojęcia dlaczego... Znaczy to nie tak, że nie był najprzystojniejszy z nich wszystkich, ale ja wciąż patrzyłam na niego jak na brata.... Gdy Ria miała wylosować karteczkę z imieniem strażnika, na salę weszli: Seth z Ash oraz Sean.
-Na dzisiejszej próbie będziemy tańczyć z wybranymi przez nas partnerkami, a na ostatniej wybierzemy tą szczęściarę, która zatańczy z księciem Sebastosem na balu. – oznajmił Seth, po czym poprowadził Ash w głąb Sali i ustawił się tak jak inne pary.
Sean rozejrzał się po sali. Margo miała dość czekania, aż łaskawie wybierze sobie partnerkę, więc podpowiedziała:
-Panna Black jest wolna. Jeszcze nie losowała partnera. – spojrzała na niego znacząco.
Sztywny jakby połknął kij, podszedł do mnie i się uśmiechnął:
-Można? – wyciągnął rękę w moim kierunku.
Pokiwałam głową i zgadzając się podałam mu rękę. Mogłabym przysiąc, że gdy dotknęłam jego dłoni poczułam jakiś dziwny prąd. Żeby nie patrzeć na niego, odwróciłam głowę i dostrzegłam, że partnerem Rii został Zeus. Ciekawe jak zniesie całą godzinę w jego towarzystwie, biorąc pod uwagę fakt jak często oni się kłócili... Dobrze im tak. Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy wyobraziłam sobie jak w tańcu jedno drugiemu podkłada nogi, aż w końcu oboje się przewracają.
-Co cię tak bawi? –uniósł jedną brew, popatrzyłam w te jego niebieskie, hipnotyzujące oczy.
Dopiero teraz zauważyłam, że przy źrenicach są lekko zielone.
-Ty. – Margo zaczęła pokazywać kroki, dlatego tylko przez chwilę widziałam jak się uśmiecha.
-Co konkretnie? – pochylił głowę w moją stronę, żebym usłyszała, gdyż na razie uczyliśmy się kroków osobno.
-Twoje oczy. – popatrzył na mnie jeszcze bardziej zaskoczony.
-Moje oczy cię bawią?
-Tak. – spokojnie odpowiedziałam i wyszczerzyłam do niego moje ząbki.
-Rozwiniesz temat?
-Wiedziałeś, że są lekko zielone przy źrenicach?
-Nie, nie są. – odpowiedział równie spokojnie, choć bardzo starał się nie uśmiechnąć.
-Ależ są.
-Nie są. – odwróciłam do niego głowę i oczywiście pomyliłam kroki. Sean nie mógł już wytrzymać i się uśmiechnął, więc zrobiłam dokładnie to samo.
-Chcesz się założyć? – popatrzyłam na niego oczekująco i wyzywająco.
-O co? – popatrzył na mnie tak samo.
-Jeśli wygram chcę mojego laptopa.
-Mam ci kupić laptopa? – roześmiałam się. Wszyscy patrzyli na mnie więc przeprosiłam Margo, która pokręciła głową ze zrezygnowaniem i powiedziała, żebyśmy teraz spróbowali to samo tylko w parach. Znowu poczułam to dziwne mrowienie, gdy Sean objął mnie w pasie jedną ręką, a drugą trzymał delikatnie moją dłoń. Na chwilę straciłam oddech. Kiedy spojrzałam w jego lekko zamglone oczy, doszłam do wniosku, że on też to poczuł. To nie był tylko wytwór mojej wyobraźni. Wytrącona z równowagi, starałam się sobie przypomnieć o czym mówiliśmy. Odchrząknęłam.
-Nie. – zamrugał kilka razy. – Nie chcę, żebyś mi kupił laptopa, tylko, żeby twój przyjaciel pozwolił mi tu korzystać z mojego.
-Niby jak miałbym to zrobić? – odpowiedział lekko zachrypniętym głosem.
-Nie wiem. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. –znów popatrzyłam na niego wyzywająco. –To w końcu twój przyjaciel, nie?
-A jeśli ja wygram? – wzruszyłam lekko ramionami.
-Nie wygrasz, ale możesz sobie coś wybrać. – leniwy uśmiech powoli wypłynął na jego twarz.
-Jeśli wygram to zatańczysz ze mną na balu. –zmarszczyłam lekko brwi.
-Dziwne życzenie, ale okej. – Margo podeszła do nas i lekko uderzyła mnie w plecy, żebym się wyprostowała.
-Teraz wszyscy popatrzcie na tą parę. Tak powinniście tańczyć.
Otworzyłam usta ze zdziwienia. Znaczy babcia nalegała na prywatne lekcje tańca, ale to było dawno temu i myślałam, że już wszystko zapomniałam... Przez chwilę wszyscy na nas patrzyli, a mnie udało się nie potknąć. Potem Margo oświadczyła, że na dzisiaj wystarczy. Gdy chciałam wyjść, zawołała mnie do siebie. Była zaskoczona, że tak dobrze mi idzie, więc wyjaśniłam jej, że umiem tańczyć. Dlatego zwolniła mnie z chodzenia na próby do piątku. Miałam się pojawić dopiero na generalnej.
Gdy myślałam, że już skończyłyśmy rozmawiać, pojawił się Sean.
-Przepraszam czy mogłabyś mi powiedzieć czy mam lekko zielone oczy przy źrenicach?
Margo popatrzyła na niego jakby ją spytał czy ma na sobie bieliznę.
-Naprawdę mi na tym zależy. – powiedział dobitniej.
Ruszyła się i przypatrzyła jego tęczówkom.
-Nie. Nie są zielone. –odpowiedziała, po czym jak najszybciej odeszła od nas. Jakbyśmy byli trędowaci czy coś...
Sean uśmiechnął się do mnie.
-Wygrałem.
-Nie. To jest niemożliwe. – wciąż nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie stało.
-Może w końcu spełnię swoją obietnicę. – uśmiechnął się zawadiacko.
-Jaką obietnicę? – obrzucił spojrzeniem moją sylwetkę. Zaczerwieniłam się lekko na wspomnienie, gdy stwierdził, że teraz jego kolej na obejrzenie mnie nago. – To była groźba i nie będziesz mieć kiedy jej spełnić.
Popatrzył na mnie jakbym mu właśnie powiedziała, że Święty Mikołaj istnieje.
-Każdy partner przychodzi po swoją partnerkę... - popatrzył na swoje paznokcie – A jeśli niechcąco pomyliłbym godziny, a ty byłabyś jeszcze nie gotowa...
-Wystarczy. – warknęłam. – Nigdzie nie będziesz po mnie przychodził!
Zdenerwowana odwróciłam się na pięcie i energicznym krokiem skierowałam się do swojego pokoju. Zanim jednak odeszłam usłyszałam za sobą:
-To się jeszcze okaże...
Oj na pewno! Już ja mu pokażę! Uśmiechnęłam się przebiegle, gdy trybiki w mojej głowie zaczęły planować zemstę...

CZYTASZ
Kryształowa królowa
FantasyKryształowa Królowa to nie kolejna historia o kopciuszku! To opowieść o dążeniu do celu, bo każdy ma jakiś cel w życiu, Ty też. Przecież dobrze o tym wiesz. Znasz go, choć często nie wymawiasz na głos, by nie zapeszyć. Co jeśli cena jest za wysoka...