NIESPODZIANKA

112 14 1
                                    

Przepraszam, że tak długo nic nie wstawiłam, ale gdy jest sesja to nigdy nie mam na nic czasu... Dlatego w nagrodę wstawiam dwa rozdziały ;) Mam nadzieję, że się Wam spodobają.

Escritoristka

Siedziałam w samolocie nie wiedząc czym zając myśli. Na samo wspomnienie wypadku Zary chciało mi się płakać, więc nie pozwoliłam, żeby czarne scenariusze popchnęły mnie w otchłań rozpaczy. Nie chciałam również myśleć o księciu i jego słowach.... Postanowiłam skupić się na tym co mnie otacza. Samolot. Puste fotele. Za mną siedział Waren, strażnik Rii, gdyż jego nikt nie wylosował na lekcji tańca, dlatego zamiast Zeusa przydzielili mi jego. Jednak mi tak strasznie brakowało mojego przyjaciela! Nie miał mnie kto pocieszyć, ani przytulić, ani rozśmieszyć.... Poczułam, że wzbierają mi łzy w oczach, więc zamrugałam energicznie kilka razy i skupiłam uwagę na czymś innym. Kilka metrów przede mną siedział Sean zapatrzony w ekran laptopa. Wydawał się być na mnie obrażony... Gdybym tylko wiedziała co mu takiego zrobiłam! Zrezygnowana zamknęłam oczy.

Za każdym razem, gdy próbowałam nawiązać rozmowę odpowiadał monosylabami przez zaciśnięte zęby, a gdy wysiadałam z samolotu, zamknął się w toalecie. Dość ostentacyjnie pokazał, że nie ma ochoty na moje towarzystwo, ale uznałam, że należy mu się podziękowanie za transport. Napisałam zatem na serwetce kilka słów podziękowania i wyszłam na zimne powietrze, żeby się nie rozpłakać (na co miałam nieustanną ochotę w ciągu tego wieczoru).

W szpitalu nie pozwolili mi wejść na salę, gdzie leżała Zara. Państwo Reesbay powiedzieli mi co wiedzieli, po czym kazałam im iść odpocząć do domu. Przez te kilka godzin w szpitalu postarzeli się co najmniej o dziesięć lat. Oczywiście nie chcieli zostawiać wnuczki, ale obiecałam siedzieć na korytarzu i zadzwonić do nich, gdy tylko lekarz oznajmi, że się wybudziła. Gdy tylko zostałam sama (prawie, bo Waren był po drugiej stronie korytarza), siedząc na niewygodnym krześle, nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Setha, ale nie odebrał. Rozpłakałam się jeszcze bardziej (normalnie Zeus dawno już trzymałby mnie w objęciach, ale normalnie Strażnicy nie mogli tego robić, więc Waren nie przybliżył się do mnie ani o milimetr). Otworzyłam laptopa i zobaczyłam powiadomienie o nieprzeczytanych mailach.

Jak Pani minął lot?

Książę S.

Kolejny został wysłany 30 minut później.

Co z Zarą? Potrzebujesz czegoś?

Zaniepokojony Sebastos.

Ze względu mojego rozchwiania emocjonalnego odpisałam mu:

Lot był męczący. Zara leży w śpiączce. Potrzebuje kogoś kto mnie przytuli.

Nie podpisałam się. Zamknęłam szybko laptop, przytuliłam go do piersi i położyłam się na krzesłach w poczekalni. Prawie od razu po zamknięciu powiek, zasnęłam...

Obudził mnie słodki zapach kawy. Poruszyłam głową i poczułam coś miękkiego pod policzkiem.... Zaraz, przecież zasypiałam na twardych krzesłach... Otworzyłam oczy. Gdy wzrok przyzwyczaił się do jasnego światła, zorientowałam się, że leżę na czyimś ramieniu, które trzyma gazetę... Gwałtownie się wyprostowałam i uderzyłam głową w czyjś podbródek. Spojrzałam w te błękitne oczy. Nie, to nie możliwe...

-Coo – odchrząknęłam, gdyż mój głos zabrzmiał zbyt chrapliwie - Co tu robisz? Nie powinieneś mieć jakiegoś spotkania czy coś?

- Niezbyt miłe powitanie. Ja ci kawę przynoszę, a ty mi chcesz rozwalić brodę? Nie ładnie... Gdzie dzień dobry? Albo jak ci minęła podróż? - na krzesełku obok mnie siedział nikt inny jak KSIĄŻĘ SEBASTOS!! Rozcierając brodę dodał: -Zdecydowanie musimy popracować nad twoimi manierami... Może zacznijmy jeszcze raz. – uśmiechnął się jak na reklamie pasty do zębów. - Dzień dobry słoneczko. Mam nadzieję, że się wyspałaś. – zmrużyłam podejrzliwie oczy.

-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie!

-Sądząc po twojej minie powinienem zmienić „słoneczko" na „chmurko gradowa". – chyba ujrzał chęć mordu w moich oczach, bo westchnął i dodał: - Może po prostu się stęskniłem?

Parsknęłam śmiechem, przerywając jego wypowiedź.

-Odpowiadając na drugie pytanie to zebranie przełożyłem na popołudnie. Także masz jakieś 30 minut na przytulanie, bo inaczej nie zdążę... - rozdziawiłam usta przypominając sobie mojego wczorajszego maila.

-Leciałeś tu przez 5 godzin tylko po to, żebym miała się do kogo przytulić? – zmieszany uciekł wzrokiem.

-Ja.. ekm... - więcej nie zdążył powiedzieć, bo zmiażdżyłam go w uścisku.

-Cholera! – wyrwał się z mojego uścisku i wstał. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że on trzymał kawę, która się rozlała.....

Odwrócił się w moją stronę w poszukiwaniu chusteczek, dzięki czemu dostrzegłam ciemną plamę zasłaniającą jego intymną część ciała... W dodatku bardzo widoczną plamę na jego jasnoszarych, garniturowych spodniach....

-Przepraszam... Ja nie chciałam.... – szybko wyciągnęłam chusteczkę i zaczęłam energicznie wycierać plamę...

-Kira... - na dźwięk jego ochrypłego głosu zamarłam. Dotarło do mnie, że dotykam jego krocza, a moje usta znajdują się na idealnej wysokości, żeby...

Wstałam jak rażona piorunem, przez co wpadłam na krzesła za mną i się przewróciłam. Zrobiłam się cała czerwona ze wstydu (chociaż czułam ból w plecach, bardziej martwiło mnie to, że Sebastos widział mój upadek). Na dźwięk przewracających się krzeseł na korytarzu pojawiło się kilku lekarzy. Jeden z nich wyszedł z Sali, na której leżała Zara. Pozbierałam, więc resztki godności i po oznajmieniu, że ze mną wszystko w porządku spytałam co z małą.

-Niestety bez zmian. – tylko tyle powiedział zanim poszedł do innej sali.

Poczułam jak Sebastos mnie przytula, po czym szepnął:

-Wszystko będzie dobrze. – a ja tak bardzo chciałam mu wierzyć...


Kryształowa królowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz