POWRÓT

158 17 6
                                    

"Ludzie pragną cza­sami się roz­sta­wać, żeby móc tęsknić, cze­kać i cie­szyć się powrotem. "

        Janusz Leon Wiśniewski

Czekając na samolot denerwowałam się jeszcze bardziej niż podczas operacji Zary (okazało się, że jakiś anonimowy darczyńca zapłacił za jej operację). Zanim opuściłam szpital wybudziła się. Pomalutku się jej polepszało. Jednak Sebastos miał rację. Poczułam jak uśmiech wypływa na moją twarz. Od naszego ostatniego spotkania minęły dwa dni... Pisaliśmy trochę ze sobą, ale nie może przecież dla mnie zaniedbywać obowiązków. W końcu jako przyszły król musi myśleć przede wszystkim o dobru państwa.... Dlatego głównie rozmawiałam telefonicznie z przyjaciółkami. Rzeczywiście Seth na te kilka dni oddał im swoją komórkę, więc w każdej chwili mogłam do nich zadzwonić. Tak jak obiecywał. Żeby odwrócić moją uwagę od stanu Zary, opowiadały jak im idą lekcje tańca i manier z królową. Ria podobno cały czas deptała Zeusa, albo biła go łokciem przy obrotach. Chociaż Zeus twierdził, że całkiem nieźle jej idzie... W każdym razie tak mi powiedział, gdy podczas operacji siedział ze mną w poczekalni. Coraz bardziej nie mogłam się doczekać kiedy zobaczę ich razem tańczących podczas balu...

Z rozmyślań wyrwał mnie Travis, asystent Sean'a.

-Gotowa? – odpowiedziałam uśmiechem na jego uśmiech.

Był mniej więcej w moim wieku, niższy od Seana i nieco chuderlawy, ale go polubiłam. To on do mnie pisał w sprawie powrotu do pałacu, gdyż jego pracodawca wciąż się do mnie nie odzywał... i wciąż nie wiedziałam czemu....

Wchodząc na pokład samolotu, tak się zagadałam z Travisem, że nie zauważyłam pana Wildera, na którego wpadłam.

-Oj! Przepraszam... - zaczęłam gdy odsunął mnie od siebie na wyciągnięcie ręki.

Popatrzył na mnie i swojego asystenta, po czym zacisnął wargi w cienką kreskę i skinął głową do Travisa, który natychmiast poszedł do kabiny pilota. Już miałam mu powiedzieć, że nie może tak traktować ludzi, kiedy się odezwał:

-Musisz bardziej uważać. – odwrócił się do mnie plecami i sobie poszedł.

Patrzyłam chwilę jak siadając rozpina granatową marynarkę i zaczyna pisać na laptopie. No serio?! Znowu chce mnie ignorować przez całą drogę?! Skoro tak, to ja też będę go ignorować. Usiadłam na fotelu przed nim i nie wiedziałam co zrobić. Nie zabrałam ze sobą niczego do czytania, a nie mogłam do nikogo zadzwonić dopóki byłam w samolocie....

Odczekałam aż wystartowaliśmy i gdy tylko już mogłam odpiąć pasy, poszłam do kabiny pilotów. Prawie natychmiast po zapukaniu zza drzwi wyłonił się Travis.

- Mogę w czymś pomóc? – uśmiechnął się lekko zaspany.

-Och, nie wiedziałam, że spałeś. – rozczochrał swoje kasztanowe włosy.

-Tylko tu mam chwilę wolnego. – mrugnął do mnie. – To w czym problem?

-N-no bo nie bardzo mam co robić... Nie wzięłam sobie niczego do czytania i... - roześmiał się, przez co poczułam się trochę zażenowana. – Wiem, przepraszam powinnam była pomyśleć o tym wcześniej...

-Nie ma sprawy. Możemy pogadać albo pograć w szachy. Twój wybór. – zapiął dwa górne guziki swojej błękitnej koszuli i zabrał szachy ze stolika. Dopiero jak podniósł rękę to dostrzegłam tatuaż na nadgarstku. Mała czarna gitara i kilka nut.

-Lubisz grać na gitarze? – uśmiechnął się.

-Pewnie. Powiedzieć ci coś w sekrecie? -skinęłam głową, więc szepnął mi do ucha: - Laski na to lecą.

Kryształowa królowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz