-Matko. - powiedział ze skruchy w głosie.
- Castielu kim jest twój gość? - zapytała patrząc na mnie z odrazą?
- To nikt ważny .- niemalże splunął.
-A jednak przeprowadziłeś ją tutaj.- skomentowała.
-E przepraa. .- zaczęłam i natychmiast zostałam zmrożona wzrokiem dojrzałej kobiety.- jak myślisz co powie na temat tej dziewczyny Jej Wysokość i cała rodzina?- wyszeptała ostro.
- Na temat kogo droga siostro?- do pokoju dostojnym krokiem wkroczyła kobieta ubrana w czerwoną suknię do podłogi. U jej boku pojawił się chłopak. Oboje mieli śniadą cerę.
Chłopak spojrzał na mnie. Wysoki, dobrze zbudowany, oliwkowe oczy i ciemne blond włosy.- Williamie, najwidoczniej mamy goscia. -Powiedziała i uśmiechnęła się ciepło.- Castielu mój drogi chciałabym porozmawiać z twoją matką i tobą bez naszego gościa. - powiedziała uprzejmie. - Williamie zajmij się- popatrzyła na mnie- przepraszam dziecko jak masz na imię?- spytała lustrujac mnie, zatrzymała swój wzrok na okaleczonym miejscu. Jej oczy nabrały koloru czerwieni. - Po prostu zajmij się tą panną. - powiedziała spoglądając na wszystkich wokół szybko wyszła z hallu z całą reszta osób. Blondyn podszedł do mnie z chęcią podania mi ręki.
"Nawet mnie nie dotykają blondasku. "
Wstałam o własnych siłach.
- Jak masz na imię? - spytał mnie wywołując fale dreszczy.
- Nie powiem ci. Jesteś tacy jak oni. - zmruzylam oczy z wrogością.
- Jeżeli chodzi o zachowanie, czuje się wręcz urażony gdyż porownalas mnie do mojego kuzyna. -prychnął. Patrzył na mnie i jego uwagę przykuła krwawiaca bruzda na ludzie. -Trzeba to opatrzeć zanim ktoś się do ciebie dobierze. - powiedział i pokazał mi dłonią bym szła z nim.
Jak na gentleman'a przystało przepuścić mnie w drzwiach.
"Litości."
Weszliśmy do kuchni po której krzatali się kucharze i kucharki. Wszyscy odwrócili się naszym kierunku. Ich oczy przybrały barwę czerwieni.
-Witam. - przywitał się William. Wszyscy jednocześnie dygnęli lub pochylili głowy. -Jest tu może Molly? - zapytał dostojnie.
-Tak Panie?- spytała, wychodząc przed tłum.
- Oh, tutaj jesteś. - uśmiechnął się uprzejmie- więc Molly chciałbym żebyś zaopiekowała się tą o to damą- spojrzał na mnie- oraz byś opatrzyła jej ranę. - uśmiechnął się na koniec. - Och i zapomnialbym zaprowadź ją do pokoju dla gości.- skończył.
- Tak jest wasza wysokość.- pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Odwiedzę cię jak tylko Molly się tobą zajmie. - powiedział i szarmancko ucałował moją dłoń. Po spotkaniu mojej skóry z jego zimną przeszedł mnie kolejny dreszcz.
***
-Panienka pójdzie za mną do łazienki, to zdezynfekujemy ranę. - powiedziała. Nic nie mówiąc usiadłam na wannie tak jak mi kazała. Wyciągnęła środki dezynfekujace. Czyli czysta szmatką i butelkę spirytusu. "No i zajebiscie. Teraz wiem gdzie jest alkohol" stwierdziłam znudzona. Z zamyśleń wyrwał mnie ból spowodowany dotknięciem rany.
- Panienka wybaczy. -powiedziała.
- Gdzie ja jestem? - spytałam. Pokojówka podniosła głowę i spojrzała na mnie przerażona.
- Wydaje mi się, że nie jestem upoważniona do tego by odpowiadać na pytania panienki.- powiedziała i wróciła do oczyszczania rany.
~Castiel~
- Castielu, można wiedzieć co cię napadło na przewiezienie tu ludzkiej dziewczyny?- zapytała Ciotka.
-Jeżeli uważasz, że będzie z nimi tak jak z poprzednimi to się mylisz chłopcze. - powiedział wuj.- Dobrze wiesz że za niedługo jest bal koronacyjny Williama. Ona nie jest tu bezpieczna.
-Mości królu jeżeli mogę sobie pozwolić na bycie szczerym mało dbam o bezpieczeństwo tego człowieka. - Spojrzałem ja rozgniewana już królowa. - przeprowadziłem ją tutaj gdyż była świadkiem łowów. - powiedziałem. Król i królowa patrzyli na mnie ze niezrozumieniem oraz zimnem w oczach.
- Skoro tak stawiasz życie każdego w obrębie tego królestwa to cieszę się, ze mój syn przejmie koronę. - te słowa były niczym siarczysty policzek. Nie tylko wymierzony mnie ale również mojej matce.
"Dlaczego ja wogóle pojechałem na polowanie. " Westchnąłem zrezygnowany.
"Bo jesteś idiotą" usłyszałem.
"Dziękuję Ci bardzo kuzynie za Zacne słowa otuchy " powiedziałem z sarkazmem
"Co ty jej tak właściwie zrobiłeś? "
"Nic jej nie zrobiłem" po namyśle dodałem "jeszcze nic"
"Jesteś niewyrzyty drogi kuzynie "
"bla bla bla, wynocha z mojej głowy "
Królowa i król zdążyli wyjść z gabinetu. Teraz już tylko czekała mnie utarczka z moją matką.
-Co ty sobie wyobrażasz?- powiedziała podchodząc do mnie.- nie jesteś pierwszym lepszym wampirem. Kiedy to do ciebie dotrze!?- krzyknęła. - Nie rozumiesz, że jeśli cokolwiek stanie Will'owi to ty obejmujesz tron?
Czy to do ciebie nie dociera?- spytała.
- Jak sama ujęłaś jesteśmy wampirami.- warknąłem.- Jeżeli już miałoby mu się coś stać, to ktoś musiał by go zabić! Albo druga opcja jest też taka, że for żyje długich tysiąc leci a ja będę miał tyle luzu co hulaj dusza.- wywarczalem. - więc daj ty mi w końcu ma Drakule spokój! - byłem cały zdenerwowany. Chyba jednak nie dość polowań na dziś.~Lauren~
Usłyszałam pukanie do drzwi.
-P....proszę? - wydukalam.
- Jak widzę i czuje już jesteś opatrzona. - uśmiechnął się. Kiwnelam na te słowa. -Zdradzisz mi swoje imię ?- zapytał zamykając za sobą drzwi. "Chyba ci się śni "
- Wręcz przeciwnie.- odpowiedział. Że strachem w oczach usiadłam na łóżku.
"Jak!?"
-Już tłumaczę jak.-powiedział podchodząc do łóżka. - Więc. Jak już zauważyłaś jesteśmy silniejsi, bardziej wytrzymali oraz dłużej żyjemy . Mamy również kły. Więc jesteśmy..-nieskonczyl bo mu przerwałam.
-Wampirami. - skończyłam. Przecież to nie możliwe. To nie jest jakąś popaprana bajka. No cholera jasna!
Wstałam i podeszłam do okna. W jego odbiciu zauważyłam jak pięknie tutaj jest.
- Zabijecie mnie? Wyssiecie ze mnie krew?- na moje słowa wybuchł pięknym śmiechem. Na dźwięk tego śmiechu aż się odwróciłam.
-Och wybacz moje maniery, nie powinienem był .- opanowujac śmiech.- Nie nie powinniśmy. Wracając wyznasz mi swoje imię? - zapytał.
- A czyś godzien jest by je poznać?-odpowiedziałam przesadzając.
- Śmiem twierdzić iż sama powinnaś zdobyć o tym zdanie. - uśmiechnął się czarująco. Jego blond włosy sterczaly w delikatnym nieładzie.
Podeszłam do niego z wyciągniętym palcem wskazujacym .
- Przejdziesz wręcz próbę ognia. -Zmruzylam oczy, a on patrzył się na mnie ze skupieniem. - Jesteś taki sam jak tamten odiota?Rozdział kontrolny gdyż albowiem ktoś mnie o niego prosił mam nadzieje ze już niedługo bd z wena
CZYTASZ
Porwana
JugendliteraturLauren ma 17 lat. Jest wysoka szczupłą brunerką z czekoladowymi oczami. Pewnego dnia zostaje porwana przez członków jednego z najstarszych i najbardziej poważanych rodów wampirów. Jej życie stanie na głowie. Czy odkryje tajemnice i powód swojego por...