~Lauren~
Stałam w środku lasu. Było ciemno i zimno. Rozglądałam się próbując wypatrując czegokolwiek. Coś za mną trzasnęło. Odwróciłam się. Nikogo. Spojrzałam za siebie. Pustka. Znowu się odwróciłam i przede mną stanęła postać. Zaczęłam stawiać delikatne kroki do tyłu.
- I tak przede mną nie uciekniesz skarbie. -Powiedział wciąż podążając za mną.
- Kim jesteś! ? Nie nazywaj mnie tak.- zatrzymałam się.
- Niedługo się dowiesz skarbie.-Powiedział to jakby było obelgą.
Byłam wściekła. Zacisnelam pięści i wbiłam sobie paznokcie w dłonie rozcinając sobie skórę.
-Nie kalecz się dla mnie Księżniczko, wolę sam zadać ci ból i posmakować twojej krwii. -Podszedł do mnie oblizując swoje wargi. Wstrząsnął mną dreszcz obrzydzenia.
- Ja pierdole z wariatkowa się urwałeś!?- krzyknelam z frustracji. Już chciałam się odwrócić gdy ten złapał mnie za nadgarstki i przycisnął do umięśnionego torsu. Pachniał wanilią i świeżą trawą, albo czymś innym. Podniósł moje nadgarstki do ust i ucałował. Zamurowało mnie. Jego oczy. .. te piękne błękitne oczy.. "Lauren ogarnij się!" straciłam sie.
-Nie kalecz się więcej księżniczko jeszcze nie masz powodów do zadawania sobie bólu. - Oderwał się od moich nadgarstków. Spojrzałam na moje dłonie. .. po ranach nie było żadnego śladu. Podniosłam wzrok. Byłam sama. Tylko ciemność.Obudziłam się z krzykiem. Rozejrzałamsie wokół. Byłam w pokoju. We własnym pokoju. Bezpieczna w domu. Opadłam na poduszkę przyłożyłam rękę do spoconego czoła.
- O kurwa- szepnęłam. Moja ręka pulsowała w miejscu, dotkniętym przez jakiegoś popaprańca z mojego snu. " Okropnie seksownego i przystojnego popaprańca" upomniało mnie moje sumienie. "No i co z tego? Był egocentrycznym dupkiem phhi." Prychnełam w duchu. Gdy udało mi się unormować oddech założyłam moje ciepłe papucie i wyszłam w pokoju. Może nie czułam się najlepiej, ale burczy mi w brzuchu. Zeszłam po schodach i weszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i szukałam czegoś do zjedzenia. Znalazłam sałatkę grecką. Mniam. Wzięłam ją i poszłam do jadalni. Zamurowało mnie. Moi rodzice siedzieli i rozmawiali ze sobą przy śniadaniu. "Co do cholery?"
Mama się odwróciła i podeszła do mnie przytulajac mnie.
- Kochanie jak się czujesz?- zapytała głosem pełnym troski.
- Eeeee, .... dobrze?-co się tutaj dzieje- Ale co się stało nic nie pamiętam. I czemu się tak zachowujecie? -Zapytałam.
- Księżniczko- powiedział Tata. Na to słowo oczy mi się zaszkliły. Odkąd skończyłam 10 lat nie mówił tak do mnie więcej. - Straciłas przytomność 3 dni temu. Mama i ja mówiliśmy się o ciebie.- moja mina w tej chwili musiała przybrać strasznie dziwny wyraz twarzy, ponieważ oboje się zasmiali.
-Okay.... to jest naprawdę dziwne i ma dodatek nawala mnie głowa więc jeśli mogę to ja już pójdę na górę z moją sałatką. -I pędem wyszłam z jadalni. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. "Co się z nimi stało? ". Zjadłam sałatkę i poszłam do toalety. Spojrzałam w lustro. Shiet jak ja wygladam. Wory pod oczami, na dodatek przekrwionymi, brązowe włosy poplątane i przetłuszczone. Skóra blada. Napuściłam wody do wanny i po chwili już odpoczywałam w pianie. Na chwile zamknęłam oczy. Przez chwilę była tylko ciemność, i powrócenie do sceny z mojego snu. Te niebieskie oczy. "Lauren przestań! On nawet nie istnieje" otworzyłam szeroko oczy i wyszłam z wanny. No to czas się ubrać! Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać..... hmmm..... założyłam czarną luźną bokserke i, bordowe legginsy i koszule w niebieską kratę. Podeszłam do białego biurka o odlaczylam iPhone od ładowania. Odblokowłam. 15 nowych wiadomości głosowych, 20 połączeń i 30 wiadomości. I to się ludzie nazywa spam. Patrzę najpierw na połączenia
12 od Nathan'a i 8 od Morgan. Dziwne. Dzwonie do Nathan'a. Po trzecim sygnale odbiera telefon.
- Halo?- mówi zaspanym głosem.
-Nathan?- odzywam się.
-Lea?- pyta z niedowierzaniem (tak moi znajomi mówią na mnie Lea)- Rozmawiałaś z Morgan? Gdzie byłaś? Czemu nie odbieralas?- "Jezzz co to przesłuchanie?
- Nie jeszcze z nią nie rozmawiałam,-usłyszałam ulgę w jego głosie- poza tym byłam nie przytomna i leżałam w domu całe 3 dni a tobie nie chciało się kurwa nawet dupy ruszyć żeby wiedzieć czy żyje. - powiedziałam sarkastycznie.
- Przepraszam Mała. Wszystko już okay jak się czujesz? - "No nie udawaj że cię to kuźwa obchodzi "
-Jest Zajebiscie. - warknęłam i odłożyłam słuchawkę. "O co mogło chodzić? Co on kuźwa zrobił? " z zamyśleń wyrwał mnie pukanie do mojego pokoju.- Skarbie, - przyszła do ciebie Morgan. - powiedziała.
-Okay zaraz zejdę. ... albo nie niech ona tu przyjdzie.
Po pięciu minutach przez drzwi weszła moja przyjaciółka.
-Lea!!!- krzyknęła.
-Tak wiem wyglądam jak siedem nieszczęść.-wymamrotałam z udawanym zmęczeniem.
-Cieszę się że żyjesz, no bo wiesz nie dawałaś rzadnych znaków życia. - zrobiła minę trupa, a ja się roześmiałam głośno. - Słuchaj jesteśmy przyjaciółkami, prawda?- zapytała po chwili.
Kiwnelam głową na tak.
- I gdy by ktoś bardzo ci bliski by cię oszukiwał chciałabyś, abym co to powiedziała. .. tak?
-Tak- powiedziałam cicho.
Obie usiadłysmy na ogromnym łóżku, bo przez cały czas stałyśmy.
- Przyłapałam Nathan'a w jednoznacznej sytuacji z inną. ..- gdy skończyła, zaczęłam płakać.
-Przepraszam, ale musiałam ci po...-przerwałam jej.
-Kim jest ta suka?- zapytałam ocierając łzy .
- Mandy.- to jedno słowo wystarczyło żeby mnie naprawdę rozzłościć. "Co za skurwiel"
- Jak przyjechałaś?- rzuciłam krótko.- Autem. ... Jedziemy spuścić kutasowi łomot? - zapyta z nadzieją.
- Jedziemy na zakupy, ale krew też się poleje-powiedziałam.
- Jak z nim skończymy nawet OIOM mu nie pomoże. - uśmiechnęła się zawistnie. Tak to jest moja kochana Morgan.
CZYTASZ
Porwana
Teen FictionLauren ma 17 lat. Jest wysoka szczupłą brunerką z czekoladowymi oczami. Pewnego dnia zostaje porwana przez członków jednego z najstarszych i najbardziej poważanych rodów wampirów. Jej życie stanie na głowie. Czy odkryje tajemnice i powód swojego por...