XIX

545 25 4
                                    

-Przecież to jest bez sensu. To jeden wielki stek bzdur.- wymamrotałam do siebie pod nosem. Do moich uszy doszedł gardłowy śmiech. Kątem oka zauważyłam sylwetkę szatyna.

-Śmiesz podważać siedmiotysięczny zbiór zasad?- roześmiał się, ukazując swoje śnieżnobiałe kły. Gdy zdałam sobie sprawę jakie konsekwencje by mnie czekały, gdyby to król, królowa, bądź jego matka usłyszeli moje słowa, od razu zamknęłam usta i zagryzłam polik od wewnątrz. Wampir odepchnął się od ramy drzwi i zaczął iść w moim kierunku. Gdy stawiał kolejne korki, i dystans między nami, moje ciało spięło się na samo wspomnienie groźby jego matki.

Chłopak zmarszczył brwi i zastygł w miejscu.

- Myślisz, że nie wiem, że jedziesz z nami na tą całą szopkę?- powiedział pewnym siebie głosem, próbując badawczym spojrzeniem rozpracować moje zachowanie. Gdy nie odpowiedziałam nawet słowem, zdenerwował się.

-Co się stało Człowieczku? Chciałaś żebym cię zabił, a teraz się mnie boisz?- wyrzucił wrednie.

Zmarszczyłam brwi gdy jego słowa doszły do mnie. Mimo tego, że miał rację, że się go bałam, że wiedziałam, że jestem dla niego nikim i właściwie mógł by mnie zgnieść niczym mlecza, nie zdążyłam nawet o tym pomyśleć.

Oprzytomniałam, odłożyłam książkę na bok i wstałam z materaca. Podeszłam bliżej i spojrzałam na niego. Błękitne tęczówki przesycone nienawiścią, wstrętem i pewnego rodzaju bólem. Kruczoczarne włosy okalające jego twarz tak dobrze kontrastowały z z bladością jego skóry. Zacisnął szczękę przez co tylko bardziej uwydatnił linię żuchwy i wysoko ustawione kości policzkowe. Malinowe usta zacisnęły się w linię prostą. Moje serce i oddech na wspomnienie jego warg przy mojej szyi przyspieszyły. Patrzył mi w oczy przez dłuższą chwilę.

- Wiesz co mnie niezmiernie bawi?- spytał z delikatnym uśmieszkiem.- Mimo tego, że odczuwasz do mnie wstręt , ale czujesz też pociąg. - przygryzł dolną wargę, zbliżył się do mnie z szybkością światła. Jego ramię objęło moją talię i przyciągnął mnie do siebie. Instynktownie wyciągnęłam przez siebie dłonie, jakbym miała za chwile wylądować na ścianie, jednak zamiast zimnej cegły moje dłonie wylądowały na jego umięśnionej klatce piersiowej. - I to chyba duży .- szepnął prawie niesłyszalnie. Wstrzymałam oddech próbując przynajmniej udać, że jego słowa nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Nachylił się w moją stronę wciąż nie przerywając kontaktu wzrokowego, a ja nie byłam w stanie się chociażby próbować odsunąć. Zbliżył swoje usta do mojego ucha. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam przygryzać wargę. W jednym momencie do mojego ucha doszedł ten gardłowy melodyjny śmiech.

- Wy ludzie, jesteście takim dziwnym i prymitywnym gatunkiem. - w momencie gdy wypowiedział te dwa ostatnie słowa poczułam smak żelaza.
Chłopak przez chwilę zaciągał się zapachem mojego ciala. Przymrużyłam momentalnie oczy i gdyje otworzyłam znowu staliśmy ze sobą twarzą w twarz. Spojrzał na moja delikatnie krwawiąca wargę i jego tęczówki momentalnie zmieniły barwę. Patrzył na świeżą ranę jak zahipnotyzowany. Na samą myśl co się może stać zrobiło mi się duszno. Chłopak przejechał swoim kciukiem po mojej wardze barwiąc swoją nieskazitelnie bladą skórę czerwienią.  Zafascynowany uniósł dłoń do swoich ust i nakreślił na swojej wardze rudawą smugę.
Przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej tak,ze między naszymi ciałami nie zmieściłoby się ani cząstka tlenu. Patrząc na mnie tymi krwistymi tęczówkami,przejechał po niej jezykiem językiem.
Czujnie obserwując,  poczułam jak po całym moim ciele przechodzi dreszcz.  Nie wiem kiedy zaczęłam ponownie przygryzac swoją dolna wargę. 
Wampir nachylil się lekko w moja stronę z uwodzacym uśmiechem
-Nie zagryzając tej wargi, Skarbie .- Stałam otępiała nie umiejąc nic zrobić. Zablokowało mnie, przystojny wampir właśnie zbliża swoja twarz jeszcze bliżej mojej. To wciąż wampir, a ja nie umiem się oprzeć.  Dlaczego zabrakło mi psychicznej siły żeby go odrzucić? 
W chwili w której nasze usta miały się zetknąć moją głowę przeszył nieustający ból.

Natychmiast chwyciłam się rękoma za głowę próbując uciskaniem oddalić nieznane odczucie.
Ostre kucie i pulsowanie we wnętrzu mojej czaszki nie ustawalo, a jedynie tylko narastało. W pewnym momencie moje ciało zaczęło się więc z bólu i nawet wampir zdezorientowany nie zdołał mnie utrzymać w ramionach. Osunęłam się na posadzkę i nie mogąc już wytrzymać zaczęłam płakać i krzyczeć.
Chłopak podszedł do mnie i w momencie, w którym jego dłonie znowu miały mnie dotknąć, ale parę centymetrów ode mnie się zatrzymał, ponieważ nie przestawałam się rzucać. 

        " Mówiłam, że masz się trzymać od niego z daleka" usłyszałam syk w głowie, który jedynie powiększył jedynie ból. 

-Każ jej przestać.- zawyłam pomiędzy kolejnymi spazmami bólu i łzami. Wampir spojrzał na mnie niezrozumiale marszcząc brwi. Kolejny impuls bólu uderzył we mnie mocniej niż poprzednie. - C..Castiel proszę.- pierwszy raz zwróciłam się do niego po imieniu, i w momencie, w którym on zrozumiał o kogo mi chodziło, zacisnął dłonie w pięści i z prędkością światła zniknął z pokoju. Próbowałam przez chwilę powalczyć.

       "Nie zbliżaj się"

Ból nagle mnie opuścił. 

Rozmazany obraz zaczął mi wirować i po chwili jedyne co czułam to ciemność i zimną posadzkę.



PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz