...School... day

3.8K 189 11
                                    

~Lauren~

Wróciłam od Morg i od razu padłam na łóżko. Rodzice wyszli dzisiaj na kolację, co nie zdarzało się od pięciu lat. Moja złość i ból budowały we mnie. Ten idiota mnie zdradził i to z tą pizdą. Jak on mógł mi to zrobić?. Kochałam go. Z mojego rozzalania się nad sobą wyrwał mnie dźwięk przychodzącego sms.
Złamas:
Kochanie przepraszam,odbierz.

Odłożyłam telefon. Wstałam i poszłam do kuchni. Po zrobieniu herbaty wróciłam do pokoju i ponownie położyłam się na łóżku. Sięgnęłam laptopa i zmieniłam status na facebooku.
Wolna. Poszłam pod prysznic i zaczęłam przysiewywac przymulające piosenki.

Znowu byłam w samym środku lasu.
-Skarbie -powiedział z kąśliwością- gdzie jesteś?
Rozejrzalam się myśląc o kierunku ucieczki. Drzewo. Wysoki , gęsty dąb . "Czas się zabawić w małpe ". Podbieglam i zaczęłam się wspinać po pniu. W mgnieniu oka znalazłam się na gałęzi z dwa może trzy metry nad ziemią. Przycupnelam plecami opierając się o pień. Nogi zapisały mi po dwóch stronach gałęzi. Z moich ust wydarła się para. -Skarbie!- krzyknął głos ze wściekłością. - I tak cię znajdę i będziesz moja!-warknął. Po chwili gałąź się zatrząła w przed moimi oczami pojawiły się niebieskie tęczówki które nagle zmieniły się na krwisty czerwień.
-Pamiętaj Księżniczko, i tak będziesz moja.

Obudziłam się zlana potem. Co to kurna było!? Spokojnie to tylko sen. Wytwór mojej wyobraźni. Spojrzałam na budzik 3.03 no teraz to na pewno nie zasne. Wstałam i wyszłam na balkon. Było ciemno i zimno. Rozejrzalam się. Wokół domu chodziła ochrona. Jeszcze nigdy nie pilnowali nas tyle osób. Wzruszylam ramionami. Mam dość tego wszystkiego. Tego jebanego świata, tego domu, statusu moich rodziców. Po prostu dość. Odeszlam od barierki, o którą się do czasu opierałam. Przy ścianie stała doniczka z fiołkami. Przesunęłam ją tak by wyciągnąć papierosy i zapalniczke. Chwycilam moje "uzależnienie" jak to mawia jak matka- chociaż to wcale nie jest prawdą. Pale jedynie w przypadkach gdy jestem zdenerwowana.

Weszłam z powrotem do środka i zamknęłam balkon. Poszłam do łazienki i odkręciłam wodę pod prysznicem. Usiadłam przy drzwiach i oparłam się o framuge. Zapalilam fajkę. Wciągnęłam dym nikotynowy do płuc i przytrzymalam chwilę. Wypuscilam powietrze. Moje ciało powoli się rozluźniało.
Kurwa co się dzieje? Przecież nie ćpam żadnych gówien, dlaczego mam takie jebniete sny?
"Naprawdę nie znasz odpowiedzi na to pytanie?" Odezwał się głos w mojej kabezie.
Oj zamknij się w końcu!

Wypalilam papierosa i wyrzuciła peta przez okno. Zamknęłam prysznic i napuscilam wody do wanny. Tak długa kąpiel zdecydowanie jest mi potrzebna. Po nie całej godzinie palce zaczynają mi się marszczyc. Wyszłam i w ręczniku opuściłam łazienkę. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarną skórzaną kurteczkę z ćwiekami przy ramionach, białą luźną bokserkę z napisem "Shut up, and go away if u want to alive " oraz czarne dżinsy z wysokim stanem i dziurami od połowy uda do przed kostek. Szykowanie się wcale nie zajęło mi tyle czasu co zwykle. Spojrzałam na zegarek dochodziła 4.20. Ubrałam się i wyszłam z pokoju. Ech, i co ja teraz kuźwa zrobię? Marica-nasza gosposia, a raczej główna kucharka- przychodzi o 5.00. Przewrocilam oczami i zeszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę. Mój wzrok natychmiast przyciągnęła karteczka z moim imieniem, która była przyklejona do siatki. Wyjęłam ją i do niej zajrzałam. Były tam ser i mleko sojowe, avocado, granat, chleb bezglutenowy i inne pieprzenie zdrowe produkty z mojej nowej diety. Ble. Nienawidzę jak mi narzuca ktoś ograniczenia do posiłków. Wzięłam ser i zrobiłam sobie tosty. Patrzę na zegar cyfrowy na kuchence 4.45.

Kiedy mi tego czasu brakuje to mam mnóstwo rzeczy do zrobienia a teraz to wręcz wieje nudą. Posprzatalam po sobie i znowu poszłam na górę do siebie. Włączyłam telefon- tak na noc go wyłączyłam żeby mnie nie budził ;_;- i od razu na wyświetlaczu zaczęły wyskakiwać przeróżne okienka. Weszłam w wiadomości.
Złamas: Lea... proszę odbierz.

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz