Rozdział 2

859 43 1
                                    


Po jakimś czasie odzyskałam przytomność. Nie mogłam się ruszyć. Wszystko mnie bolało. Leżałam skulona przy  ścianie i zastanawiałam się nad moim życiem. Po co je dalej ciągnąć jeśli nikt mnie tu nie potrzebuje ? I tak pewnie nikt by nie zauważył gdybym odeszła. Ojciec tak samo jak Ross leją mnie ile wlezie. Nie zwracając uwagi na to jaki ból mi przynoszą. Nie myślą o konsekwencjach. i Nie mowie tu o tym aby pójść na policje i na nich donieść. Chodzi mi bardziej o moją psychike. Mam wrażenie że w środku jestem martwa. Na zewnątrz mam tylko same blizny i siniaki... Mam tego dosyć. 

Sama nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Wyjełam szybko z plecaka małą prostokątną metalową rzecz. Od roku się przyjaźnimy. Od kiedy wszysto zaczęło się psuć. Od kiedy straciłam przyjaciołke. Od kiedy mój ojciec zaczął mnie bić. Od kiedy Ross Lynch zaczął się nade mną znęcać. Taa..to przez niego pierwszy raz sięgnełam po żyletke. 

1 cięcie...

3 cięcie...

5 cięcie...

8 cięcie....

15 cię....

Nie miałam już siły. Skuliłam się na podłodze. Było mi strasznie zimno. W głowie mi się kręciło. Nie mogłam normalnie oddychać. Czułam się tak, jakbym znajdowała się pod wodą z zgniecionymi płucami ? Oczy mi się powoli zamykały.

Drzwi z hukiem się otworzyły. Nawet nie widziałam kto w nich stanął. Łez nie było końca. Ciekawe kto miał takie ciekawe widoki ? Bo przecież nie na codzień można spotkać w szkolnym schowku na szczotki pobitą ,zapłakaną i zakrwawioną  dziewczynę . Co nie ?

-Laura ..? Boże święty. Co ci się stało ? Słyszysz mnie ? Laura... ! Laura ! Kto ci to zrobił ?! Wezwijcie Karetke ! 

Ktoś kucnął obok mnie. Głos niby znajomy ale nadal nie mogłam skojarzyć kim ta osoba jest. Wiedziałam tylko tyle że głos należał do dziewczyny. Po chwili usłyszałam jak ta osoba z kimś się kłóci. Po chwili nie czułam nic. Nie słyszałam nic. Tylko ja i błoga cisza. Tego mi było trzeba. Spokoju. Wreszczcie poczułam się wolna...nawet tak jakby..hmm szczęśliwa ? tak, to odpowiednie słowo.  Wkońcu od roku czasu, poczułam się szczęśliwa. Resztkami sił powiedziałam.

- Zostaw mnie. Tak jest dobrze. Jestem szczęśliwa. Wkońcu nic mnie nie boli- uśmiechnęłam się przez łzy. Jedyne co usłyszałam to był płacz osoby która siedziała przy mnie i słowa...chłopaka ?

- Boże...co ja zrobiłem ?- I nagle wszystko zniknęło. 

Nawet ja...


Prosze...Poznaj Mnie !Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz