Rozdział 9

606 45 4
                                    


Jaka ja byłam wściekła na Lyncha. Przez niego spóźniłam się na lekcje i musze zostać o godzine dłużej w szkole. Przecież ojciec mnie zabije jak się o tym dowie. Nie będzie go obchodziło że to wcale nie moja wina a tylko tego przeklętego człowieka. Próbowałam przekonać profesor Mayer aby dała mi tylko pomnienie lecz ten stary babsztyl się nie zgodził. Jeszcze żebro mi się do końca nie zagoiło a już będe miała kolejne siniaki przez ojca. 

***

Właśnie otwierałam drzwi od domu gdy usłyszałam krzyk mojego taty. Momentalnie się skuliłam. Bałam się tego co za chwilę się wydarzy. Wolałabym aby miał mi wlać Ross a nie ten potwór.

- co ty sobie myślisz smarkulo ?! że wszystko ci wolno ? przynosisz mi tylkoo wstyd. Nic cię nie obchodzi. Sam nie wiem dlaczego ja cie tu jeszcze trzymam. Nie zasługujesz na to aby ze mną mieszkać. Nienawidze cię !!- wraz z ostatnim słowem zostałam mocno uderzona w twarz ale to jednak kopniak w brzuch spowodował mój upadek. Uderzyłam głową o podłogę. Poczułam silny ból oraz zawroty głowy. Miałam wrażenie jakbym umierała, nie byłam w stanie nawet ruszyć palcem u ręki. Wszystko mnie bolało. Nie miałam już siły. Chciałam tylko aby to piekło wkońcu sie skończyło. 

-Proszę..Nie bij mnie już. Przepraszam za wszystko, to się już nigdy więcej nie powtórzy. Będe już grzeczna. Pzepraszam..

On tylko na mnie spojrzał i bez żadnego słowa wyszedł.  A ja zemdlałam zakrwawiona i pobita na podłodze .

***

Tak jak myślałam każdy w szkole się na mnie patrzał. Nie miałam żadnych kosmetyków aby zakryć ślady pobicia na mojej twarzy. Po prostu nie było mnie na nie stać. Wyglądałam jak zombie. Połowa mojej twarzy była sina i opuchnięta. Właśnie szłam w kierunku klasy od matematyki kiedy zobaczyłam Rossa Lyncha. Jak najszybciej się odwróciłam aby uciec. Przyśpieszając kroku, odwróciłam się aby zobaczyć czy mnie zauważył. Odpowiedź była prosta. Już szedł w moim kierunku. Od razu zerwałam się do biegu. Znowu kierowałam się w stronę łazienki. Miałam wrażenie deja vu. Znowu uciekałam przed Lynchem do łazienki. Tylko zmieniła się jedna rzecz. Nie bałam się że mnie uderzy tylko bałam się tego że zacznie pytać o to co mi się stało. Oczywiście bałam się tego że znow stane się jego workiem treningowym ale już w mniejszym stopniu. Nie wiem dlaczego tak się stało ale nie podobało mi sie to. 

Gdy wbiegłam wkońcu do łazienki od razu zamknełam się w jednej z kabin. Siedziałam tak skulona na ubikacji gdy usłyszałam otwierające się drzwi. Ugh..Nienawidze Rossa, mojego ojca , tego cholernego życia i przede wszystkim siebie. Chce umrzeć. 

- Dlaczego wciąż przede mną uciekasz ? Już nigdy więcej nie zrobie ci krzywdy. Żałuje tego co ci robiłem, jest mi tak strasznie przykro że tyle razy zrobiłem ci krzywde i przeze mnie płakałaś. Zrozumiałem swój błąd i chciałbym go naprawić. Ale nie będe wstanie jeśli będziesz się ciągle ze mną bawiła w chowanego- gdy przerwał słychać było tylko nasze oddechy.- A tak poza tym, dlaczego zawsze biegniesz do tej cholernej łazienki ? Tu strasznnie śmierdzi. Powiedziałbym nawet że wali czymś zdechłym. Myśle że ta łazienka idealnie nadawałaby się do jakieś sceny z horrorów. A może ty po prostu specjalnie mnie tu ściągasz aby mnie tu zabić ? Utopić w kiblu i zostawić na pastwe szczurów aby mnie tu zjadły ??

Nie wiem jakim cudem udało mu się mnie rozśmieszyć w takiej sytuacji, ale wybuchnęłam śmiechem. Nie pamiętam kiedy ostanio tak bardzo się śmiałam ale z tego powodu aż rozbolał mnie brzuch. Nagle uświadomiłam sobie co takiego robię i momentalnie ucichłam. Wstydziłam się swojego śmiechu. Brzmiałam jak rechocząca się żaba. To było okropne.

Po chwili jednak usłyszałam jego głos- Dlczego tak nagle ucichłaś ? Pięknie się śmiejesz wiesz o tym ? Naprawdę mi na tobie zależy- dało się wyczuć smutek w jego głosie. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Z każdą chwilą coraz bardziej wierzyłam w to że mówi prawdę. Choć nadal nie byłam przekonana w 100 %

-Wyjdź z tej kabiny Laura, proszę cię- wyczułam w jego głosie..błaganie z nutką troski czy tylko się przesłyszałam ? Tak, na pewno się przesłyszałam.

- Boje się- wyszeptałam. Nie mogłam przecież pokazać mu się w takim stanie. Będzie się ze mnie śmiać.

-Czego skarbie ? Nic ci nie zrobie. Obiecuje- znów zapanowała cisza. Po głębszym zastanowieniu z wielkim ociąganiem wkońcu wyszłam z ukrycia. Gdy tylko mnie zobaczył, z wrażenia aż otworzył oczy.- Boże ! Laura, kto ci to zrobił ?- zapytał z przejęciem jakby naprawdę zależało mu na odpowiedzi. Gdy ze spuszczoną głową wzruszyłam tylko ramionami, szybko do mnie podszedł i mnie przytlił. Wydawało się że przutulał mnie tak mocno jakby bał się że jak tylko mnie puści to nagle znikne. W pewnej chwili lekko odsunął mnie od siebie i chwycił lekko mój podbrudek. Popatrzał mi w oczy i musnął lekko ustami mój obolały policzek. Jednak i tak syknęłam z bólu. Gdy tylko zorietowałam się co właśnie się stało, w trybie ekspresowym strzeliłam buraka. Jednak poczułam też coś innego. Tak jaky ciepło rozchodzące się po moim sercu.

- Proszę...Poznaj mnie - wyszeptaliśmy jednocześnie

Po chwili poczułam jego usta na swoich. Na początku nie wiedziałam co mam zrobić. Chciałam już się odsunąć lecz gdy poczułam przyjemne motylki w moim brzuchu, z tą samą mocą i zaangażowaniem co on ...oddałam pocałunek.

###

Siemka ! Wkońcu dodałam ten rozdzial. Tak szczerze mowiac, jestem bardzo z niego zadowolona.  Mam nadzieje ze wam rowniez sie spodoba. Jesli nie, to ogromnie was przepraszam. 

P.S gwiazdkujcie i komentujcie. to naprawde bardzo motywuje do dalszego pisania. 

Do zobaczyska ! Mua :*





Prosze...Poznaj Mnie !Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz