Kiedy Rick zauważył co się dzieję za jego plecami , podszedł do blondyna i po prostu, nadzwyczajniej w świecie mu przywalił. Na początku byłam w wielkim szoku, jednak kiedy dotarło do mnie co się dzieję, było już za późno. Oczywiście Ross nie byłby sobą, gdyby mu nie oddał. W taki sposób rozpoczęła sie bójka. A jak to ja, najpierw robię, potem myślę. Rzuciłam się w stronę chłopaków. Popełniłam wtedy ogromny błąd. Bez chwili namysłu, pobiegłam prosto do Lyncha . Nie wiem czym sie wtedy kierowałam. Przecież to wlasnie do Ricka mialam pobiec. Bynajmniej tak by wypadło, patrząc na to, że się przyjaźnimy. Ale nie, bo przecież Laura kieruję się głupotą, ale przechodząc do głównego wątku to myślę, że to co stalo sie po chwili ma wieksze znaczenie niz moj brak poprawnego używania rozumu. Gdy podeszłam, a raczej pobiegłam jak torpeda do mojego tyrana, którego darzę jakimś dziwnym, nieokreślonym jak do tej pory uczuciem, dostałam w twarz. Po prostu moge powiedziec tylko tyle, że Ross ma naprawde mocnego prawego sierpowego. Ha ! Wtedy to się dopiero porobiło. Rick jak za użyciem magicznej rozdzki, wpadł w furie. Nie wiedząc co mam zrobić, rozejżałam się dookoła, w celu znalezienia jakiejkolwiek pomocy. Oczywiście bylismy okrążeni przez ogromną ilość ludzi. Byłam świadoma tego, że zaraz zjawią się nauczyciele. Wtedy niestety Rick bedzie miał mega wielkie problemy. Prawdopodobnie skończy sie to zawieszeniem. W najgorszym wypadku, wydaleniem ze szkoły. Trzeba przyznać, że mój przyjaciel nie raz kończył na dywaniku u dyrektora za pobicie.
Przecież jakoś muszę zaprzestać tej głupiej bójce. Jednego z nich, trzeba jakoś zająć. Ale którego ? Rick jest Moim przyjacielem. Jest jak brat. Nie czuję do niego nic, oprócz sympati i miłości, którą darzy się rodzeństwo. Natomiast Ross, ujme to tak. Czuje do niego coś, tylko że jeszcze nie wiem co. Pomimo tego że jest moim katem i jednym z największych moich koszmarów, czuję się przy nim inaczej. Sama nie wiem.
Dobra. Raz kozie śmierć. Laura przestań sama ze sobą rozmawiać, bo to nie oznacza nic dobrego. Idź i to zrób. Po prostu podejdź do któregoś z nich i odciagnij uwagę od tego drugiego. Ale jak ? Dobre pytanie. Wyjdzie to w praniu. Będę działać spontanicznie. Miejmy nadzieję że sama rozmowa, najwyżej moje krzyki i prośby pomoga. Oby.. Bo na nic innego nie wpadłam.
Gdy ponownie spojrzałam na chłopaków, wiedziałam już do którego muszę podejść. Rick leżał na podłodze, a Ross pochylając sie nad nim, okładał go pięściami. Najszybciej jak tylko dałam radę, pobiegłam do blondyna i pociągnęłam go za rękę , którą miał już prawie przy twarzy chłopaka. Ten nie wiedzac co sie dzieje, spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach gniew i furie. Przestraszyłam się i to bardzo, ale musiałam to zrobić. Inaczej, on zabije leżącego Ricka.
Myśl. Laura myśl. Od ciebie teraz zależy jak to się skończy. Hmm... A może by tak..nieeee. To durny pomysł. Jednak jedyny na jaki wpadłam. Dobra. Stop ! Przestań nie potrzebnie myśleć, zepnij poślady i weź się w garść. To przecież nic takiego. Jedyne co się może stać, to po prostu mi odda. To nic, że ze zdwojoną siłą. Niby powinnam być już przyzwyczajona do bólu, jednak tak wcale nie jest. Muszę to zrobić. A Robie to tylko i wyłącznie po to, aby uratować tyłek przyjacielowi.
Nawet nie wiem kiedy moja pięść wylądowała na twarzy Lyncja. Pod wpływem uderzenia, jego twarz przekręciła się w bok. Widziałam w jego oczach zaskoczenie? Nie tracąc ani chwili krzyknęłam do Ricka
- biegnij do samochodu !
Ten spojrzał na mnie jak na totalną idiotkę, lecz spełnił moją prośbę.
Ross tak jakby oprzytomniał, odwrócił sie w jego stronę i chciał już za nim iść.
- Nie idź. Proszę- wyszeptałam w jego stronę. Ten tylko na mnir spojrzał i zauważyłam jak jego ręka, zmierza w moją stronę. Zamknęłam oczy czekając na ogromny ból, spowodowany uderzeniem. Gdy jednak nic nie poczułam, otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącego przede mną Rossa ze spuszczoną głową. Kiedy na mnie spojrzał, miał dziwną mine. Jakby zbolałą?
- myślałaś że Cię uderze - powiedział z wyrzutem. A co ja mogłam kurcze pomyśleć hę ? Ciągle byłam przez niego bita i poniżana. Nawet nie tak dawno od niego dostałam w twarz. Na dodatek podniósł rękę w moją stronę. Więc tak. Miałam prawo pomyśleć, że chce mnie poraz kolejny uderzyć.
- tak Ross. - nawet nie miałam siły nic więcej powiedzieć.
- chciałem tylko dotknąć twój policzek. Jest bardzo czerwony i spuchnięty. A oko też nie za dobrze wygląda. Nie chciałem Cię przestraszyć. Przepraszam. Tęsknię za tobą kochanie- I tyle. Odwrócił się i poszedł. Po prostu wyszedł ze szkoły, nawet się nie odwracając. Nie wiem o co mu chodzi. Dla mnie ten człowiek, to jedna Wielka zagadka. Nigdy nie wiem co siedzi w jego głowie. A szkoda ...
Gdy się ocknełam, wyszłam ze szkoły idąc prosto, do samochodu mojego przyjaciela. Jestem na niego potwornie zła za to, że się bił z tym debilem. Z drugiej strony, jestem mu za to ogromnie wdzięczna. Doskonale wiedział, że zabolał mnie widok ich całujących się razem. Stanął w mojej tak jakby obronie. Bronił mój honor. Jeżeli jeszcze go mam.
Coś czuję, że dzisiejszej nocy tak prędko nie zasne.###
Witajcie moje kochane smerfy. Zaraz dodam bardzo ważny wpis. Jeżeli będziecie mieli chwilę, prosiłabym was o przeczytanie jej. Postaram się w niej wyjasnic wszystko. Do zobaczenia miśki 😘😘😘
![](https://img.wattpad.com/cover/54431679-288-k386030.jpg)
CZYTASZ
Prosze...Poznaj Mnie !
FanfictionCo się stanie kiedy dziewczyna uważana za nic znaczącego śmiecia, napisze do szkolnego przystojniaka a zarazem jej dręczyciela ? Jest tylko jedno "ale" żadne z nich nie wie z kim pisze.