Rozdzial 14

484 41 8
                                    

Idąc do szkoły zastanawiałam się nad moją rozmowa z Jamesem. Wiedziałam że wykazałam się głupota zakochujac się w kimś takim ale to nie stało się nagle. Po prostu ostatnie wydarzenia wzmocniły to uczucie. Już dwa lata temu kiedy zobaczyłam go pierwszy raz w szkole, wiedziałam że nie będzie mi on obojętny. No i miałam racje. Rok temu Ross zwrócił na mnie uwagę, ale niestety nie tak jakbym tego chciała.
Zbliżając się do szkoły, zauważyłam stojąca przed wejściem Caroline. Gdy już byłam blisko niej, jakiś chłopak przechodząc obok mnie, popchnal mnie tak ze gdyby nie moja przyjaciółka to właśnie leżała bym na ziemi.
- Może byś tak przeprosił ?!- odezwała się dziewczyna.
- A może ty byś się zamknęła? - odpowiedział naśladując głos Caroline.
Gdy ta chciała już coś odpowiedzieć , podszedł do nas człowiek którego już nigdy nie chciałam widzieć.
- Przepros ja Rick- odezwał się blondyn. Ten gdy zauważył kto przyszedł, od razu się zaśmiał.
- Oho ! Widzę że przyszedłes uratować z opresji swojego śmiecia. Sorry stary ale nie wiedziałem że tylko ty możesz ją dręczyc...- nie powiem, zabolalo mnie to. Myślałam że już przyzwyczaiłam się do tego że wszyscy woleliby abym wg się nie narodziła. Czułam jak napływają mi do oczy łzy. Nie chcialam aby Rick je zobaczył. Wtedy śmiały się że nie dość że śmieć to jeszcze beksa.
Nagle zauważyłam że Ross mnie obserwuje. Spędzony szybko odwróciłam wzrok. Nagle stwierdziłam że to wszystko nie ma sensu. Czy tak naprawdę zależało mi na jego przeprosinach ? I tak nie byłyby one szczere. A poza tym niepotrzebnie Lynch się wtrącił. Gdy chciałam odejsc, zatrzymał mnie lekki ucisk na ramieniu. Kiedy się odwróciłam i zobaczyłam że to Ross, szybko od niego odskocznią. Przestraszyłam się że znowu mi coś zrobi. Nadal trochę kręcilo mi się w głowie po jego wybuchu w samochodzie.
Chyba musiał zobaczyć strach w moich oczach bo szybko spuścił wzrok i odsunął się ode mnie. Przez moment wydawało mi się że przez jego twarz przemknal smutek .
- Przepraszam. Nie chciałem Ci nic zrobić. Po prostu nie chciałem abyś obchodziła zanim on cie przeprosi. - od razu spuścił głowę jakby bal się spojrzeć mi prosto w oczy.
- nie chce wam przeszkadzać golabeczki ale widzę że już Ci się znudzilo doręczenie tej ofiary losu i teraz robisz za jej bohatera.
Nim cokolwiek zdążyłam pomyśleć już zaczęłam mówić. - Nie Rick, mylisz się. On nigdy nie będzie bohaterem bo już pełni jedna funkcje. Robi za mojego kąta. Więc jedno z drugim się wyklucza
A poza tym nie martw się. Nie musisz mnie przepraszac. Po prostu udajmy że zrobiłeś to niechcący. Może być ? - zapytałam po chwili.
Gdy skonczylam mówić całą trójka stała i patrzyła na mnie z otwartymi buziami.
- co ty do cholerny gadasz ?! Należą ci się przeprosiny. Doskonale wiemy że zrobił to specjalnie- krzyczała wściekła blondynka.
- słuchaj Caro. Dziękuję że tak się o mnie martwisz ale niepotrzebnie. Nic mi przecież nie jest. - uśmiechnęłam się aby moja wypowiedź była bardziej przekonująco.
Jednak po chwili znowu odezwałem się patrząc na Rossa Lyncha.- Nie chce słuchać kolejnych kłamstw. Bo bolą one bardziej od silnego uderzenia głową o okno samochodu. Bo ból jest prawdziwy a każde twoje słowo jest jednym wielkim kłamstwem.

#######
Hej miski !
Chcę was poinformować że rozdział jest pisany na telefonie więc prawdopodobnie mogą pojawić się literówki i inne błędy. Bardzo was za to przepraszam ale dokładniej sprawdzę jutro. Mam nadzieję że rozdział się podoba. Do zobaczyska. Kocham was <3 Mua 😘

Prosze...Poznaj Mnie !Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz