rozdział 7 BLADA TWARZ

174 13 1
                                    

Po chwili milczenia zadzwonił dzwonek na lekcje.Poszliśmy do klasy,po 15 minutach lekcji historii zauważyłam w oknie bladą twarz.Przeraziłam się i krzyknęłam.

-Co się stało?-Spytała nauczycielka.

-Coś było w oknie-Cicho powiedziałam do Jacoba.

-Cisza!Kontynuujemy lekcje-Odparła nauczycielka.

Po lekcji historii Jacob odciągnął mnie na bok.

-Co to było?-Spytał patrząc się w moje oczy.

-Jakaś blada twarz-Powiedziałam,ręce mi się trzęsły.

-O nie...Popatrzyłaś mu w oczy?-Spytał przerażony.

-Tak,ale komu?Kto to był?-Mówiąc to zobaczyłam za nim tą samą bladą twarz!

Człowiek trzymał w ręku kołek.

-Uważaj!-Krzyknęłam do Jacoba.

Chłopak odwrócił się i zaatakował napastnika swoimi kłami,ten zrobił unik i o mały włos nie ugodził Jacoba kołkiem!Jacob zaatakował bladą twarz,on zaś zrobił unik i zranił chłopaka.Po czym zniknął.

Jacob stracił przytomność i karetka zabrała go do szpitala.Trafił na salę operacyjną a ja stałam za szklanymi drzwiami.W głowie zjadała mnie myśl że mogłam zareagować,pomóc mu jakoś to do tego wszystkiego by nie doszło.Po 3 godzinach wyszedł do mnie lekarz.

-I co?Co z nim?-Powiedziałam ze łzami w oczach.

-Niestety rana była zbyt głęboka,nie miał szans na przeżycie-Odparł lekarz.

Rozpłakałam się na oczach wszystkich.Nie zwracałam uwagi na ludzi po prostu krzyczałam,płakałam,wyłam na cały szpital.Ponownie przyszedł lekarz.

-Podać pani jakieś leki na uspokojenie?-Spytał ze współczuciem.

-Nie,nie trzeba,poradzę sobie-Odparłam płacząc jeszcze głośniej.

Nadal nie wierzyłam w to co się stało,miałam pustkę w głowie,chciałabym żeby to był sen i gdy się obudzę zobaczę Jacoba.Niestety to nie był sen,na myśl o tym że nigdy więcej nie go nie zobaczę płakałam jeszcze bardziej,nie potrafiłam przestać.Siedząc tak bezczynnie w szpitalu spojrzałam na krzesło obok mnie,na nim siedział Edward trzymający dziennik w ręce.

-Jak to się stało?-Spytał ze łzami w oczach.

-To moja wina,nic nie zrobiłam-Rozpłakałam się i chciałam przytulić chłopaka ale zapomniałam,że to duch i upadłam na podłogę.

-Nic ci nie jest?-Spytał.

-Nie,a jak to możliwe że trzymasz dziennik w ręce skoro jesteś duchem?-Odparłam nadal płacząc.

-Bo ja jestem duchem ale tyko w połowie,ponieważ na Ziemi muszę naprawić swoje błędy a dopiero w tedy mogę opuścić ten świat całkowicie.

-Jakie błędy?-Spytałam.

-Zaw...zawiodłem Jacoba-Odparł,jego łzy przenikły przez podłogę.

Po jego słowach zamilkłam,nie chciałam robić mu wyrzutów sumienia.W końcu to przeze mnie Jacob nie żyje.

-Jak to się stało?-Powtórzył pytanie Edward.

Opowiedziałam mu całą historie z bladą twarzą,Edward nie wiedział co powiedzieć.Widziałam żal do mnie w jego oczach.Ale nie odezwał się już potem.








Wampir i jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz