rozdział 17 DOM

76 4 2
                                    

Gdy zjadłam już chleb wstałam z kałuży i poszłam przed siebie leśną drogą.Po 15 minutach znalazłam się na środku skrzyżowania,nie wiedziałam którędy mam pójść.

-Prawo,lewo,prosto?-Znowu rozmawiałam sama ze sobą.

Jacob wiedziałby którędy mam iść,ale niestety nie pomoże mi już nigdy,jestem zdana sama na siebie.Postanowiłam skręcić w lewo,musiałam najpierw przejść przed ogromne ciernie i krzaki.Starałam się je ominąć,ale i tak byłam cała pokaleczona,z nóg krew leciała mi jak z kranu,nie miałam przy sobie żadnej apteczki,tylko chusteczki i taśmę klejącą.Opatrzyłam sobie rany chusteczkami i owinęłam wszystko taśmą żeby się nie odkleiło.Gdy przeszłam przez krzaki zauważyłam światełko,ucieszyłam się jak dziecko,jakbym nigdy nie widziała światła...

Pobiegłam w stronę światła,po chwili dotarłam do małego domku,był cały z drewna.Zapukałam do drzwi,otworzyła mi starsza kobieta.Spojrzała na mnie i zaprosiła do środka.

-Przepraszam,że pani przeszkadzam ale zgubiłam się w lesie i nie mam dokąd iść-Odparłam zmęczonym głosem.

-Nie ma problemu kochanieńka,zaprowadzę cię do wolnego pokoju-Odpowiedziała radośnie staruszka.

Wdrapałyśmy się na 2 piętro.Staruszka otworzyła drzwi do pokoju,gdy weszłam tam poczułam się jak w domu,wszystko było tak idealnie poukładane.Sam pokój wyglądał pięknie...

-Możesz się tu zatrzymać na ile chcesz złotko-Powiedziała.

-Dziękuję bardzo!-Odparłam.

Gdy starsza kobieta wyszła od razu poszłam do łazienki,wzięłam prysznic i położyłam się spać.

Wampir i jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz