Harry's pov
Trzy tygodnie później, kiedy z moją ręką było już dobrze siedziałem na wykładzie zerkając kątem oka na zegarek. Czas płynął nadzwyczaj wolno, chyba dlatego że był już piątek, a od dwóch tygodni nie opuszczałem zajęć. Ed chyba dziś postanowił nie zwracać uwagi na profesora, który swoją drogą strasznie przynudzał, bo grał w jakąś gierkę na swoim telefonie, natomiast ja starałem się zapisywać najważniejsze rzeczy, inaczej zginęlibyśmy marnie. Mój przyjaciel był strasznie leniwy, ja w sumie też, ale starałem się jak mogłem, kiedy on po prostu nie robiąc prawie nic miał dobre oceny. Miał głowę do nauki prawie jej nie wykorzystując.
Skoro mowa o głowie mojego kumpla,ten nadal myśli, że mam chłopaka i jestem szczęśliwie zakochany. Pomyślałem, że tak chyba będzie dla niego lepiej, nie chciałem pakować go w te sprawy. Z drugiej strony czułem się okropnie kłamiąc.
Ubłagany koniec zajęć przyszedł wraz z dźwiękiem dzwonka, więc spakowaliśmy się i opuściliśmy klasę a następnie szkołę. Natychmiast dostrzegłem czarne auto należącedo Tomlinson'a, który opierał się o nie paląc papierosa i uśmiechając się, kiedy nas zobaczył.
- Książę jak zwykle na czas. - rzucił melodyjnie Ed, zmierzając w przeciwną stronę machając mi na pożeganie a ja szturchnąłem go w ramię kierując się w stronę "mojego chłopaka".
- Hej kochanie! - Louis na wejściu zaczął swój codzienny teatrzyk zgarniając mnie w swoje ramiona, chociaż mój kumpel zniknął za rogiem.
- Ed nie patrzy. - mruknąłem mimo wszystko odwzajemniając uścisk.
- Nie ważne. - rzucił z uśmiechem i wsiedliśmy do auta.
***
W salonie siedzieli Niall z Liam'em oraz jakiś dwóch facetów, których widziałem pierwszy raz w życiu, więc poczułem się mniej pewnie. Louis posłał mi pokrzepiający uśmiech widząc, że trochę się spiąłem, więc odwzajemniłem go i usiadłem na fotelu witając się ze znajomymi mi twarzami, Niall uśmiechnął się, a Liam kiwnął głową.
Nienawiść Liam'a do mnie chyba trochę się zmniejszyła, nie był tak bardzo chamski na każdym kroku, starał się nie krzyczeć kiedy powiedziałem coś, co mu się nie podobało. Natomiast Niall stał się dobrym kolegą. Raz grałem z nim nawet w wyścigi na konsoli, śmialiśmy się wtedy i obżeraliśmy chipsami, więc myślę, że jest dobrze. Louis ostatnio często gdzieś wychodził i wracał późno. Nie wiem co robi, ale nie chcę w to wnikać, gdyż to jego sprawy.
- Harry, to jest James. - wskazał na kolesia, który miał kruczoczarne włosy postawione do góry i ciemne oczy. Miał na sobie czerwoną bluzę, czarne dżinsy opinające jego szczupłe i nawet kiedy siedział było widać żejest strasznie wysoki. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, więc pomachałem do niego. - A to Justin. - dodał wskazując na tego drugiego, który miał brązowe włosy także postawione do góry, brązowe oczy a na sobie miał zwykły biały t-shirt oraz czarne spodnie z niskim krokiem. Skinął na mnie głową, co odwzajemniłem.
- Więc mam coś do przekazania, wpadliśmy na to z chłopakami. - oznajmił Louis i spojrzał na mnie a ja widziałem w jego oczach trochę niepewności, więc trochę się przestraszyłem. - Pomyśleliśmy, że będziemy wszyscy czuć się bezpieczniej jeśli trochę podszkolimy cię w... um, samoobronie? -kontynuował, a ja zamarłem. Co do cholery?
- Przestań koloryzować Tommo, chodzi nam o to, że po prostu nauczymy cię jak się bić i być może używać pukawki. - powiedział Liam, a ja już otwierałem usta, kiedy przerwał mi. - I nie masz nic do gadania, inaczej sam dopilnuję żeby Malikowie cię dopadli i zabili.
CZYTASZ
Drive or Die / Larry Stylinson ✔
FanfictionNa początku chcemy zaznaczyć, że to ff zawiera pierdyliard błędów i jest troszkę takie nie teges, więc don't hate us! Harry Styles był zwyczajnym studentem, miał poukładane życie do momentu, gdy pewnej nocy został porwany i zmuszony do udziału w nie...