Harry's povPierwszy raz od dawna przebudziłem się z uśmiechem na ustach. Ten dzień był po prostu inny niż wszystkie. Czułem, że atmosfera w domu robi się coraz lepsza.
Moje lenistwo dawało się we znaki, gdy przez godzinę nie ruszyłem się z łóżka, ale zdecydowałem się wstać. Odsłoniłem okna, pogoda nie była dziś najlepsza. Padał deszcz i wiał silny wiatr. Pościeliłem łóżko i udałem się w stronę kuchni, po drodze poszedłem odbyć jeszcze poranną toaletę, następnie odświeżony i ubrany wchodząc do jadali już mogłem zobaczyć Louis'a, stojącego przy oknie tyłem do mnie. Postanowiłem go przestraszyć. Trochę zabawy nikomu nie zaszkodzi.
- Buu! - wykrzyczałem radosnym głosem, ale coś było nie tak.
Louis nawet się nie przestraszył, widziałem tylko jak napina wszystkie mięśnie na plecach.
- Harry, możesz mi wytłumaczyć co ty odpierdalasz? - zapytał ze złością w głosie, tym samym odwracając się do mnie - bo chyba czegoś nie rozumiem.
Wzrok Louis'a był lodowaty, a ja nie wiedziałem, co zrobiłem źle.
- Louis, ja przepraszam, nie chciałem... - nie zdążyłem powiedzieć, ponieważ mi przerwał.
- Zachowujesz się jak jakiś dzieciak - pokręcił głową. - Zawsze jak coś się ustabilizuje, ty musisz to spierdolić. Dlaczego w ogóle jesteś taki szczęśliwy?
- Bo... - Louis znów mi przerwał.
- Z resztą nie chce mi się słuchać tego gówna. Idź stąd.
Czułem jak łzy zbierają mi się w oczach, nie mogłem pokazać mu słabości, musiałem się stąd usunąć zanim ktokolwiek w domu zobaczyłby mnie płaczącego, a tym bardziej musiałem wyjść, żeby nie płakać przy nim. I nie obchodziło mnie, że zachowywałem się teraz jak małe dziecko, które ochrzaniła mama, to był Louis, który mógł zranić mnie jednym słowem.
- Jesteś okropny. - powiedziałem wychodząc szybko z kuchni zanim jeszcze łzy spłynęły po moich policzkach.
- Bo sie popłaczę. - słyszałem jak krzyknął w oddali.
W salonie wpadłem na Niall'a.
- Cześć, Harry! - powiedział z uśmiechem, który zszedł z jego twarzy, gdy zobaczył w jakim jestem stanie. - Co się stało? - zapytał od razu.
Zignorowałem go.
- Harry!
Dobiegając do pokoju, zamknąłem się i rzuciłem na łóżko łapiąc poduszkę i rzucając nią z całej siły o mebel. Wtedy już nie kontrolowałem swoich łez, czułem ich smak w ustach, pozwalałem uwolnić swoją złość przez te słone krople, ale nie robiło mi się lepiej.
Usłyszałem kroki na korytarzu, a za chwilę głos Niall'a, który zaczął dobijać się do drzwi.
- Harry! Otwórz te drzwi! Harry kurwa otwórz te jebane drzwi! - krzyczał waląc w drewnianą powłokę pięściami, ale nie przejmowałem się tym.
Niall nie dawał za wygraną, jego monolog wyglądał tak przez najbliższe kilka minut, a po jakimś czasie odpuścił i dał mi spokój mówiąc tylko na sam koniec, żebym nie robił czegoś głupiego.
Louis znów zachował się jak dupek, a ja już tak wierzyłem, że się zmienił. Myślałem, że teraz wszystko będzie inne, że będziemy spędzać razem czas, że Louis już zawsze będzie taki miły, ale jego bipolarność musiała powrócić. Ciągle przypominałem sobie jego słowa.
"Zachowujesz się jak jakiś dzieciak", "Z resztą nie chce mi się słuchać tego gówna."
To zabolało, cholernie mocno zabolało. Potrzebowałem go, patrząc prawdzie w oczy byłem zdany tylko na niego, a nie miałem dla niego żadnego znaczenia. Miałem ochotę pójść i po prostu uderzyć go w twarz.
Louis obiecał mi, że się zmieni i opanuje, ale widzę, że nie można mu wierzyć.
Tomlinson to cholerny dupek i kłamca.
Moja reszta dnia wyglądała tak samo - leżałem w łóżku i myślałem. Niall jeszcze dwa razy pukał i pytał się czy już lepiej, za każdym razem odpowiadałem, że tak, chociaż wcale tak nie było.
CZYTASZ
Drive or Die / Larry Stylinson ✔
FanfictionNa początku chcemy zaznaczyć, że to ff zawiera pierdyliard błędów i jest troszkę takie nie teges, więc don't hate us! Harry Styles był zwyczajnym studentem, miał poukładane życie do momentu, gdy pewnej nocy został porwany i zmuszony do udziału w nie...