Harry's pov
Następnego dnia wieczorem jak zwykle siedzieliśmy z Louis'em w salonie i oglądaliśmy telewizję. Zauważyłem, że to była taka nasza mała rutyna na zakończenie weekendu. Szatyn siedział na kanapie, a nogi miał założone na stoliku i popijał swoją herbatę, ja znajdowałem się w podobnej pozycji, ale moje stopy dotykały podłogi. Chciałem być kulturalny.
Ciągle męczyła mnie sprawa związana z Zayn'em, nie rozumiałem, co takiego mógł zrobić Tomlinson'owi, że nawet nie chce o tym mówić. Choć sumienie podpowiadało mi, abym zostawił to w spokoju, moja ciekowość sięgnęła szczytu.
- Louis? - zacząłem, zyskując tym uwagę szatyna - Mogę zadać ci pytanie? - dodałem.
- Jasne - odpowiedział, z lekkim uśmiechem.
Możenie będzie tak źle...
- Bo wiesz, na ostatnim wyścigu... Ten... - zacząłem plątać się we własnych słowach, zawsze tak miałem, gdy się denerwowałem - Zauważyłem, że bardzo unikasz tego tematu... - powiedziałem z wachaniem słyszalnym w moim głosie.
- Czy możesz w końcu powiedzieć, o co chodzi? - zapytał już z lekką irytacją w głosie.
- Chodzi mi o Zayn'a i...
Nie zdążyłem nawet dokończyć zdania, a Louis automatycznie podniósł się na równe nogi.
- Nawet tego nie kończ – wysyczał - Radzę ci nawet nie zaczynać.
- Ale Louis...
- Kurwa, powiedziałem, że masz się tym nie interesować! Nie rozumiesz, czy co?! Jesteś jakiś upośledzony?! Zajmij się swoimi pieprzonymi sprawami! - wykrzyczał.
Teraz na pewno mam przejebane...
- Louis, proszę... - powiedziałem trochę łamliwym głosem. Przestraszyłem się go, to jest niewiarygodne, jak szybko potrafi zmienić swoje nastawienie.
- Nigdy więcej nie masz prawa o to pytać. - dodał spokojniej.
- Ale...
- Spierdalaj, Harry. - powiedział wychodząc.
Siedziałem i nie wierzyłem w to, co się właśnie stało, nie wiem czy bardziej jestem zdenerwowany reakcją Louisa, czy raczej sam nie wiem... Zraniony? To ciągle jedna wielka niewiadoma.
Postanowiłem nie wychodzić z salonu dopóki ktoś inny nie przyjdzie do domu, udałem się tylko do kuchni, aby zaparzyć sobie kubek herbaty.
Nie wiem ile czasu już minęło i ile gapiłem się bezmyślnie w telewizor próbując nie mysleć o zaistniałej wcześniej sytuacji zLouis'em. Byłem zły na siebie, dobrze wiedziałem, że Malikowie to dla niego drażliwy temat, a mimo wszystko zapytałem go o Zayna. Mogłem po prostu siedzieć cicho, a pewnie wszystko potoczyło by się dobrze i żaden z nas nie miałby ochoty roznieść domu.
Poczułem wibrację w kieszeni. Wyciągnąłem telefon i kiedy ujrzałem zdjęcie mamy na wyświetlaczu, uśmiechnąłem się leciutko, ale kiedy za chwilę pomyślałem, że będę musiał sporo nakłamać, moje oczy rozszerzyły się w przerażeniu.
- Cześć synku! - usłyszałem promienny głos rodzicielki.
- Cześć mamo... - mruknąłem.
- Tak dawo z tobą nie rozmawiałam. - powiedziała, a mi automatycznie polepszył się humor, tak dawo nie słyszałem swojej mamy. - Kochanie, opowiadaj, co u ciebie. Jak na studiach?
- Tak mamo, ciebie też miło usłyszeć, na studiach wszystko okej. Dlaczego nie śpisz? U was jest jakoś po czwartej nad ranem. - zauważyłem.
- Nie mogłam zasnąć. - oznajmiła. - Opowiadaj, co jeszcze ciekawego? - zachęciła.
![](https://img.wattpad.com/cover/52307369-288-k803594.jpg)
CZYTASZ
Drive or Die / Larry Stylinson ✔
FanfictionNa początku chcemy zaznaczyć, że to ff zawiera pierdyliard błędów i jest troszkę takie nie teges, więc don't hate us! Harry Styles był zwyczajnym studentem, miał poukładane życie do momentu, gdy pewnej nocy został porwany i zmuszony do udziału w nie...