30 sierpnia, 2023 roku (osiem lat po epilogu)
- Tato! - krzyk dziecka rozległ się na korytarzu w domu.
- Już idę! - Niall odkrzyknął, kiedy zakładał dżinsową katanę i zgarniając portfel i kluczyki do samochodu, zbiegł po schodach.
Chwilę później ujrzał blondwłosą, małą dziewczynkę z dużymi, brązowymi oczami o średniej karnacji. Siedziała na podłodze, próbując założyć buta, ale w ostateczności, widząc swojego tatę, zrezygnowała z tego i z nadąsaną miną rzuciła nim i podłogę. Blondyn tylko westchnął, ale włożył bucik na jej stopę. Za moment, jak to Lea miała w zwyczaju, uniosła ręce, dając mu znak, że nie będzie szła, więc Niall podniósł ją i opuścili dom.
- Nie jesteś już za stara na to, żebym cię nosił? - zagaił, kiedy byli już w drodze.
- Błagam cię - prychnęła - Ty pamiętasz jeszcze dinozaury.
Niall tylko przewrócił oczami, nawet nie zastanawiając się, dlaczego jego sześcioletnia córka jest taka pyskata. Pewnie miała to w genach, ponieważ jej mama też nie potrafiła trzymać języka za zębami.
Jego życie uległo załkowitej zmianie po wydarzeniach sprzed kilku lat i każdy kto znał go wcześniej o tym wiedział. Niall zostawił za sobą wyścigi i nielegalne rzeczy, a także dom, który dzielił z przyjaciółmi. Nowy Jork wydawał mu się odpowiednim miejscem dla niego i jego dziewczyny, a później narzeczonej, ale od kilku dni przebywał w Los Angeles, ponieważ zawsze odwiedzał swoich przyjaciół w rocznicę ich śmierci.
- Kiedy mama do nas dołączy? - zapytała Lea z siedzenia z tyłu.
- Spotkamy się z nią na miejscu. - odpowiedział, wjeżdżając na parking cmentarza.
Auto Demi już tam stało, więc szybko wysiadł, zabierając ze sobą córkę. Brunetka opuściła pojazd, a Lea natychmiast się do niej przytuliła, podczas gdy Niall wyciągał znicze z bagażnika.
- Nie widziałam wujków już rok. - powiedziała zdziwiona dziewczynka, a Demi uśmiechnęła się z pewnego rodzaju smutkiem, ale także czułością.
Kiedy Niall zamknął bagażnik, skierowali się w stronę dobrze im znanej bramy, a poźniej skręcili - kierując się jak zwykle - w stronę grobu Liama.
Wokół nich jak zwykle panowała cisza, kiedy stali przy grobie, a Lea stawiała znicz na płycie.
- Dasz mi zapalniczkę, tato? - zapytała, patrząc na niego w górę.
- Nie możesz używać takich rzeczy, jesteś za mała. - odpowiedział i kucnął, żeby móc zapalić znicz.
- Mamo, czy wujek Liam pozwoliłby mi użyć zapalniczki?
- Nie, kochanie. Wujek Liam dbałby o ciebie. - Demi odpowiedziała, chwytając jej małą rączkę.
Kiedy Niall, który pogrążył się w myślach przez chwilę wstał, skierowali się w stronę dwóch, stojących obok siebie grobów.
- Chciałabym kiedyś zobaczyć oczy wujka Harry'ego. Mówiliście, że są zielone, a ja jeszcze nigdy nie widziałam zielonych.
- Mama Harry'ego powinna mieć jego zdjęcia, więc kiedyś je zobaczysz. - uśmiechnęła się Demi.
Zbliżając się ku celowi, Niall zauważył mężczyznę, który zapalał znicz przy dobrze znanym mu nagrobku i już nasuwało mu się na myśl, kim mógł być ten człowiek. Zacisnął jedną dłoń w pięść, ponieważ w drugiej miał rączkę swojej córki, a z pewnością nie chciał pokazywać jej, jak bardzo się zdenerwował w tamtym momencie.
- Cześć. - rzucił złowrogo, kiedy znalazł się wystarczająco blisko.
Ciemnowłosy podniósł się szybko i zdziwionym wzrokiem zmierzył całą trójkę, zatrzymując się na drobnej dziewczynce i uśmiechnął się do niej.
- A ty to kto? - zapytała go, puszczając ręce rodziców, żeby założyć te swoje na piersi.
- Jestem Zayn. - przedstawił się, mówiąc łagodnie i wyciągając dłoń w jej stronę, a ona kulturalnie ją uścisnęła.
- Lea Horan. - odpowiedziała - A to moi rodzice, Dem...
- Znamy się. - uśmiechnął się, spoglądając na Demi i Nialla.
- Co tu robisz? - zapytał blondyn, a w jego głosie słychać było, że wcale nie chciał go tutaj widzieć.
- Przyjechałem odwiedzić Louisa i Liama. - odpowiedział.
- Po tym wszystkim masz czel...
- Niall. - Demi zatrzymała swojego męża, zanim mógłby wybuchnąć i powiedzieć kilka lub kilkanaście, ewentualnie kilkadziesiąt słów za dużo.
- Zmieniłem się. - odpowiedział, spuszczając głowę.
Mówił prawdę. Wyjechał z Los Angeles i zaczął życie od nowa, z czystą kartą, a nawet się zakochał. Poznał piękną, blondwłosą dziewczynę, na którą wszyscy wołali Gigi i starał się o nią dość długi czas, zanim zostali parą, a później zaręczyli się.
- Ciekawe kto ci w to uwierzy. - prychnął Niall.
- Tato, dawaj te znicze i zapalniczkę, nie mamy całego dnia. - warknęła nagle Lea.
- Nie jesteś za mała na bawienie się ogniem? - zapytał zdziwiony mulat, na co mała przewróciła oczami.
- I ty przeciwko mnie? - wzniosła bezradnie ręce.
- Ma naturę Louisa. - zauważył z uśmiechem Zayn.
- Prędzej Demi. - odpowiedział Niall, za co dostał pięścią w ramię.
- Widzę, że dobrze wam się układa.
- Tak, a tobie?
- Wszystko w jak najlepszym porządku. - uśmiechnął się.
Chwilę po tym, jak Niall zapalił dwa znicze na nagrobkach, cała czwórka pogrążyła się w ciszy, modląc się w myślach, lub wspominając stare czasy, kiedy jeszcze byli zgraną paczką.
Niall nie mógł uwierzyć, że przeżył już osiem lat bez przyjaciół, wyścigów i beztroskiego życia. Teraz miał żonę i córkę, które zastąpiły to wszystko, ale nie zastąpiły przyjaciół. Za każdym razem, kiedy oglądał mecz w telewizji, lub grał na konsoli, brakowało mu czegoś. Brakowało mu tej fantastycznej trójki. Może nie pokazywał cierpienia, ale wciąż tęsknił i obawiał się, że nigdy nie pozbędzie się tego uczucia pustki w sercu, którą po sobie zostawili.
Łza zakręciła się w jego oku, kiedy pomyślał o wszystkich radosnych chwilach, a także o tych smutnych, które razem przeżyli. Cały czas tłumaczył sobie, że oni byli teraz w lepszym miejscu, ale to nie działało. Potrzebował ich w swoim życiu.
- Mamo, tato? - zagaiła cicho Lea.
- Tak?
- A wujek Louis pozwoliłby mi użyć zapalniczki?
-----
Oficjalne, ostateczne zakończenie Drive or Die.
Dziękujemy jeszcze raz za wszystkie osiągnięcia ❤
![](https://img.wattpad.com/cover/52307369-288-k803594.jpg)
CZYTASZ
Drive or Die / Larry Stylinson ✔
FanficNa początku chcemy zaznaczyć, że to ff zawiera pierdyliard błędów i jest troszkę takie nie teges, więc don't hate us! Harry Styles był zwyczajnym studentem, miał poukładane życie do momentu, gdy pewnej nocy został porwany i zmuszony do udziału w nie...