Harry's pov
Całą drogę milczałem, bo nadal bałem się mojego towarzysza. Nie wiedziałem, czy zdenerwuję go nawet pytając o jego imię, wolałem nie ryzykować, a może uda mi się wyjść z tego cało. Tomlinson powiedział, że mogę mu zaufać, ale kto ufałby komuś, kto zaledwie dwadzieścia minut temu ot tak pozbawił życia młodego mężczyznę?
Zatrzymaliśmy się przed bramą dużego domu, który był otoczony ogromnym trawnikiem. Widoczność była ograniczona ze względu na panującą ciemność, ale dojrzałem też drzewa w oddali oraz więcej podobnych willi stojących wzdłuż ulicy.
Mój towarzysz otworzył bramę pilotem wjeżdżając na posesję. Zaparkował auto na podjeździe, a po chwili wychodziliśmy na zewnątrz.
- Sam tu mieszkasz? - pytanie wyrwało mi się, chociaż wcale nie chciałem rozmawiać. Teraz pewnie mnie zabije i zakopie w swoim wielkim ogrodzie. Zdziwiłem się, kiedy usłyszałem całkiem zwyczajną odpowiedź oraz łagodny ton głosu.
- Nie, mieszka ze mną jeszcze kilka osób. Zaraz je poznasz.
Nic już nie odpowiedziałem tylko poszedłem za chłopakiem w stronę dużych, czarnych drzwi, a on otworzył je i weszliśmy do środka.
Na wejściu zastałem ciepło urządzony hol. Ściany miały kremowy kolor, wisiały na nich nieznane mi małe obrazki, a na białych kafelkach leżał ciemny dywan. Po lewej, zaraz przy drzwiach stała szafka, a nad nią wisiał wieszak na kurtki. Ściągnęliśmy buty i ruszyliśmy dalej.
- Chodź do salonu, zaraz zawołam dziewczyny, opatrzą cię. - powiedział chłopak, a ja spojrzałem na niego niepewnie.
Dopiero teraz mogłem mu się przyjrzeć. Był niższy ode mnie, ale dobrze zbudowany. Miał na sobie czarne rurki, białą koszulkę a na to narzuconą dżinsową katanę. Jasno-brązowe włosy opadały mu na czoło, a wyraźne kości policzkowe i lekki zarost nadawały mu męskości. Jego oczy miały błękitny kolor i były bardzo przyciągające.
Tomlinson pociągnął mnie delikatnie za rękę i weszliśmy do pomieszczenia.
Na środku stały dwie skórzane kanapy, a przed nimi szklany, niski stół. Na białych ścianach wisiały różne zdjęcia, a przed miejscami do siedzenia - plazmowy telewizor, pod którym stała komoda z jasnego drewna. Szklane drzwi po lewej prowadziły na taras, a po drugiej stronie było widać wejście do kuchni i jadalni.
Chwilę po tym, jak krzyknął, w pomieszczeniu pojawiły się dwie dziewczyny. Pierwsza była niskiego wzrostu, miała długie, brązowe włosy i oczy w tym samym kolorze, a jej ubranie było czarne. Druga była od niej nieco wyższa. Miała brązowe włosy sięgające jej do ramion, a ubrana była podobnie jak ta pierwsza.
- Cześć Louis, jak wyścig? - zapytała niższa. A więc miał na imię Louis...
- Teraz nie czas na wyjaśnienia, po prostu go opatrzcie. Chłopak ma na imię... - zatrzymał się i na mnie spojrzał.
- Harry. - oznajmiłem cicho.
- Cześć, Harry. Ja jestem Demi, a ta obok to Eleanor .
- Cześć - odpowiedziałem, nadal trochę zdezorientowany.
- Idę po opatrunki i jakąś wodę utlenioną. - powiedziała - a ty El idź po miskę z ciepła wodą. - zwróciła się do drugiej.
Dziewczyny poszły, a za ten czas do salonu weszło dwóch chłopaków. Jeden miał blond włosy z brązowymi odrostami, pewnie się farbował, a obok niego szedł chłopak, który miał brązowe, postawione do góry włosy.
- Hej Niall, Liam - przywitał się Louis.
- Siema - odpowiedzieli - Jak na wyścigu? - zapytał blondyn. Czy oni mnie w ogóle widzą?
- Przegrałem - mruknął niebieskooki, a oni otworzyli szeroko oczy - Ten kretyn, Zack kazał Loganowi podłożyć mi bombę, zauważyłem w ostatniej chwili - powiedział ze złością - A oto nasz zwycięzca - dodał.
Oczy obojga zwróciły się w moją stronę, a ja spojrzałem na nich niepewnie. Przyglądali mi się przez chwilę, a później spojrzeli pytająco na mojego "nowego znajomego", który od razu zrozumiał.
- Porwali go na ulicy, pewnie musieli wcześniej wiedzieć, że zna się na autach. Zaraz po wyścigu pojechałem za nimi, a oni chcieli go zabić. Byłem tak jakby wkurwiony i trochę się przestraszyłem, więc zabiłem Logana? - bardziej zapytał, niż oznajmił patrząc ze skruchą na brązowowłosego.
- Kurwa, Tommo! - krzyknął zdenerwowany, a mnie przeszły ciarki, bo jego ton głosu był naprawdę przerażający - Myślisz, że mało mamy problemów, żeby jeszcze walczyć z Malikami?
- Nie obchodzi mnie to, Liam. - odpowiedział stanowczo - Mogę walczyć ze wszystkimi, ale nikt nie będzie zabijał niewinnych przy okazji rozpierdalając moje najlepsze samochody. Przesadzili. A poza tym... Pewnie rozmawiali między sobą, nasz nowy kolega z pewnością coś słyszał, prawda, Harry? - zapytał, a ja zamarłem.
Przecież nie mogłem im nic powiedzieć nawet, jeśli nie słyszałem niczego, co byłoby istotne. Tamci pewnie od razu dowiedzą się o tym, znajdą mnie i zabiją. Z drugiej strony oni zabiją mnie, jak nic nie powiem... Czyli moja śmierć jest już gwarantowana... Będę po prostu milczał. Im szybciej umrę, tym lepiej.
- Harry? - głos Louis'a zakończył moje przemyślenia.
Spojrzałem na resztę, patrzyli na mnie wyczekująco, ale ja spuściłem wzrok.
- Czy on jest niemową? - jego przyjaciel był zirytowany.
- Harry, musisz nam cokolwiek powiedzieć. - powiedział łagodnie Tomlinson.
- Jesteś głuchy?! - krzyknął Liam, a ja podskoczyłem - Może od razu dostaniesz kulkę w łeb i sami dowiemy się wszystkiego!
Napiętą atmosferę przerwały dziewczyny wchodzące do salonu. Od razu zaciągnęły mnie do łazienki, a ja zdążyłem zobaczyć gniewny wyraz twarzy Liama, obojętnego Niall'a i zawiedzionego Louis'a.
***
Dziewczyny zrobiły, co mogły, przy okazji wypytując mnie o różne błahe rzeczy, ale nie byłem skłonny do rozmowy. Wydawały się miłe i przykro było mi być takim zamkniętym, ale ja po prostu chciałem się stąd wydostać. Bałem się tu być.
Kiedy już wstawałem, przyszedł Louis i poprosił, żebym poszedł z nim na górę oznajmiając, że zostanę na noc. Byłem wykończony, więc skinąłem głową i ruszyłem za nim. Hol na piętrze był dość długi. Ściany były białe, a na podłodze leżał dywan podobny do tego z dolnych pomieszczeń. Na ciemnych drzwiach poprzyklejane były plakaty, kartki z imionami lub różne obrazki. Tommo zatrzymał się przy ostatnich i otworzył je. Moim oczom ukazał się dość przytulny pokój z dwuosobowym łóżkiem. Po prawej stronie znajdowały się białe drzwi, które pewnie prowadziły do łazienki. Ściany, na których wisiały małe obrazki miały fioletowy kolor, a panele były w jasno-brązowym odcieniu. W rogu stał stolik z odtwarzaczem i płytami.
- W łazience masz wszystkie potrzebne rzeczy. - oznajmił obojętnym tonem - Demi za chwilę przyniesie ci jakieś ubrania.
Kiedy już chciał wychodzić, zatrzymałem go ręką. Nie wiem czemu nagle zrobiłem się odważny. Nie bałem się go tak bardzo.
- Dziękuję... - powiedziałem cicho, a Louis uśmiechnął się blado i wyszedł z pomieszczenia.
W myślach ciągle miałem obraz jego zawiedzionego, błękitnego spojrzenia. Tak naprawdę bliźniacy nie mówili żadnych specjalnych rzeczy. Wystarczy, że powiem Louis'owi wszystko, co pamiętam a puści mnie wolno i pozwoli zapomnieć o tym przerażającym dla mnie dniu.
CZYTASZ
Drive or Die / Larry Stylinson ✔
FanfictionNa początku chcemy zaznaczyć, że to ff zawiera pierdyliard błędów i jest troszkę takie nie teges, więc don't hate us! Harry Styles był zwyczajnym studentem, miał poukładane życie do momentu, gdy pewnej nocy został porwany i zmuszony do udziału w nie...