rozdział dwudziesty trzeci

3.6K 424 51
                                    

Zapraszamy na "Castaway" na naszym profilu!

Harry's pov

- Dlaczego mnie nie obudziliście, kiedy wróciliście i gdzie jest Liam!?

Krzyk Sophii rozniósł się po pokoju, a ja otworzyłem gwałtownie oczy i podniosłem się do pozycji siedzącej, podobnie jak Louis, który pewnie spał sobie spokojnie. Spojrzeliśmy na nią oboje i jednocześnie spuściliśmy głowy. Łzy ponownie zebrały mi się w oczach.

Zapomniałem, że najgorsze jeszcze przed nami. Musieliśmy załatwić sprawy związane z pogrzebem i powiedzieć reszcie o tym, że Liam... umarł. Myślałem, że Sophia nie będzie aż takim problemem, bo zna go zaledwie kilka dni i niemożliwe było, że popadnie w rozpacz na tą wiadomość, ale Niall i Demi na pewno to zrobią. Bo byłem pewien, że z Demi będzie już tylko lepiej.

Nie mogłem pogodzić się z tym, że w tak krótkim czasie stało się tak dużo złych rzeczy. Ciągle tylko przybywało problemów, a mnie powoli zaczynało to przerastać, ale nie chciałem i nie mogłem się poddawać. Chciałem być przy Louisie, bo wiedziałem, że on też to przeżywał, mimo tego, że aż tak tego nie pokazywał. Pewnie to wszystko rozrywało go od środka, a ja czułem się bezradny, bo nie mogłem wymusić na nim, żeby wyrzucił z siebie wszystkie emocje.

- Możecie mi z łaski swojej odpowiedzieć? - zapytała ponownie zirytowana.

- Liam... - zacząłem, ale głos szatyna obok mnie mi przerwał.

- Liam nie żyje, Zayn go zabił. - powiedział bez emocji w głosie, a dziewczyna pobladła i rozszerzyła oczy, w których zaczęły pojawiać się łzy i ten widok trzaskał moje serce na tysiące kawałeczków.

- Powiedz, że żartujesz. - spojrzała na niego, a on ledwo zauważalnie pokręcił głową i widziałem sposób, w jaki zaciska usta, żeby się nie popłakać i ten widok łamał mi serce jeszcze bardziej. - Harry – zwróciła się do mnie – To żart, prawda? - zapytała śmiejąc się w ten dziwny, załamany sposób, a jej głos był piskliwy.

- Nie. - mruknąłem cicho i już nie kryłem się z płaczem, kiedy wybiegła, trzaskając za sobą drzwiami.

Usłyszałem szloch Louis'a, więc przytuliłem go mocno, pozwalając moczyć moją klatkę piersiową łzami. Gładziłem jego plecy, żeby go uspokoić i to chyba dawało zamierzony efekt, po kilku minutach było słychać już tylko ciche łkanie.

- Louis. - powiedziałem cicho, a on uniósł na mnie swoje czerwone oczy.

- Nie mogę się z tym pogodzić, Harry. - zapłakał, a mnie coś ścisnęło w żołądku.

- On nie chciałby, żebyś się teraz załamał. - mówiłem dalej – Pokaż mu, że jesteś tym samym, silnym Louis'em, którym zawsze byłeś.

- Nie mogę.

- Możesz. I wiem, że chcesz. Możesz wszystko, Louis.

- Masz rację. - powiedział wycierając oczy – Chodźmy na śniadanie.

Ubrałem na siebie siwe dresy i zwykłą koszulkę, bo nie czułem się wygodnie chodząc po domu w samej bieliźnie i zszedłem na dół do kuchni natychmiast kierując się w stronę lodówki. Wyciągałem już rzeczy potrzebne do zrobienia kanapek, kiedy Louis siadał przy stole, a chwilę później usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi i odgłos rzucanych na podłogę butów. Uradowany Niall wpadł do pomieszczenia, a mi aż nóż wypadł z ręki, bo kolejna osoba miała się dowiedzieć.

- Siemka! - przywitał się – Dopiero wstaliście? Co za śpiochy, nie chcę wiedzieć, co robiliście w nocy – zaśmiał się, a ja chciałem umrzeć tylko po to, żebym nie musiał patrzeć jak w jednej chwili się załamuje.

- Czemu jesteś taki wesoły? - zapytał cicho Louis, na co blondyn zaczął przyglądać mu się dziwnie. Pewnie zauważył, że płakał. Moment później przeniósł wzrok na mnie i spoważniał, widząc, że wcale nie mamy humoru.

- Demi się obudziła, niedługo ją wypiszą. - oznajmił, a jakaś cząstka mnie zaczęła się radować, bo chociaż z nią będzie wszystko okej. - Nie, cofam to. Nie pieprzyliście się w nocy, nie jesteście radośni. Co jest? Gdzie Payno i Sophia?

I teraz właśnie przygotowywałem się na drugą część horroru, który zaczął się całkiem niedawno. Niall dowie się, że stracił przyjaciela i będę musiał patrzeć na załamanie kolejnej osoby, która nie była mi obojętna.

- Niall. - westchnął Louis i spojrzał na niego, a jego oczy znowu niebezpiecznie błyszczały. - Liam...

- No mów, nie mamy całego dnia. - zachęcił go uśmiechem, a ja chciałem krzyczeć z rozpaczy.

- Liam nie żyje, zadowolony? - krzyknął wstając.

Blondyn zamarł i wpatrywał się w przyjaciela zszokowanym wzrokiem tak, jakby nic jeszcze do niego nie docierało i teraz zaczynałem się poważnie bać. Okropna cisza zapanowała w pomieszczeniu, ale słychać było tylko szybki i płytki oddech Louis'a. Oparłem się o blat i schowałem twarz w dłoniach starając się nie pozwolić łzom wydostać się z oczu.

- C-co? - ocknął się.

- Sophia powiedziała mu wczoraj, że Zack ją gwałcił, a on wpadł w szał i pojechał tam. - odpowiedziałem, a głos zaczął mi się łamać – Kiedy i my tam pojechaliśmy, znaleźliśmy ciało Zacka i... Przyszliśmy w chwili, kiedy Zayn... zastrzelił go. - usłyszałem szloch Louis'a, ale mimo wszystko, nadal mówiłem – Zdążyliśmy się tylko pożegnać. - zakończyłem wypowiedź i zacząłem łkać.

Niall stał tak jeszcze przez kilka sekund pewnie analizując wszystko w głowie, a po chwili łzy ciekły po jego policzkach i wszystko zaczęło dziać się szybko, kiedy demolował kuchnię rzucając wszystkim, co znalazł pod ręką w akompaniamencie płaczu mojego i Louis'a.

----------------------------------

Dziękujemy za prawie 11k wyświetleń i ponad 1900 gwiazdek! Jesteście najlepsi! <3

Drive or Die / Larry Stylinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz