dostałam służbowe mieszkanie w centrum, elegancko i nowocześmie urządzone i wyposażone niedaleko pracy, miałam też do dyspozycji służbowe auto
wszystko było tu idealne, ale mimo tej wygodny nie potrafiłam przestać myśleć o Sydney, już tęskniłam, a wspomnienie nocy spędzonej z Lukasem potęgowało chęć powrotu do domu
zadzwoniłam do Hany
- jak się czujesz? - spytała, była jakaś zmartwiona i wyciszona
- Hana... coś się stało?
- Emili ja tak nie mogę, nie chce! - - jękneła przez łzy
- ale o co chodzi?
- Luke tu był - zamarłam - dałam mu list który wrzuciłaś do mojej torebki, ahhh! wy musicie się pogodzić!
westchnełam ciężko, Hana mi nie pomaga
- porozmawiamy kiedy indziej spieszę się do pracy
droga do biura zajeła mi pół godziny, weszłam niepewnie do środka, urana w czarne spodnie z kantem i elegancką blado zieloną bluzkę, pod kolor oczu okrytą czarną marynarką
w sekretariacie spotkałam Karetinę, pomachała mi z entuzjazmem i szybko do mnie podeszła
- hej!
- zaprowadzisz mnie do mojego biura?
- yhym, chodź!
mimo że z wyglądu całkowicie różniła się od Hany, w jakiś posób mi ją przypominała
- muszę cię ostrzec - odezwała się poważnie
- nie rozumiem?
- nasz szef to super ciacho, ale okropny despota - przewróciła oczami - lepiej mu nie podpaść - zachichotała
- dobrze wiedzieć
szłyśmy korytarzem, który z jednej strony zamiast ściany miał wielkie okna, ukazujące panoramę miasta, dobrze że na podłodze wyłożona dywan bo stukanie obcasów przyprawiło by mnie o ból głowy
w końcu dotarłyśmy do szklanych drzwi na których, na złotej tabliczce widniało moje nazwisko
EMILI CLARK
posłałam dziewczynie zdziwione spojrzenie, przecież do wczoraj sama nie wiedziałam że się zgodzę
- Henry kazał to przygotować jakieś dwa tygodnie temu - wyjaśniła otwierając przede mną drzwi
no cóż... W środku oprócz biurka stały jeszcze regały z sygrygatorami, zpewne zapełnione po brzegi dokumentami
- Harry kazał ci się z tym zapoznać - wskazała pięć sporych teczek - dzisiajbgo nie będzie więc mamy trochę luzu
- rozumiem - powiedziałam tylko przechadzając się po jasnym wnętrzu, za plecami miałam panoramę LA
- zostawiam się więc samą, chceaz może kawy?
- byłabyś aniołem - jęknełam z uśmiechem, padałam na twarz po ciężkiej nocy
usiadłam wygodnie na obrotowym krześle i włączyłam telefon, pięc wiadomości głosowych, z drżącymi palcami trzymałam telefon przykładając co ucha
- Emili do cholery! Walę i stukam, gdzie jesteś?! jeśli zamierzałaś mnie wystawić to po co się zgodziłaś? mam tylko nadzieję że wszystko w porządku, daj chociaż zna że jesteś cała, luke
- Emm, nie wierzę dlaczego... gdzie ty jesteś? wiem od Hany że wyjechałaś, czytam twój list już po raz....
nie mogłam dłużej słuchać jego głosu, zbierało mi się na płacz
kolejne wiadomości były od rodziców
- Emili Hemmings! jestem wstrząśnięta! rozwód, co to ma znaczyć, masz się natychmiast stawić w domu! nie wiem co się między wami stało, ale dlaczego nic nie powiedziałaś dziecko... - głos jej się załamał, czułam wyrzuty sumienia, ostatnimi czasy bardzo ich zaniedbałam, a teraz nie mogę wrócić - Emili skarbie, wróć do domu
reszty nawet nie chciałam słuchać, wyjełam szybko kartę i wrzuciłam do śmietnika i wstałam wy uspokoić nerwy, akurat weszła Katerina z filiżanką kawy
- kawa, Emili.. wszystko gra?
- tak, dziękuję ci
w tem z korytarza dobiegł nas męski podniesiony głos
- co tu się dzieje?! Czy w tej firmie już nikt nie pracuje?!
###
LukeyMickeyCalAsh
CZYTASZ
Ms & Mrs Hemmings ✔✔
RandomLukas i Emili Hemmings młode małżeństwo, które po próbie wspólnego życia poddało się Emili wyjechała do Stanów, a Lukas został ze swoim zespołem w Australii z czasem by o sobie zapomnieli, ale.... no właśnie 'ale' zapraszam, LukeyMickeyCalAsh