Stojąc przed jego drzwiami wachałam się. Jednak błakające się po mojej głowie słowa Clifforda i taty pchneły do tego by zapukać.
Przez długi czas nikt nie otwierał, nacianełam więc klamkę by sprawdzić czy rzeczywiście go nie ma.
Było otwarte.
Weszłam do środka, a rytm mojego serca słyszałam głośniej niż własne kroki. Wszędzie było pusto. Rozejrzałam się, może to nie ten adres? Jednak wtedy na półce dostrzegłam swoje zdjęcie.
Miał na komodzie moje zdjęcie! Nadal je miał. Uśmiechnełam się widząc kolejne, tym razem wspólne z czasów liceum.
- Kim jesteś? - zdziwiony głos Luke'a dobiegł mnie zza pleców
Odwrócilam się powoli. Napewno nie wyglądałam najlepiej. Nieprzespane noce, praca, to z pewnością po mnie widać. Za to on wyglądał perfekcyjnie.
Nic się nie zmienił przez te dziesięć miesięcy. Stał na środku salonu w samym ręczniku przewieszonym na biodrach.Jego błękitne oczy utkwione były na mojej twarzy, patrzył jakby nie wierzył że tu jestem. Trudno było mi oddychać z wrażenia.
Wszystko do mnie wróciło. A uczucie które tliło się w Ameryce wybuchło, wybuchło napędzane jedynie jego obecnością. Motyle poderwały się do lotu. Nadal kochałam tego faceta.
- Wróciłam Luke.
- Em.. - szepnął biegnąc w moją stronę, złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i zamknął w niedźwiedźim uściaku mocząc mi przy tym ubranie - nie wierze.. to ty. wróciłasz... jak ja się martwiłem!
Odsunął mnie na szerokość ramion i głaskał moją twarz śmiejąc się przy tym. Był taki perfekcyjny.
- Luke. Musimy porozmawiać.
Natychmiast spoważniał.
- Nie tutaj. Ubierz się proszę.
Mimo zdziwienia zrobił co kazałam i kilka sekund później wrócił do salonu całkiem ubrany, przeczesał palcami włosy i wyszliśmy. Gdy już wpakował się do auta Hany, ruszyliśmy.
Nic nie mówiłam. Nie potrafiłam. Sama jeszcze nie wiedziałam czy lepiej najpierw pokazać mu chłopców czy raczej mu o tym powiedzieć, jedno jest pewne, musiał poznać prawdę.
- Gdzie byłaś tyle czasu? - odezwał się, ale nie było w nim złości
- W Los Angeles.
- Byliśmy tam! Grałem tam koncert... byłem tak blisko - niemal płakał na myśl że mogliśmy się spotkać
- Wybacz. Nie potrafilam zrozumieć dlaczego nam nie wyszło. i...
westchnełam skręcając pod dom Hany, pod którym nadal stał Harry. Co on tu do diabła robił?! Jak mam wytłumaczyć jego obecność Luke'owi?!
cholera.
czy wszystko musi się tak komplikować?!
- A ten to kto? - warknął patrząc prosto na bruneta
- To Harry Styles. Mój przyjaciel i szef.
Nasze spojrzenia się spotkały. Był wściekły, ale nie zamierzałam się teraz z tego tłumaczyć.
Wysiedliśmy z auta.
- Emili... kto to jest? - zapytał widząc blondyna
- To Lukas Hemmings.
Widziałam ból w jego oczach, jednak wiedział że nadal czuję coś do Luke'a.
- Luke... Ten Luke? - widząc że potwierdzam, odetchnął głęboko - Przyjechałem żeby się pożegnać Emili. Wracam do LA. Moja byla żona miała poważny wypadek, chce przy niej być. Widzę że zostawiam was w dobrych rękach.
Przutylił mnie a Luke'owi podał dłoń.
- Dbaj o nich.
Odjechał. To był ostatni raz gdy go widziałam, nigdy więcej nie pojawił się w moim życiu.
Luke nie rozumiał co Harry chciał mu przekazać więc zamiast tłumaczyć postanowiłam mu pokazać. Zaciągnełam go do domu, Hana krzątała się po kuchni, słysząc trzask drzwi wybiegła na korytarz. Na widok Luke'a rozpromieniła się i uciekła na górę by nam nie przeszkadzać.
- Więc... - nie dokończył bo przerwał mu płacz dziecka.
Ruszylam do ich pokoiku, a on szedł za mną. Wziełam płaczącego chłopca na ręce i pokołysałam delikatnie. Luke stał w progu z szczęką opuszczoną w dół.
- co to do jasnej cholery ma być... - zapytał zdenerwowamy
Chłopiec nie chciał się uspokoić więc wsadziłam go Luke'owi w ramiona. Zamarł przestraszony i spojrzał na dziecko, to na mnie.
- To twoje marzenie Luke, pamiętasz? - zapytałam szeptem, bo malec jak na zawołanie się uspokoił.
- Z kim ty mn...
- To twoje dziecko Luke. - wziełam na ręce drugiego z bliźniaków - Dzieci. Nash i Noah.
Jego oczy stawały się coraz większe, nabrał głęboko powietrza, chciał coś powiedzieć ale chyba zabrakło mu słów.
- Dwa miesiące po wyjeździe... dowiedziałam się o ciąży - szepnełam
Luke patrzył to na jednego to na drugiego, nie mógł się wyprzeć, byli podobni jak dwie krople wody.
- Nie wiem dlaczego nie wróciłam.. może bałam się że gdy do siebie wrócimy znowy skończy się tak samo. A nie chcialam żebyś był ze mną tylko ze względy na dziecko.
- Emi... -
- Nie poczekaj.. Wiem że byłam samolubna...
- Emi...
Położył mi dłoń na karku i oparł czoło na mojej głowie, a jego łzy kapały mi na włosy.
- To już nie ważne. - wyszeptał z uśmiechem - Odzyskałem was. O mój boże... odzyskałem was. Emili tak bardzo cię kocham.
Płakałam z nim, ze szczęścia, z ulgi. Płakałam bo nie poddał się.
###
LukeyMickeyCalAsh
CZYTASZ
Ms & Mrs Hemmings ✔✔
De TodoLukas i Emili Hemmings młode małżeństwo, które po próbie wspólnego życia poddało się Emili wyjechała do Stanów, a Lukas został ze swoim zespołem w Australii z czasem by o sobie zapomnieli, ale.... no właśnie 'ale' zapraszam, LukeyMickeyCalAsh