Namówiłam Harrego żeby pozwolił mi pracować w domu mimo urlopu macierzyńskiego. Moi rodzice nie myli biedni, ja miałam sporo pieniędzy odłożonych na koncie ale brakowało mi jeszcze trochę na kupno własnego domu.
Marzyłam żeby bliźniaki miały bezpieczne miejsce do rozwoju i dorastania. Spokojną oazę jak ta, którą i dla mnie stworzyli rodzice.
- Masz sporo roboty nad tym projektem, co? - zapytała Hana stawiając mi kawe na biurku
- Ufff... nawet nie masz pojęcia. Ale potrzrbuje kasy.
- Na co?
- Chce kupić dom. - rozciągnełam się - Dla nich.
Spojrzałam z uśmiechem na moich bezimiennych chłopców. Nadszedł czas abym w końcu nadała im imiona, nie mogę wiecznie mówić o nich numer jeden i numer dwa.
- Zabiorę ich na spacer, hmm? A ty pracuj w spokoju - zproponowala, ona jest aniołem
- Mogłabyś?
Nie czekała na odpowiedz i już wkładała jednego z bliźniaków do wózka. Nie wiem za co zasłużyłam sobie na takich ludzi w okół mnie.
Nie mineły nawet trzy minuty od jej wyjścia a usłyszałam pukanie. Pewnie zapomniała czegoś a nie wzieła kluczy.
Idę więc otworzyc.
- Zapomniałaś cze...
Nie wierzę! Co tutaj robi Michael?!
- Emili?! - oczy ma otwarte tak szeroko że w pjerwszej chwili zastanawiam się jak to możliwe że madal tkwią w oczodołach. - Ja cie... Co ty tu robisz?!
I co ja mam mu teraz powiedzieć?! Wchodzi do środka i zamyka drzwi. Napewno będzie chciał usłyszeć jakieś wyjaśnienia powiedzieć prawdę czy kłamać?
Ale jeśli jest tu Michael... to znaczy że Luke też wrócił i to tydzień wcześniej!
- Aktualnie pomieszkuję u Hany. - bąknełam, jest możliwość że nie zauważy dziecięcych rzeczy? - ale co ty tutaj robisz.?
Roześmiał się.
- Czasami sypiam z Haną. - kolana mi się ugieły - Zostawiłem u niej przed wyjazdem nuty do nowej piosenki. Nie wiesz gdzie je schowała?
Nie powiedziała nawet że ją bzykasz!
- Nie, nie wiem.
- a kiedy właściwie wróciłaś? - chyba oszalałam myśląc że nie będzie drążył tematu. - Ludzie... wieki się nie widzieliśmy! Kobieto, Luke szalał tu przez ciebie.
- Mickey... Wiesz... ja... - co powiedzieć, co?!
Wtedy odezwał się on. Całkowicie poważnie, co bardzo mnie zdziwiło. Chyba to byl pierwszy raz gdy go takim widziałam.
- Słuchaj Em... Kłamać to ty nie potrafisz. Widziałem Hane w wózkiem, to nie jest jej dziecko. Więc twoje.
Nagle zrobiło się duszno. Nie mogłam kłamać, widział dzieci.
- Zdradziłaś go.
Te dwa słowa sprawiły że poczułam się jak ostatnia szmata.
- Michael... jak możesz ta...
- Nie tłumacz się. Dlatego uciekłaś, tak? - z każdym słowem był coraz bardziej wściekły - Ten idiota cie szukał wierzył, a ty co? Puściłaś się i uciekłaś jak tchórz? Tylko po co zostawiłaś mu ten list z nadzieją?
Skierował się do wyjścia. Jego słowa bolały niczym wbijanie noża w serce. Więc tak to dla nich wygląda?
Nie broniłam się. Miał prawo tak pomyśleć, jestem tylko tchórzem, uciekającym przed wyobrażeniem, przed idiotycznymi obawami. Co ja sobie myślałam?
- Nie powinnaś była wracać. Luke ci tego nie wybaczy.
i wyszedł
patrzyłam jak odjeżdża i dotarło do mnie że jeśli teraz tego nie zrobie to już nigdy, że nie chce stracić tego co jeszcze może da się naprawić.
Złapałam kartkę z adrestem, torbe i w biegu wyleciałam z domu, trafiając na Harrego. Jego głos do mnie nie docierał, wsiadłam w auto i jechałam byle szybciej dotrzeć na mniejsce.
CZYTASZ
Ms & Mrs Hemmings ✔✔
SonstigesLukas i Emili Hemmings młode małżeństwo, które po próbie wspólnego życia poddało się Emili wyjechała do Stanów, a Lukas został ze swoim zespołem w Australii z czasem by o sobie zapomnieli, ale.... no właśnie 'ale' zapraszam, LukeyMickeyCalAsh