#10

2.6K 113 12
                                    

szłam do mieszkania ale chyba nawet nie widziałam drogi nie wiem jakim cudem trafiłam

z trzaskiem zamknełam drzwi i opadłam pod nimi na kolana, płakałam... co ja teraz zrobię?!

bliźniacza ciąża...

zadzwonił mój telefon, to szef, nie chciało mi się z nikim gadać ale może to coś ważnego, otarłam łzy

- tak?

- emili? słuchaj... co do naszego jutrzej...

- szefie - przerwałam mu - jest szansa że dostanę wolne?

- emili no co ty... wiesz że ten klient jest dla nas teraz najważniejszy!

- bardzo cię proszę... - jęknełam

- wszystko gra? - zapytał i zapadło milczenie, wachałam się czy powinnam z nim o tym rozmawiać

- n..n...nie do końca - szepnełam nawet nie starając się ocierać łez

- jesteś w mieszkaniu?

- tak

- czekaj, zaraz będę

rozłączył się, a ja zostawiłam tel na podłodze i poszłam do kuchni po coś do picia

- w ciąży?! - prychnełam wśiekle rzucając szklanki na podłogę

tyle czasu staraliśmy się o dziecko, a teraz ni z tego ni z owego, po jednym razie po takim czasie zaszłam w ciąże i to bliźniaki!

- kurwa!! - walnełam talerzami w podłogę , byłam na siebie wściekła - co ja mam teraz zrobić?!

zakryłam twarz dłońmi starałam się uspokoić, byłam wściekła, mogłam się jakoś przed tym zabezpieczyć, a teraz... co ja sama zrobię?

drzwi się otworzyły i wszedł harry, był zdziwiony rozglądał się po mieszkaniu, omijając potłuczone naczynia

- miałaś włamanie? - zapytał zdejmując kurtkę

- nie! - warknełam, zobaczył moją zapłakaną twarz i zatrzymał się w pół kroku

- co się stało? - poszedł po miotłę i zaczął sprzątać

- jestem w ciązy - powiedziałam obojętnie, zatrzymał się i wlepił we mnie uważne szmaragdowe spojrzenie - i to kurwa będą bliźniaki!

szybko sięgam do szfki w której satała wisky, ale harry szybko podbiega do mnie i wyrywa butelkę, chwilę się szamoczemy, ale wygrywa

- oddaj!

- nie możesz już pić - stwierdził wylewając zawartość butelki do zlewu, aż mnie krew zalewa - co teraz?

- nic - wzruszyłam ramionami - muszę sobie sama poradzić...

- a co z ojcem? - pyta wracając do zamiatania szkła

westchnełam ciężko na wspomnienie luke'a chce mi się płakać

- on bardzo chciał mieć dzieci, ja nie... - skończyłam szeptem - co teraz? nic, na razie nic się nie zmienia... a później jakoś sobie poradzę

harry zamiatał w milczeniu, właściwie to fajny facet, dziwne że tak bardzo się przejął, ale i tak nic nie poradzi, zaszłam w ciąże z moim byłym mężem to dopiero ironia losu

- zostaw to... posprzątam sama

ale nie słuchał nadal zamiatał roztrzaskane talerze i szkło ze szklanek

- moja żona też nie chciała mieć dzieci, przez to rozeszło się nasze małżeństwo - powiedział podchodząc do mnie powoli - może to znak emili?

- znak?

- no wiesz...- wzruszył ramionami - taka druga szansa dl ciebie i twojego męża

- byłego męża - poprawiłam go szybko - ty nie rozumiesz... luke napewno byłby szczęśliwy, ale nasze małżeństwo nie istnieje nie potrafiliśmy się dogadać nawet bez dzieci

- emili...- położył mi dłonie na ramiona - ciężko mi to mówić... - westchnął głęboko zamykając oczy, a gdy je otworzył był śmiertelnie poważny - bardzo mi się podobasz naprawdę dlatego życzę ci jak najlepiej i twoim dzieciom a najlepiej będą miały przy ojcu, pomyśl o tym, ale... z drugiej strony jeśli nie wrócisz do Sydney...może dałabyś nam szansę?

z niedowierzeniem i strachem patrzyłam na harrego, oczywiście że był wspaniałym facetem jakich teraz mało był przystojny i inteligentny do tego jeszcze bogaty jednak... moje serce nadal należało do luke'a ale rozum wzbraniał się przed powrotem by nie krzywdzić się jeszcze bardziej a teraz też i dzieci

- zakochałem się w tobie Emili Clark - powiedział cicho łapiąc moją drżącą ze zdenerwowania dłoń

###

no to się porobiło, macie jakieś szczególne życzenia co do tego opowiadania? :)

pozdrawiam
LukeyMickeyCalAsh

Ms & Mrs Hemmings ✔✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz