L.T

618 18 0
                                    

Spojrzałam z utęsknieniem w stronę bruneta .Kilka słów za dużo ,zbyt wielka ilość alkoholu i sytuacja ,która nigdy nie powinna mieć miejsca ,przyczyniły się do rozpadu czegoś ,co mogło trwać latami...
Jeszcze ta fałszywa suka ,stojąca przed nim .W jego ramionach.Gotowało się we mnie .Dobrze wiedziała co czuję ,że żałuję .Mimo wszytko zaczęła się kręcić koło niego ,bajerować go i mącić mu w głowie .Dziewczyna,którą uważałam za przyjaciółkę ,okazała się nic nie wartym ścierwem.
-Spencer uspokój się - odezwał się szatyn stojący, z mojej prawej strony .

-Louis leszczu ,zrozum że to boli.Mona była dla mnie jak siostra ,a wbiła mi nóż w plecy .

-Spenc kleszczu*, wiem jaka ona jest.Jakby nie patrzeć to moja siostra .

-Tommo kurwa ,przechodziło mi już.Coraz rzadziej o nim myślałam ,a ona wszystko zjebała .

-Ona taka jest ,nie zmienisz jej .Przestań przejmować się nią i jej zdaniem .

-Nie przejmuje się nią ,tylko nim .Trudno jest zapomnieć o osobie ,w której było się zakochanym -spojrzałam w stronę przyjaciela i coś mną wstrząsnęło .Louis był bardzo przystojny i bardzo czuły .Pamiętam ,że jako dziecko byłam w nim zakochana ,ale z czasem mi przeszło .

- Kurwa Spencer ,otwórz oczy .Nie mam już do ciebie siły .Przemyśl sobie to wszystko i to bardzo dokładnie .Może uda dojrzeć ci się coś ważniejszego. -odpowiedział zdenerwowany i widocznie zawiedziony moją postawą. Wracając do domu ,odpaliłam papierosa i zaciągając się dymem starałam się sobie wszystko ułożyć .Po słowach szatyna poczułam ukłucie w klatce piersiowej .Siadając na ławce przed blokiem przypomniałam sobie wszystkie chwile razem ,to jak na jego widok moje serce biło szybciej.Każdy komplement powodował rumieńce na policzkach...Nie przeszło mi ,dalej byłam zakochana w najlepszym przyjacielu .
Wchodząc do mieszkania wszędzie panowały egipskie ciemności .
-Louis ?-krzyknęłam chcąc zobaczyć czy chłopak dotarł już do domu .Zrezygnowana poszłam wstawić wodę ,gdy herbata była już gotowa usiadłam w salonie na kanapie i czekałam na szatyna.Gdy było już grubo po 3 w nocy ,drzwi mieszkania się otworzyły ,a w nich stanął zalany w trupa Louis .
-Gdzieś ty kurwa był? -zapytałam zmarwiona ,pomagając mu zdjąć buty i przejść do jego pokoju .

-Nie denerwuj się na mnie ,musiałem sobie jakoś to odreagować -wybełkotał padając twarzą w poduszkę ,gdy chciałam wyjść z pokoju usłyszałam jego jęk -Zostań ze mną -błagał przekręcając się na plecy .

-Pogadamy rano -odpowieziałam składając całusa na jego czole i wychodząc z jego pokoju .Wreszcie ze spokojem i ulgą mogłam zasnąć ,nie trwało to jednak długo ,ponieważ obudziłam się pod wpływem uginania się materaca .

-Chyba się w tobie zakochałem - wyszeptał kładąc się koło mnie i przyciągając bliżej swojego ciała .Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć ,szok ogarnął moje ciało ,tym samym paraliżując mnie .

-Ja chyba też -odpowiedziałam szeptem ,mając nadzieję że chłopak już śpi .Po chwili jednka ,poczułam jego rozgrzane wargi na moich ...

Pocałował mnie ,najlepsze zakończenie dnia ,jakie mogłam sobie wyobrazić ...

***************************

Imaginy z 1D i nie tylko ^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz