Okolica jest przepiękna. Palmy delikatnie chylą się ku podłożu. Leżę już drugi dzień na leżaku. Wokół mnie oprócz taty nie ma żywej duszy. Patrzę na ocean. Czuję się tak wspaniale i błogo.
- Będziesz tak tylko leżeć? - pyta tatuś. - Chodź popływać.
- Zaraz. Nie chcę się moczyć. - mówię. W tym momencie tata łapie mnie i podnosi z leżaka.
- Nie, nie!!! - krzyczę, ale jest już za późno. Zanim się oglądam jestem już w wodzie.
- Ciepła jest. Nie krzycz. Oszczędzaj głos na później. - puszcza mi oczko.
- Ok. - rumienię się. - Cieszę się, że tu przyjechaliśmy. Hawaje to przepiękne wyspy.
- Yhm... - mruczy tata. Ciągnie mnie na głębszą wodę. Idę za nim dopóki nie przestaje czuć podłoża. Tata nurkuje. Ja zaczyna m pływać. Woda jest ciepła i przyjemna. Tata nie wynurza się dłuższą chwilę. Po mału zaczynam panikować.
- Tato!!!!! - wołam. Nagle ktoś łapje mnie z tyłu.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!! - krzyczę.
- Hahaha! - tata się śmieje. No, bardzo śmiesznie.
- Jesteś głupi!
- Haha. Przestraszyłem cię. Daj buziaka. - całujemy się. Pocałunki stają się coraz głębsze. Ręka tatusia sięga do dołu mojego bikini. Wkłada we mnie 2 palce. Wzdycham między pocałunkami.
- Mmmm... - mruczę. Nagle tata przestaje ruszać palcami i wyjmuje rękę. - Ejjj...
- Maleńka, nie tutaj. W pokoju. Teraz popływajmy.
***
Wychodzę ogrzać się na słońcu. Zauważam, że ktoś do mnie dzwonił. Patrzę i widzę numer Ryana. Wciskam zieloną słuchawkę. Ryan odbiera po 2 sygnale:
- Hej.
- Hej. Po co dzwoniłeś?
- Martwiłem się. Twój tata wpadł do mieszkania i zanim się zorientowałem już wybiegł. Myślałem, że coś się stało.
- To miło, że się martwiłeś, ale nic się nie stało. Poprostu... zrobiliśmy sobie po tym wszystkim wakcaje.
- Aha. Ok. To sory, nie chciałem przeszkadzać. - mówi.
- Ok. To pa. - szybko kończe, bo widze że tata nadchodzi. Myślami jestem już w pokoju, pod tatą.
*************************************************************************************
Pozdrawiam wszystkich