Rozdział I

58 6 0
                                    

Nadszedł przeklęty piątek zdecydowałam się pójść na to spotkanie..lecz znów się zawiodłam nie bylo go czekałam kilka godzin. Po tym wróciłam do domu dla bezdomnych wyszłam do łazienki i zrobiłam to co było jedynym moim szczęściem w życiu.Wyjęłam żyletkę przełożyłam do żył. Krew lała się strugami po rękach dając mi ukojenie mój ból dzisiejszego dnia powoli zanikał .Po wszystkim zawinęłam rękę z bandaż ogarnęłam się i poszłam do mojego łóżka które dzieliłam z trzema innymi kobietami. Obudziłam się rano przez rarzące słońce.Powoli wstałam ubrałam się w mój ulubiony strój (będzie w mediach w następnym rozdziale)i jak zwykle wyszłam śpiewać. Stoję w tym samym miejscu co ostatnio już 4 godziny ludzie mnie mijają nie zarobiłam nic...poraz kolejny. W oczach zebrały mi się łzy jednak szybko je powstrzymałam.Oparłam się o ścianę a potem powoli osunęłam się na ziemię. Przysunełam nogi pod głowę. Zakryłam twarz rękoma i wtedy pękłam płakałam..siedziałam zwinięta nie mogąc się ruszyć z bólu.Nawet nie zauważyłam że się ściemniło. Co ja mówię była całkowita noc. Lampy na ulicach były zgaszone. Wstałam i powoli ruszyłam do domu.Kiedy przechodziłam przez ulicę zobaczyłam światła a potem już ciemność.Czułam niewyobrażalny ból ,widziałam tylko ciemność. Czyżbym zginęła.. Ale czemu tak strasznie się czuję..

*Sprawca wypadku *
Chodzę po szpitalu zdenerwowany.Jak mogłem jej nie zauważyć..Tak młoda dziewczyna i jeszcze okazało się że nikogo nie ma.Żal mi jej. Kiedy tylko się wybudzi pomogę jej. Usiadłem przy jej łóżku i przyglądałem się dziewczynie. Kiedy jej oczy się otworzyły...

============================
Strasznie krótki ale jest :-)
Co myślicie?
Przepraszam za błędy

To Moje MiejsceWhere stories live. Discover now