Dopiero teraz zaczęłam dostrzegać jakie mam szczęście. Co prawda wiele w życiu straciłam ,ale i też wiele zyskałam.Zyskałam dom, kochającego ojca i miłość.Im dłużej tak myślałam na mojej twarzy pojawiał się coraz bardziej szeroki uśmiech. Cały dzień chodziłam wesoła jak nigdy.Dowiedziałam się ze Nathan czuję się lepiej i za jakiś miesiąc powinien wyjść ze szpitala. Odrazu po tej informacji humor poprawił mi się jeszcze bardziej. Właśnie śpiewałam na cały głos i tańczyłam po całym domu. Co prawda nie potrafię żadnej z tych rzeczy, ale i tak kocham to robić.Kiedy już miałam zaczynać gotować obiad usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko je otworzyłam.
-Nathan?!co ty u robisz musisz być w szpitalu
-Uciekłem...-powiedział wyczerpany
-Ty głupku kładź się tu -powoli położył się na kanapie -po co tu przyszedłeś ?mogło ci się coś stać..
-Muszę koniecznie z tobą porozmawiać.. Nie przychodziłaś do mnie to ja wybrałem się do ciebie
-Jesteś idiotą musisz wracać do szpitala no ale mów
-Muszę widzieć dlaczego ze mną byłaś przez czas śpiączki? Przecież jestem dla ciebie nikim
-Nie pamiętasz...
-Czego?..
-Wyznaliśmy sobie miłość...
-Co? Kiedy ?jak?? Co!?
-Po wypadku odzyskałeś na chwilę przytomność a ja akurat... Mówiłam że cię kocham....
-Naprawdę mnie kochasz?..
-Naprawdę..przepraszam...wiem,że ty tego pewnie nie czujesz co do mnie...
-Becca....ja....-z moich oczu zaczęły napływać łzy -nie płacz..ja też cię kocham ...
przytuliłam sie do niego .
-Nie zostawiaj mnie już nigdy...
-Nie zostawię-powoli usiadł a ja obok niego. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Nathan powoli uniósł mój podbródek a jego twarz przybliżyła się do mojej. Nasze usta dzieliło kilka centymetrów.Serce mi waliło.Po chwili nasze usta się zetknęły.Całował mnie tak jakbym była ze szkła delikatnie, namiętnie pocałunek pełen miłości.Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam tchu.
-Kocham cię Nathan...
-A ja ciebie Becci -uśmiechnął się
-Jak się tu dostałeś?...jak wyszedłeś że szpitala
-Mam swoje sposoby.. Ale chyba muszę już tam wrócić długo nie wytrzymam-uśmiechnął się krzywo po chwili ppołożył się na kanapie i powoli zasnął.
*Nathan*
Kiedy się przebudziłem usłyszałem piękną melodię z góry i wspaniały głos . Powoli się tam skierowałem. Przez nie domknięte drzwi zobaczyłem Rebecce która grała na gitarze i śpiewała wspaniałą melodię.
Jej oczy byłyszczały od łez.Śpiewała o nas.Powoli kuśtykając usiadłem obok niej i objąłem ją ramieniem.Już nigdy jej nie opuszczę
==========================
Nareszcie nowy rozdział :-D
Jak się podoba?
Przepraszam za wszystkie błędy
Cześć
YOU ARE READING
To Moje Miejsce
Teen FictionJeśli dało by się uciec od problemów niczego byśmy się nie nauczyli. "-czemu jeszcze tu jesteś? -Bo TO MOJE MIEJSCE które jest przy tobie "