Baekhyun
-Ale na pewno mogę?- zapytał już setny raz.-No tak, i przestań już pytać bo się rozmyśle.
Chwile później byliśmy w moim domu.-Gdzie twoi rodzice?- zapytał.
-Wyjechali.
-Czyli będziemy sami?
-Ym tak a czemu pytasz?
-Tak z ciekawości.
-No okej. Rozgość się a ja idę na chwile na góre.
-Okej.
Poszedłem na góre zrobić miejsce do spania dla Chanyeola. Szukając pościeli usłyszałem trzask i głupkowaty krzyk tego durnia. Szybko zbiegłem na dół by zobaczyć Chanyeola z moim kotem na twarzy. Boże serio?-Pulpet zostaw go!- krzyknąłem.- jak to się do cholery stało?!
-Czekaj. Nazwałeś kota pulpet?
-To teraz nie jest ważne nie widzisz jaki on gruby? A teraz odpowiedz mi na pytanie.
-Chciałem usiaść na kanapie i go nie zauważyłem i usiadłem na niego, on podskoczył a ja spadłem na ławe i sobie palca przytrzasnąłem.- pokazał mi czerwony palec.
-Czekaj jak mogłeś nie zauważyć tego grubasa? I jakim trzeba być idiotą żeby przytrzasnąć palca o ławe?
-Spadłem i tak wyszło.
-Dobra po prostu usiadz i sie nie ruszaj bo nie chce dzis wzywać karetki albo straży pożarnej tylko dlatego że znowu usiądziesz na kota okej?
-Nie rób ze mnie idioty.
-A czy ja coś robie?
-Dzięki.
-A spoko. Chcesz coś do jedzenia lub do picia?
-Nie do smarowania wiesz?- patrzył na mnie jak na debila.
-Czyli mam rozumieć że coś chcesz?
-Tak. Coś zimnego do picia prosze.
-Okej. Zaraz przyjde a ty nie rozwal mi domu.
-Postaram się.
Pięć minut później przyniosłem mu picie a podając mu je pomyślałem "masz posmaruj sobie morde".-Dzięki.
-Co chcesz robić?- zapytałem.
-Obejrzyjmy coś!- krzyknął jak małe radosne dziecko patrzące na teletubisie.
-Dobra dobra spokojnie bo zaraz rozlejesz.- niestety powiedziałem to za późno. Rozlał sok na całą kanape. Wskazałem na to palcem i stanowczo powiedziałem.
-Zlizuj to! Albo wysmaruje ci twarz tym sokiem.
-Odwal się no. Już sprzątam.
-Nie ja to zrobie bo boje się, że się zabijesz i przy okazji zniszczysz mi kanape.
Poszedłem po suszarke żeby wysuszyć plame.-Dobra wracając co chcesz oglądać?- błagam tylko nie horror, błagam tylko nie horror.
-Hmm horror?- kurwa serio?
-Okej niech będzie.- ty znasz coś innego niż horrory? Postanowiliśmy że obejrzymy "opowieść o dwóch siostrach". Ja pierdole co to jest? To było tak strasznie, że nie kontrolowanie przytuliłem się do tego olbrzyma.
-Co boisz się?- zapytał z głupkowatym uśmieszkiem.
-Pff no co ty? Nie.
-To czemu mnie przytulasz?
-Ymm no bo ten, wiesz zimno się zrobiło a nie mam koca. To może ja pójde okno zamkne to no ten idę.
Zamknąłem najpierw okno w kuchni i kiedy się odwracałem zachaczyłem o szklanke która spadła i się rozbiła. Zacząłem krzyczeć jak dziecko i pobiegłem do salonu.-Tam coś jest!- krzyknąłem do niego.
-Co?- wstał i poszedł do kuchni a ja za nim. Oczywiście po drodze się wywalił.
-Mój ty bohaterze.- i tak zrobiłem z siebie większego idiote bo zacząłem się drzeć przez to że zrzuciłem szklanke. On się podniósł, a ja zauważyłem, że jego ręka krwawi.
-Ej leci ci krew.
-No co ty, serio? Nie zauważyłem.- powiedział z ironią.
-Dawaj tu ręke. Idę po apteczke, i teraz serio błagam już nic nie rób.
Wróciłem z apteczką i usiadłem na przeciwko tej ofermy w salonie. Rane miał naprawde głęboką. Zastanawia mnie jedno, jak on jeszcze żyje?!
Opatrzyłem mu ręke, oczywiście kiedy lałem wodę utlenioną darł się " ała to boli, przestań" itp.-Dziękuje, już któryś raz dziś.- powiedział. Widać że mu troche głupio.
-Wiesz gdyby nie ja ty byś już nie żył.
-No bez przesady.- zapanowała niezręczna cisza. Patrzyłem się na film ale czułem jego wzrok na sobie. Nagle zaczął się przybliżać, odwróciłem głowe w jego strone a on mnie pocałował. Nie odsunąłem go i co było najdziwniejsze przysunąłem go do siebie. On naprawdę dobrze całował. Pocałunek był długi i namiętny. Odsuneliśmy się od siebie żeby złapać oddech.
-Przepraszam- powiedział- może ja już lepiej pójde.
-No i gdzie pójdziesz? Przecież nie masz kluczy.
-Coś wymyśle.
-A czemu chcesz iść? Przecież cie nie wypraszam.
-Czekaj to nie jesteś zły?
-Nie. Wsumie podobało mi się.
-To mogę zostać.
-No jak cię nie wypraszam to chyba jasne że możesz zostać durniu.- już miał coś powiedzieć ale mu przerwałem- jeżeli jeszcze raz dziś usłysze od ciebie "dziękuje" to serio cię wyprosze.
-To um nie dziękuje.
-Dobra chodzmy spać bo jesteś denerwujący.
Chanyeol
Boże całowaliśmy się a on nie był zły. Może jednak zaczyna mnie lubić. Jak ja teraz zasne? Baekhyun zaprowadził mnie do jego pokoju i pokazał mi gdzie mam spać.-Co? czemu ja mam spać na ziemi?- zapytałem, a on spojrzał się na mnie złowrogo.
-Serio będziesz mi tu teraz jak diva się zachowywać?
-No.
-Zaraz będziesz spać pod mostem.
-No dobra już dobra.
Położyłem się, a Baekhyun zgasił światło.
Baekhyun
Nie mogłem zasnąć, on chyba też. Raczej na pewno bo ciągle się przekręcał z boku na bok, tak jak to moja babcia ciągle gada "jakby miał mrówki w gaciach".-Baekhyun?- odezwał się.
-Czego?
-Śpisz?
-Nie.odpowiadam ci przez sen.
-Aaa to spoko.
-Ja pierdole przecież nie śpie.
-Aaaa AAAA no tak.
-Co chcesz?
- Tylko sprawdzam czy śpisz.- ja pierdole jaki idiota.
-Baekhyun.
-Co znowu?
-Chce mi się pić.
O mój Boże trzymajcie mnie bo to będzie długa noc.
Rozdział pisałam z kuzynką po pierwszej w nocy dlatego jest taki... No właśnie. Mam nadzieję że wam się spodoba haha ^^
CZYTASZ
I Love You But I Hate You // BaekYeol
FanfictionKiedyś byłeś inny. Ten świat po prostu zmienia...