//17//

317 41 16
                                    

Chanyeol
Krzyczałem i uderzałem w drzwi tak długo jak mogłem, lecz po czasie zabrakło mi sił. Usiadłem w rogu, przybliżyłem kolana do klatki piersiowej i czekałem tylko aż ktoś mnie znajdzie.

Baekhyun
Po szkole razem z Xiuminem, SeHunem, Luhanem, Kaiem i Chenem poszliśmy do domu Chana. Otworzyła nam jego mama, która strasznie płakała. Okazało się że Chan nie przyszedł wczoraj ze szkoły. Zgłosiliśmy zaginięcie na policji, ale że policji nie ma co ufać stwierdziliśmy że poszukamy sami.

-Baek nie przejmuj się tak. On się znajdzie.- powiedział do mnie Sehun.

-Nie mogę. Kurwa jak mu się coś poważnego dzieje? Bo ktoś go porwał, cokolwiek.- zaczęły mi wpływać łzy po policzkach.

-Nie mów tak, bardziej się nakręcasz. Myśl chociaż trochę pozytywnie, a go znajdziemy. My też się martwimy, ale teraz,trzeba pomyśleć jak go znaleść.

-No masz rację.

-Dobra jest jakieś miejsce w którym on lubił przebywać czy coś?- zapytał Chen.

-Nie znam takiego.- odpowiedziałem.

-Chyba takiego nie ma.- powiedział Xiu.

-Kurwa- powiedział pod nosem Kai.- ej właśnie przyszło mi coś do głowy!

-Co?!- krzyknalem.

-Skoro V się tak na niego uwziął to może on ma coś z tym wspólnego.

-Ej wsumie.- powiedziałem, reszta przyznała mu rację.

***
Następnego dnia w szkole po całej przepłakanej nocy, ledwo żywy szukałem V.

-Ej!- krzyknalem gdy go w końcu zobaczyłem.

-O cześć Baek.

-Gdzie jest Chan?

-Skąd ja mogę to wiedzieć?

-Nie udawaj idioty, dobrze wiesz że to twoja sprawka. Dlaczego to robisz?

-Ja nic nie zrobiłem, daj mi spokój.

-Ile jeszcze zamierzasz to ciągnąć co? Mogłobyć dobrze, ale ty wszystko zniszczyłeś! Nie myśl ze ci uwierzyłam że to nie ty stoisz za zniknięciem Chana! Jeżeli wyjdzie że to ty, a mu stanie się jakakolwiek krzywda to pożałujesz, osobiście o to zadbam, nie pozwolę żeby ktokolwiek skrzywdził Chanyeola rozumiesz?!

-Myślisz że ja się ciebie boję? Znam cię długo i chodziłem z tobą, wiem jaki jesteś.

-To nie znaczy że teraz nie jestem inny.

-Czemu tak bronisz tego idioty?

-Nie mów tak o nim!

-Bo? Co ty mi możesz niby zrobić.

-Dlaczego z tej wielkiej zazdrości krzywdzisz innych? Dlaczego nie mmożesz się pogodzić z tym że jestem z,Chanyeolem? Jeżeli nadal ci na mnie zależy to daj mu spokój, bo wiedz że jeżeli krzywdzisz osobę na której mi zależy, krzywdzisz też mnie.- powiedziałem to i odeszłem. Czułem w sobie pustkę. Nie zostałem na lekcje, tylko wróciłem do domu. Cała drogę płakałem. Czemu tak bardzo go teraz potrzebuje? Chcę żeby się znalazł, chcę go spowrotem.

***
Następnego dnia w szkole gadaliśmy tylko o tym jak go znaleść. Błagam nie ma go już od dwóch dni. Naprawdę martwię się o to czy on jeszcze żyje. Unikałem V, naprawdę nie potrafię już,z nim rozmawiać. Jeżeli to przez niego Chana nie ma od dwóch dni, to naprawdę nigdy mu nie wybacze. Zadzwonił dzwonek na fizykę. Weszliśmy do klasy, a ja miałem ochotę już z niej wyjść. Odkąd zniknął Chan, nie umiem myśleć o niczym innym. Robiliśmy dziś jakieś tam doświadczenia, ale miałem je gdzieś. Kiedy ktoś coś rozlał, pani kazała iść mi po mopa do schowka. Stwierdziłem że pójdę do tego "nieużywanego" bo bliżej. Kiedy otworzyłem drzwi, myślałem że wybuchnie płaczem. Był tam nieprzytomny Chan, z strasznie wysuniętym ustami.

-Proszę pani!- zacząłem biec do klasy. Kiedy wbiegłem wszyscy spojrzeli na mnie.- proszę pani! Chanyeol, jest w schowku nieprzytomny!

-Co?!- krzyknęła. Pobiegliśmy tam z całą klasą. Strasznie się cieszyłem że się znalazł, ale widok jego w takim stanie był okropny. Po jakiś dwudziestu minutach przyjechała karetka, i zabrała go do szpitala. Widziałem spojrzenia V i teraz,mam.pewność że to on.

-Jesteś z,siebie zadowolony?! Zdajesz sobie sprawę co ty narobiłeś? On może umrzeć!- rzuciłem się na niego.

-Nie masz dowodów! Odpierdol się.

-Nie to ty się kurwa Odpierdol i przestań robić mu krzywdę! Nic tym nie zdzialasz, i tak będę z nim i go nigdy nie zostawię! Tylko się pogrążasz i nawet nie masz wyrzutów sumienia!

-Baek daj spokój, chodź do szpitala.- odciągnął mnie Kai. Po jakimś czasie byliśmy na miejscu z jego rodzicami i czekaliśmy na wyniki. Kiedy lekarz się pojawił, niemalże rzuciłem się na niego.

-Jego stan jest bardzo zły. Nie jadł i nie pił prawie trzy dni.

-Ale przeżyje?!- zapytałem.

-Trzeba mieć nadzieję, przykro mi.- zaczęły napływać mi łzy do oczu. Chciałem krzyczeć. Jego mama już płakała. Wszedłem do niego i usiadłem na krześle.

-Obudzisz się prawda? Kurwa nawet nie wiesz jak mi cię teraz brakuje, jaki mi jesteś potrzebny. Chcę żebyś był przy mnie. Kurwa Chan przepraszam to moja wina. Obiecuję że jak się Obudzisz będzie lepiej. Tylko błagam nie umieraj, nie zostawiaj mnie tu.

Rozdział trochę krótki, ale wolę zostawić was w nie wiedzy. Gdyby nie moja kuzynka i jej "kiedy dodasz rozdział" lub "dodasz dziś?" to jeszcze by go nie było XD więc do następnego ^^

I Love You But I Hate You // BaekYeolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz