//19//

301 34 13
                                    

Poprzedni rozdział zepsułam i wiem że bym beznadziejny. Mam nadzieję że ten jest lepszy, starałam się.

Baekhyun
Kiedy się rano obudziłem Chanyeola nie było obok mnie. Wstałem ubrałem się i poszedłem na dół. Miałem zamiar zjeść śniadanie, ale na stole leżała kartka. "Baekhyun przepraszam ale ja już dalej tak.nie mogę. Nie powiedziałem ci wszystkiego o sobie. Nie radzę sobie. Nie chciałem ci tego robić, ale żegnaj. Kocham cię.". Nie wiedziałem co mam myśleć o tej kartce. On chce się zabić? Czy mnie zostawić? Kiedy do mnie dotarło o co chodziło, wybieglem z,domu z płaczem. Nie wiedziałem gdzie mam go szukać, ale musiałem się pospieszyć za nim będzie za późno. Byłem w wszystkich możliwych miejscach, ale go nigdzie nie było. Nagle zadzwonił do mnie telefon.

-Halo?- usłyszałem zaplakany głos mamy Chanyeola.

-Baekhyun... Chanyeol- za nim dokończyła zdanie wzięła głęboki oddech.- nie żyje.- na to co powiedziała, bez,słowa rozpocząłem się. Położyłem się w miejscu w którym się znajdowalem i zacząłem płakać. Miałem gdzieś gdzie jestem. Straciłem osobę która naprawdę kochałem. Pobiegłem szybko do Sehuna. Uderzałem jak najmocniej w drzwi. Kiedy otworzył od razu spytał co się stało.

-Chan nie żyje! Rozumiesz?! Chanyeol nie żyje!- zasłonił sobie usta dłonią. Zaczęły mu lecieć łzy. Pierwszy raz w życiu widziałem jak płacze. Przytulil mnie a ja rozpłakałem się na dobre.

-Baekhyun! Baekhyun! Obudź się! Baekhyun!- zobaczyłem Chanyeola który mnie szarpał. Zobaczyłem że leżę w łóżku, prześcieradło było rozwalone, a ja cały spocony i zaplakany.

-Jezu Chanyeol ty żyjesz!- rzuciłem się na niego.

-Łał? Czemu miałbym nie żyć?

-Boże jak dobrze, to był tylko sen.

-Śniło ci się że umarlem?

-Tak. Boże to był najgorszy sen w moim życiu. Która godzina?

-12:30. Chodź na dół zrobię śniadanie.- poszliśmy na dół na śniadanie.

***
Cała przerwa świąteczna minęła szybko. Teraz właśnie byłem w trakcie ogarniania się na sylwestra. Będzie u Sehuna i będą prawie wszyscy włącznie ze mną, Luhanem, Chanyeolem, Kaiem, Xiuminem i Chenem. Mamy być na 19:30, a jest 17:30. Mam półtorej godziny bo o 19:00 będzie po mnie Chanyeol z Kaiem, Chenem i Xiuminem. Poszedłem na górę i wziąłem wszystkie kosmetyki, wybrane ciuchy i zamknąłem się w łazience. Wziąłem długi prysznic, a kiedy wyszedłem owinąłem się ręcznikiem i umyłem zęby. Włączyłem sobie muzykę, bo jakoś cicho mi było. Wziąłem "odtwarzaj losowo" i pierwsze,włączyło się "infinite- bad". Kiedy umyłem zęby zacząłem się ubierać, tańcząc i śpiewając refren. Postanowiłem że ubiore czarne rurki z dziurą na kolanie, niebiesko-czarną koszulę, czarne air-Force za kostkę i na to będzie skórzana czarna kurtka. Teraz wziąłem się za makijaż. Nałożyłem podkład i zrobiłem kreski. Kiedy uznałem że jestem gotowy, wyszedłem z tej zaparowanej łazienki. Spojrzałem na godzinę, była 18:58. Idealnie. Poszedłem na dół i ubrałem kurtkę i buty. Pożegnałem się rodzicami i wyszedłem. Usiadłem do przodu obok Chanyeola i przywitałem się z chłopakami. Wszyscy wyglądali naprawdę ładnie. Dojechaliśmy w jakieś 25 minut. Ludzie zaczęli się już zbierać. Weszliśmy do środka i poszliśmy do kuchni gdzie był już Luhan i Sehun. Przywitalismy się z nimi, a oni od razu zaczęli nalewać nam drinki. Chanyeol objął mnie od tylu.

-Naprawdę ładnie wyglądasz.- wyszeptal mi do ucha. Nagle wszedł do kuchni. Był to V. A po zdziwionej minie Sehuna, podejrzewam że nie zapraszał go tu.

Rozdział trochę krótki, ale postanowiłam podzielić go na dwie części. Co będzie działo się dalej na imprezie dowiecie się prawdopodobnie jutro. 

I Love You But I Hate You // BaekYeolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz