Ucieczka

588 39 6
                                    

Obudziłam się w... lesie. "Co ja tu robię?" - Była to moja pierwsza myśl. Powoli wstałam. Złapałam się za bolącą głowę. Zobaczyłam że w oddali jakaś postać... nie... dwie postacie się zbliżają. Pomyślałam że póki mnie nie widzą, wejdę na drzewo. I tak po 3 minutach przyszli na miejsce.
- Gdzie ona jest?
- Ty miałeś ją pilnować, a nie iść po mnie!
- Trudno, stało się. Jak ją odnajdziemy?
- Po pierwsze: Nie mówimy operatorowi. Po drugie: użyjemy SmileDoga - po tej wypowiedzi uśmiechnął się. Miał czarne średniej długości włosy i częściowo umazany był w krwi. Nie widziałam jego twarzy, ale jedno jest pewne - nie lubię go. Moje rozmyślania przerwał głos:
- A jeśli coś jej zrobi? Wiesz jak to bywa z Twoim kundlem...- chyba żałował tego co powiedział. Tamten od razu przygniótł go do drzewa i przyłożył nóż do gardła.
- Uważaj na słowa Toby - Wysyczał nieznajomy.Ale przynajmniej znam imię tego dziwnego mężczyzny w żółto-złotych googlach i masce która przypominała mi... nie wiem jak to opisać, ale jedno jest pewne - Nazywał się Toby. Ponownie ktoś rozwiał moje rozmyślania.
- Dobra... wiesz chociaż jak wyglądała? - Toby się zamyślił, ale zaczął mówić:
- Długie, aż do ud rude włosy, bardzo jasne zielone oczy, ubrana w... - w tym momencie urwał.
- Toby? - wspomniany chłopak powiedział tylko "cicho Jeffy, myślę"." Jeffy? Czy to zdrobnienie? Chwila... Ciocia mówiła tak na kuzyna Jeffa! Czyli to są... Toby i Jeff... ciekawe". Toby zaczął mruczeć coś pod nosem. "Ubrana w, ubrana w" - ciągle powtarzał. Nagle energicznie się odezwał, aż prawie straciłam równowagę na drzewie.
- Ubrana była w niebieską spódnicę, mniej więcej nad kolana i także niebieską koszulę w kratkę. Nogi miała bose... - po tych słowach zorientowałam się że jest mi zimno. Przecież wyszłam tylko po rysunek!
- Co? Czemu tak skromnie? Wariatka.
- Jeff, odpuść. Wyszła po rysunek i nie przewidziała tego że tak skończy.- Jeff znowu zaczął coś mówić. Przyglądałam się im z coraz większą ciekawością. Nagle zobaczyłam jego twarz... był blady, a uśmiech miał jakby... wycięty. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale nie zmienia to faktu że go nie lubię. Co do Tobiego... stanął w przebłysku księżycowego światła (jest noc).  Zobaczyłam że ma brązowe włosy. Jest całkiem... przystojny, nie zaprzeczę.
- Toby! Tooooby!! - zaczął się denerwować Jeff.
- A tak tak. Co? -.sprawiał wrażenie jakby wyrwanego z głębokiego snu.
- Co jest teraz ważniejsze od tego co mówię?! - Zaczął wrzeszczeć. Dosłownie. Nagle cisza. Tylko w oddali słychać było echo. Nagle odchrząknięcie.
- Panowie. Przestalibyście łaskawie wrzeszczeć. Bardzo was słychać.
- Jack ma rację. Wracamy po kundla - słychać było tylko zgrzyt zębów Jeffa i poszli. Powoli zeszłam na dół. Zaczęłam iść w odwrotną stronę. Muszę się wydostać! Nagle usłyszałam Jeffa:
- Czekajcie! Zostawiłem tam scyzoryk - nie wierzyłam w moje szczęście. Jeff niestety mnie zobaczył - Panowie! Wygląda na to że zguba się znalazła! - zaczął się śmiać i gdy reszta do niego dołączyła zaczeli biec w moją stronę. Krzyknęłam i też biegłam. Najgorsze było to że nie miałam butów. Było mi coraz zimniej. Pomyślałam że musze coś zrobić. Udałam że skręcam, a tak naprawdę schowałam się za drzewem. Udało się. Pobiegli. Tylko w oddali można było słyszeć: "widzę! Ee to nie ona... przynajmniej wiemy gdzie pobiegła!" Teraz się udało. Napewno. Ponownie ruszyłam przed siebie. Byłam już cała brudna, a nogi pookaleczane. Po godzinnym marszu (w głąb lasu ;_;) poddałam się.
- Cholerne ćwoki, co oni chcą ode mnie! - zaczęłam płakać. Podchodziłam do każdego drzewa i kopałam coraz mocniej (a miałam bose stopy). W końcu gdy miałam kopnąć w kolejne drzewo, usłyszałam głos:
- Nie tak groźnie bo jeszcze coś sobie zrobisz mała - odwróciłam się i zobaczyłam... zwykłego żula.
- Kim pan jest?! Proszę się ode mnie odwalić! - zaczęłam krzyczeć. Mocno go zdziwiłam.
- Jestem panem, którego napewno nie chciałaby spotkać taka dziewczyna jak ty. Poza tym nie jestem sam - po tych słowach wyszło ich więcej. W sumie razem było ich z czwórka. Zaczęłam uciekać. Uciekłabym, gdyby nie fakt że stanęłam na szkło. Przewróciłam się i zaczęłam płakać mocniej. Noga krwawiła.

||| Taki momencik i koniec *3* |||

Jak Zostałam ProxyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz