Weszłam cicho do domu. Było tam.. podejrzanie czysto. Wyjęłam jeden z noży i celnie trafiłam w środek jednych z drzwi. Od razu ktoś zareagował. Zobaczyłam w progu żmiję. Od razu zareagowała dość nieprzyjemnie.
- Co ty tu.. Nie powinno Cię tu być - skrzywiła się.
- Coś chyba sądzę, że raczej powinnam tu być - powiedziałam prowokująco, siadając na jednym z mebli. Popatrzyłam na nią lśniącymi oczami. Była dla mnie jak ofiara. Jednak chyba nie tak łatwo się podda. Szkoda. Chyba zrozumiała że mam ją w dupie. Podeszła do mnie, zostawiając między nami metr.
- Skoro sama nie chcesz odejść.. - zaczęła, po czym bardzo zwinnie wbiła mi nóż w brzuch, a na koniec dodała - musisz zginąć - wypowiedziała te słowa dumnie, ale z nutą wredoty. Złapałam się ze brzuch i upadłam na ziemię. Zaczęłam się krztusić, jednak byłam w stanie wykonywać jeszcze jakiekolwiek ruchy. Tym razem ja zrobiłam szybki ruch. Wyciągnęłam kolejny scyzoryk i wbiłam jej w udo. Przewróciła się, a ja wykorzystałam sytuację. Szybko znalazłam jakąś szmatę i owinęłam się nią. Błądziłam wzrokiem w poszukiwaniu noża który we mnie "był". Żmija zdążyła już wstać i go odzyskać.
- Nie pokonasz mnie tak łatwo - wysapałam z trudem.
- Czyżby? - zaśmiała się lekko, po czym.. okazało się że jest magiem krwi. Moja krew jeszcze bardziej ją wzmocniła.
- Mogłam się domyśleć.. Dlatego nikt nie był w stanie wyczuć Twojej obecności.. - stwierdziłam niezbyt przyjaźnie. Magowie krwi są o tyle niebezpieczni, że mogą wzywać demony, oraz pobierają moc z każdej ofiary, lub po prostu krwi. Na moje szczęście była chyba początkującym magiem. Mimo umiejętności, nie używała magii do walki, tylko do uzupełniania sił. Sprytnie. Podczas gdy dostała kawałkiem drewna w twarz, uciekłam na piętro. Zamknęłam się w jej starym pokoju, po czym sprawdziłam ranę. Nadal mocno krwawiła. Padłam wyczerpana na łóżko.
- Hej Cel, chyba nie dasz się zabić? - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam głowę w stronę skąd słyszałam głos. Zobaczyłam.. Nevan?!
- Nev?! Co ty tu robisz? Nie leżysz już w szpitalu? - sama nie nadążałam za Swoimi słowami.
- Wypuścili mnie po dwóch godzinach. Wszystko tak jakby.. się zrosło. Nie mam żadnych ran. Wiesz.. nie powiedziałam Ci paru rzeczy. Jestem taka jak ty. Tylko trochę inna -tu zaczęła się śmiać - Jestem.. prawie nieśmiertelną osobą. Ale ty.. zaczynasz być jak normalny człowiek. Możesz umrzeć - w tym miejscu nagle zaczyna się smucić - nie pozwolę Ci umrzeć - Mój mózg przyjmował coraz mniej informacji. Nie nadążał. Moje oczy również widziały coraz mniej.
- Nev.. ja.. ja też nie dam Tobie umrzeć.. ani Sobie - mówiąc to, sięgnęłam ledwo do szuflady i wyjęłam ogromną strzykawkę. Wstrzyknęłam Sobie coś do krwi.
- Cel, co ty wyprawiasz?! - odebrała mi narzędzie, ale od razu się uspokoiła.
- To tylko adrenalina - uśmiechnęłam się lekko. Och, trzecia osoba się obudziła wreszcie. Żmija zaczęła przeszukiwać cały dom, a że usłyszała głosy z pokoju, to od razu zaczęła dobierać się do drzwi. Wstałam i podeszłam do okna. Dałam Nevan znak, że mam zamiar uciec przez okno. Wyskoczyłam, po czym lekko i bezszelestnie opadłam na ziemię. Czułam że dawne siły wreszcie powracają. Nevan zaczęła biec, lecz ja nie miałam takiego zamiaru. Szłam wolno między drzewami, podczas gdy wszystko mi się rozmazywało. Z każdym krokiem podtrzymywałam się drzewa. Ktoś stanął za mną. Czułam otaczającą mnie energię. Poraz kolejny ktoś wbił mi nóż. Tyle że troszkę wyżej.
- Umrzesz wreszcie? - usłyszałam wkurzony głos żmiji.
- Nie. - odpowiedziałam lekkim i spokojnym głosem.
CZYTASZ
Jak Zostałam Proxy
FanfictionEhęhłehę... Zwykła (nie)creepypasta, w sumie to nic ciekawego, nie coś co lubi czytać dzisiejsza młodzież xd Takie tak kozaczenie. ZAPRASZAM ^-^ Kolejna creepypasta mojego autorstwa: https://www.wattpad.com/myworks/62883182-you-need-to-laught