ROZDZIAŁ 3. Pożegnanie

13.2K 568 60
                                    

Izabella

Widziałam go, ale nie tak jak chciałam.

Momentalnie do moich oczu napłynęły łzy. Nagle poczułam, że tracę siły. Nie mogłam ustać na nogach. Nie potrafiłam w tej chwili nic zrobić. Musiałam uklęknąć, ponieważ nie byłam w stanie utrzymać się na nogach. Nagle z mojego gardła wydobył się przeraźliwy jęk. Nie mogłam go opanować. To uczucie było okropne. Jakby ktoś wyrywał mi serce. 

Klęczałam na podłodze, po moich policzkach płynęły strugi łez. Nie potrafiłam ich opanować. Nagle zaczęłam krzyczeć wręcz wrzeszczeć z całego gardła. Uderzałam pięściami o panele. Nie wytrzymywałam tego bólu.

-Nie! Dlaczego? Nie wierzę w to.

Musiałam wstać. Musiałam ściągnąć mojego przyjaciela z tego sznura. Podniosłam się powoli. Widziałam jego sine ciało. Nie było już w nim tego dawnego blasku radości. Wszystko się skończyło.

Czułam jak moje stopy z każdy krokiem były coraz cięższe. Nie potrafiłam sobie wytłumaczyć, co dokładnie widzę. Myślałam, że to sen.

Wyciągnęłam moją rękę w stronę jego twarzy. Zatrzymała się. ,,Odwagi! Muszę go ściągnąć." Tak bardzo się bałam. W moich oczach cały czas były łzy. Położyłam go na łóżko.

- Dlaczego? Czemu nic nie powiedziałeś? Postarałabym się tobie pomóc! Nie! Może jeszcze mi powiesz, że nic mi nie powiedziałeś dla mojego dobra! Och, zapomniałam! Ty nie żyjesz. Myślałeś o tym, że zostawiasz mnie tu samą. Z kim ja teraz będę się śmiała, co? Komu będę mogła się wyżalić ? Kto mnie pocieszy i wytrze spływającą łzę? Dlaczego? Dlaczego nic nie mówiłeś? 

Krzyczałam na niego. 

Miałam nadzieję, że jeszcze jakoś wróci. Rozejrzałam się po pokoju. Spojrzałam na okno, padał deszcz. Padał tak nieustanie jak moje łzy. Gdy mój wzrok powędrował w stronę biurka, spostrzegłam dwie białe koperty. Podeszłam tam. Na jednej z nich widniało moje imię. Szybko chwyciłam ją w ręce i schowałam.

,,Muszę to ukryć. Nie pozwolę zabrać mi ostatniej rzeczy od ciebie. Nikomu tego nie dam, nie pokaże. To będzie tylko między nami.''

Po tych przemyśleniach zadzwoniłam na policję i wszystko im wytłumaczyłam. Obiecali, że przyjadą niedługo.

Postanowiłam pożegnać się z Willem. Będę za nim tęsknić. Podeszłam do łóżka. Przytuliłam się do niego, a moje łzy kapały na jego bluzę.

-Przepraszam za to, że krzyczałam i nic nie wiedziałam. Jestem okropną przyjaciółką. Będę za tobą tęsknić. Pamiętaj, że jesteś moim jedynym przyjacielem i nigdy o tobie nie zapomnę. Do zobaczenia...

Wraz z tymi słowami usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Odsunęłam się od przyjaciela. Spostrzegłam, że policjanci stoją w drzwiach.

-To pani dzwoniła? -spytał funkcjonariusz policji.

 -T..tak- odpowiedziałam płacząc.

-Musimy spisać zeznania i poinformować rodzinę. Ma pani do nich jakikolwiek kontakt?- spytał bardzo spokojnie.

-T...tak- podałam jednemu z funkcjonariuszy numer do mamy Willa. Słyszałam jak do niej dzwoni. W tym czasie składałam zeznania.

Powiedziałam im wszystko, oprócz listu. Chciałam jak najszybciej uciec. Nie chciałam zobaczyć płaczącej matki mojego przyjaciela. Bałam się tego widoku. Nie chcę widzieć jej rozpaczy.

Jeden z policjantów odwiózł mnie do domu. Cały czas myślałam, dlaczego to zrobił. Nie mogłam na niczym innym się skupić.

Gdy byliśmy już pod moim domem, szybko wybiegłam z radiowozu. Chciałam być w swoim pokoju, w swoim łóżku, sama... Chciałam iść spać, o wszystkim zapomnieć. Jeszcze przed zamknięciem drzwi, słyszałam tylko początek rozmowy z moim ojcem.

Drzwi się zatrzasnęły. Mogłam już płakać. Schowałam się w łóżku. 

Pogrążyłam się w żalu i rozpaczy...

------------------------------------------------------------------------------------

To kolejny rozdział. Od tej części będzie się już więcej działo. Na początku macie jedną z moich ulubionych piosenek. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam rozdziałem. 

Dziękuję za przeczytanie.

Between Shadow and LightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz