Louis's P.O.V
Już od kilku godzin próbuję zasnąć i na marne... Ciągle wyobrażam sobie Abi z tym chłopakiem i ten obraz mnie dobija. Leżę na ziemi w domku Niall'a i rozmyślam... Nagle usłyszałem, że ktoś wstaje. Myśląc, że to blondyn, zapytałem patrząc w sufit.
- Stary... Co jest ze mną nie tak? Dlaczego ona teraz pieprzy się z jakimś gościem, a mnie tak nienawidzi. To mnie dobija... I zanim cokolwiek sobie ubzdurasz, nie, nie zakochałem się, ale po prostu ugh... - w końcu spojrzałem na osobę i okazało się, że to Niall tylko Troian. Fuck... - Zapomnij.
- Louis, nie sądzę, że teraz chcesz mnie słuchać, ale zrozum. Od zawsze się kłóciliście i robiłeś sobie z niej żarty. Ona z dnia na dzień, kiedy powiesz jakiś komplement nie rzuci Ci się na szyję. Próbujesz wszystko zrobić na siłę, aby Cię pocałowała, przytuliła, czy choćby porozmawiała normalnie. Rozmawiałam z nią na Twój temat... - dziewczyna przysiadła się do mnie i usiadła po turecku. - Powiedziała, że mimo tych wszystkich nieprzyjemności podobasz się jej. Ale ona jest zbyt zapatrzona w kłócenie się z Tobą i nie powie tego. Według mnie, pasujecie do siebie i zawsze pasowaliście. Ona... Ona bardzo dużo przeżyła kilka lat temu i to nie był dla niej szczęśliwy okres czasu. Kiedy nie chce Ci czegoś powiedzieć, uszanuj to, a nie naciskasz, bo wtedy nigdy się nie wygada, a ona tego potrzebuje. Na pewno teraz śpi...
- Z tym kutasem... - przerwałem.
- Tak... Ale uwierz mi, że wolałaby z Tobą teraz leżeć niż z nim... - westchnęła
- Skąd Ty to kurwa możesz wiedzieć?! - podniosłem lekko głos, na co dziewczyna się wzdrygnęła. - Przepraszam... Kontynuuj
- Mimo, że przed chwilą pieprzyłam Ci o tym, że za bardzo się spieszysz to nie pozwól, abyś ją stracił. Leć teraz do waszego domku, wyrzuć z niego tego chujka, przytul Abs i pocałuj. - mrugnęła do mnie.
- Wow, Tro. Nie wiedziałem, że potrafisz doradzić. Zawsze byłaś szarą myszką.
- Ci, co mówią najmniej, najlepiej doradzają. - uśmiechnęła i pospieszyła, abym wyszedł.
***
Szybko zebrałem swoje rzeczy i już byłem przed NASZYM domkiem. Wchodzę nie pukając , podszedłem do łóżka Abi i dosłownie wyciągnąłem David'a siłą z niego, przez co też obudziłem Abigail.
- Zbieraj swoje manatki i wypierdalaj gościu. - warknąłem, a on tylko pokiwał szybko głową, ubrał spodnie i wyszedł.
- Co to do kurwy nędzy było?! - krzyknęła Abi ubierając bluzkę.
- Zamknij się. - podszedłem do niej, przytuliłem z całych sił i spojrzałem jej w oczy.
- Louis, c-co Ty r-robisz? - zapytała.
- Siedź cicho. - szepnąłem i pocałowałem ją przekazując jej to, co czuję. Przez chwilę stała zszokowana, ale po chwili poczułem, że również odwzajemniła pocałunek, co mnie bardzo ucieszyło. Uśmiechnąłem się i pogłębiłem pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie, gdy w naszych płucach zabrakło tlenu. Zaśmiałem się pod nosem z jej rumieńców i oparłem swoje czoło o jej. Spojrzałem w jej karmelowe oczy.
- Louis... - szepnęła. - T-to nie powinno się wydarzyć. - powiedziała spuszczając wzrok.
- C-co? - rozszerzyłem swoje oczy.
- Przep... - nie dałem jej dokończyć, bo odsunąłem się i machnąłem ręką. Zajebiście... - Louis, gdzie Ty idziesz?! - krzyknęła.
- Jak najdalej od Ciebie, bo nie wierzę Ci, że nic nie poczułaś! - krzyknąłem gestykulując rękoma.
- Tego kurwa nie powiedziałam! Ale my nie możemy! - z każdym wypowiedzianym słowem jej głos stawał się coraz cichszy.
- Bo? - ponagliłem ją.
- Bo od zawsze byliśmy wrogami! - wywróciła oczami.
- Spójrz na Filds i Horan'a! Też byli wrogami i co?! Są razem! I do tego służy ten obóz, aby nas kurwa pogodzić! Nadal tego nie rozumiesz?! - krzyknąłem, zabrałem z komody telefon i klucze. Wyszedłem trzaskając drzwiami i kiedy byłem w drodze nad jezioro, drewniana powłoka znowu się otworzyła, a przez nie wybiegła zapłakana Abs.
- Louis, zaczekaj! - nie chciałem się odwracać ani na nią czekać, muszę ochłonąć, bo zaraz powiem coś czego będę w stu procentach żałować i już nie dam rady tego naprawić. W końcu doszedłem na miejsce. Jezioro. Ostatnio je odkryłem, jest to ciche miejsce, w którym normalnie mogę pomyśleć. Wyjąłem z kieszeni bluzy paczkę papierosów i wziąłem jednego do ust zaciągając się przy tym. Tego mi było trzeba... - Dlaczego palisz? - usłyszałem cichutki i znajomy głosik za mną. Odwróciłem się i zobaczyłem zapłakaną twarz Abigail w świetle księżyca.
- Dlaczego płaczesz? - znowu wróciłem wzrokiem na taflę jeziora.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - westchnęła i usiadła obok mnie. - Przepr... - znowu nie dałem jej dokończyć.
- Nie! To ja powinienem przeprosić, bo kurwa... - przeczesałem swoje włosy. - Nie powinienem tak robić...
- Znam Cię... I tak prędzej czy później byś to zrobił. - wzruszyła ramionami.
- Mogłabyś wrócić i zostawić mnie samego? - zapytałem, ale widząc, że ma tylko sukienkę z imprezy na sobie, zdjąłem dresową bluzę i oddałem jej uprzednio wyciągając z niej paczkę fajek. Cicho podziękowała i założyła ubranie.
- Ale wrócisz? - zapytała patrząc mi w oczy.
- Wrócę, masz na sobie moją ulubioną bluzę i Ci jej nie oddam. - wzruszyłam ramionami i zaśmiałem się, a dziewczyna zawtórowała.
Dziewczyna wstała, nachyliła się i pocałowała w policzek. Uśmiechnęła się do mnie promiennie i odeszła w stronę domku. Nadal wpatrywałem się w taflę błękitnego jeziora. Kiedy rozmyślałem o mnie i Abi, nawet nie zauważyłem, jak po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Nigdy nie płakałem przez dziewczynę, zazwyczaj było odwrotnie.
Boże, Abigail, co Ty ze mną robisz?
_______________________________
Hejka kochani. Mam nadzieję, że rozdział się podoba xd Pozdrawiam ze szkoły xD
CZYTASZ
School Trip |l.t|
FanfictionDwa wybuchowe charaktery, które wzajemnie się nienawidzą. Nie ma dnia, aby sobie nie dogryzali, ale pewnego dnia to wszystko się zmienia. Dowiadują się, że będą musieli razem mieszkać przez miesiąc. Wysłano ich na dziwną wycieczkę szkolną, która pol...