Chapter 4

676 34 7
                                    

Obudziłam się z cholernym kacem. No tak kac morderca nie ma serca. Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że nie jestem w swoim łóżku. Spojrzałam na moją tymczasową 'poduszkę' i zamarłam. Nagle mój towarzysz się obudził.

- Louis, czy my... No wiesz... - spuściłam głowę.

- Uprawialiśmy seks? Nie pamiętasz, jak krzyczałaś moje imię? - spoważniał, ale kiedy zobaczył moją minę, wybuchł śmiechem. - Ej, ej. Spokojnie. Między nami do niczego nie doszło. - powiedział i mnie przytulił, a ja się wyrwałam z jego objęć i rzuciłam w niego poduszką.

- Która godzina? - zapytałam.

- Jedenasta. - powiedział, a moje oczy się powiększyły.

- Louis, przecież zbiórka! - krzyknęłam, że znowu dostaniemy opieprz.

- Dzisiaj możemy spać, do której mamy ochotę. Odwołali zbiórkę. Jakbyś nie była tak schlana to byś pamiętała, co się stało. - prychnął.

- Może i nie pamiętam, ale pamiętam za to, iż wygrałam z Tobą zakład. Chyba należy mi się jakaś nagroda. - wypięłam dumnie pierś.

- Tą nagrodą mogę być ja. - przybliżył się do mnie na niebezpieczną odległość tak, że poczułam jego oddech na swoich ustach. Położyłam rękę na jego klatce piersiowej i zjeżdżałam nią coraz niżej, a moje usta prawie dotykały jego. Przysięgam, że jego mina była bezcenna.

- Jak chcesz mnie pocałować, to lepiej idź i umyj zęby, bo śmierdzi, jakbyś zjadł zdechłego kota. - odepchnęłam go. On tylko coś mruknął i z powrotem się położył. - Ej, ale ja mówię serio. - wstałam i stanęłam przed moją szafą. Wzięłam do ręki krótkie, sportowe spodenki i sportowy biustonosz CK*. Włożyłam słuchawki do uszu, wyszłam z domku i puściłam moją playlistę.

***

Biegałam około godzinę. Wróciłam do domku i stanęłam w miejscu. Pamiętacie, jak rano leżałam z Louis'em? Właśnie teraz brunet leży tak samo z Laylą, typową dziwką... Ona mnie nie znała i bardzo się z tego kurwa cieszę. Odchrząknęłam znacząco, a oni na mnie spojrzeli. Wzrok niebieskookiego wyrażał tylko i wyłącznie strach.

- O już jesteś? - zapytał drapiąc się po karku. Wyglądał, jak bezbronne dziecko. - Layla, poznaj moją kuzynkę. - wskazał na mnie ręką. Przepraszam, czy mnie coś ominęło?
- O cześć! - pisnęła i podała mi rękę. Niechętnie podałam jej swoją. - Jestem Layla, dziewczyna Louis'a. - uśmiechnęła się, a ja prawie upadłam.
- Ah tak? Mój kuzynek nic mi nie wspominał, że ma taką... Energiczną dziewczynę. - spojrzałam na chłopaka, który nie wiedział, co ze sobą zrobić. - Tylko, wiesz... Zastanawia mnie jedno. Dlaczego wczoraj Twój chłopak przyparł mnie do ściany i chciał pocałować? - powiedziałam ledwo powstrzymyjąc śmiech. - Przecież jestem jego kuzynką.
- Louis, czy to prawda? - pisnęła cała czerwona ze złości. Spojrzała na niego, a on miał wzrok spuszczony na swoje buty, ale widziałam, że próbował powstrzymać uśmiech. Podeszła do niego i uderzyła go w policzek, a po chwili wyszła trzaskając drzwiami, a ja wybuchłam śmiechem, tak samo, jak Louis.
- Dzięki, że uratowałaś mnie przed masakrą. Ta laska ubzdurała sobie, że jesteśmy razem. Coś ma nie tak z głową. - mruknął wywracając oczami.
- Tak sammo, jak Ty. Dobraliście się. Gratulacje. - poklepałam go po ramieniu i poszlam do łazienki wziąć orzeźwiający prysznic.

Ubrałam na siebie białe, krótkie spodenki, czarną bluzkę na ramiączka i sandałki. Na nos nałożyłam czarne, przeciwsłoneczne RayBan'y. Weszłam do stołówki, ponieważ właśnie tutaj miało się odbyć spotkanie. Usiadłam obok Emily i Niall'a. Kurde to takie dziwne widzieć, że Twoja przyjaciółka umawia się z przyjacielem Twojego największego wroga.

- To o mnie tak myślisz? - szepnął mi do ucha Louis, który pojawił się znikąd.
- Między innymi. Zastanawiam się czy zabić Cię szybką i bezbolesną śmiercią czy wolną i strasznie bolesną? Ale zdecydowałam się na drugą opcję.
- Bardzo śmieszne, Maddox. - mruknął
- Czyli teraz po nazwisku, Tomlinson? Okey. - na salę weszli nauczyciele i kierownik tego obozu czy chuj wie czego.
- Witam wszystkich tu obecnych. Mam nadzieję, że kac tak bardzo nie męczy... - wszyscy spojrzeli na mnie i bruneta. - Chciałem ogłosić, że dzisiaj na wieczór mamy zadanie obowiązkowe dla chłopaków. Macie zaprosić gdziekolwiek dziewczyny, z którymi jesteście w pokoju. - nagle zauważyłam unoszącą się w górę rękę Niall'a.
- A jeśli na tym obozie jest moja dziewczyna? - wskazał na Emily.
- Dla Ciebie nie zrobię wyjątku, Horan... Ale słyszałem, że Filds to dobra uczennica, więc niech będzie... - blondyn uśmiechnął się i pocałował swoją dziewczynę.

***

Po krótkim spotkaniu wróciliśmy z Tomlinson'em do swojego domku. Rzuciłam się na łóżko i wzięłam do ręki telefon, włączając swoją ulubioną grę. Przerwało mi chrząknięcie Louis'a, który patrzył na mnie wyczekująco.

- Zrób zdjęcie, starczy na dłużej. - mruknęłam powracając wzrokiem do telefonu.
- To mój tekst! - oburzył się, jak mała dziewczynka.
- Ojej, tylko się nie popłacz. - wywróciłam oczami. Chłopak podszedł do mnie i wyciągnął mi z ręki komórkę.
- Ej! Już prawie poziom skończyłam! - wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Ojej tylko się nie popłacz. - zaczął mnie przedrzeźniać. - Chcę wykonać to zadanie, jak prawdziwy gentelmen, ciemnoto.
- Przezywając mnie nie zachowujesz się, jak gentelmen, czopie. - powiedziałam próbując wyrwać mu z rąk moją własność, ale on rzucił ją na swoje łóżko, czyli drugi koniec pokoju.
- Wstań i słuchaj, cioto. - powiedział, a ja z niechęcią wstałam i zaczęłam przyglądać się moim świeżo pomalowanym na bordowo paznokciom. - Możesz na mnie spojrzeć? - spojrzałam - Chciałbym...
- Nie... - mruknęłam.
- Kurwa, Abigail! - wkrzyłam go? Ups?
- Dobra, dobra. Już słucham. - podniosłam ręce w geście obronnym.
- Chciałbym zaprosić Cię dzisiaj na kolację do restauracji. Zgadzasz się?
- A mam inną opcję? - zapytałam, chociaż znałam odpowiedź.
- No, niezbyt.
- Dobrze, pójdę. - powiedziałam, a Louis uśmiechnął się zwycięsko.

Minęłam go, podeszłam do szafy wyciągając z niej jakieś eleganckie ubrania. Poszłam pod prysznic, umyłam ciało oraz włosy, które po wyjściu z kabiny wyruszyłam i zebrałam kilka pasm, zawiązując je z tyłu, w kucyka.  Założyłam wcześniej przygotowany zestaw (zdjęcie w mediach) i wyszłam z łazienki. Chwyciłam małą kopertówkę, wrzuciłam do niej telefon i trochę pieniędzy.

- Nie waż mi się brać pieniędzy. Ja dzisiaj płacę! - usłyszałam głos bruneta dochodzący z łazienki, do której wszedł zaraz po mnie. Oczywiście, jak to ja, nie wyjęłam portfela z torebki. Louis wyszedł z zaparowanego pomieszczenia ubrany w białą koszulę i czarne rurki z dziurami na kolanach. - Gotowa? - zapytał, a ja pokiwałam głową. Podeszłam do niego, a on chwycił mnie w talii. - Pięknie wyglądasz, mała. - powiedział, a ja na jego słowa sie zarumieniłam. Kurwa, jak jakaś napalona nastolatka... Ogarnij się. Ruszyliśmy do restauracji, o którą uprzednio zapytał kierownika. Oczywiście, kierownik siedział z nauczycielami. I oni słysząc, że Tomlinson zabiera mnie do takiego miejsca, uśmiechnęli się znacząco, na co wywróciłam oczami.

Zapowiada się ciekawy wieczór, Maddox... Mruknęła moja podświadomość...

____________________________________
* Calvin Klein (btw. Nie wiem, czy dobrze napisałam)

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Może zdarzyć się kilka błędów, bo pisany na telefonie.

School Trip |l.t|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz