9.

366 24 3
                                    

Podeszłam z Harry'm do Rose, która siedziała na trybunach stadionu. Czułam jak wszystkie dziewczyny się na mnie patrzą. Obgadywały mnie za to, że trzymam się za rękę z Haroldem.
- Hej. Jak idzie?
- Skończyli rozgrzewkę... - tarła dłonie o swoje uda. Chyba bardzo się denerwuje. Jak to jest, że Riley może doprowadzić dziewczynę do takiego stanu?
- Grają wszyscy? - zagadnął Harry.
- Nie wiem - odpowiedziała szybko brunetka.
Harry puścił mnie i wstał.
- Trenerze?! - wezwał wielkoluda w dresach.
- Harry! Chodź tu - machnął do niego ręką.
Styles spojrzał się na mnie, mówiąc wzrokiem 'zaraz przyjdę'. Lekko się do niego uśmiechałam.
Przeskoczył przez barierki, jakby chciał się popisać. I popisał się. Po chwili stał z trenerem i zaczął z nim rozmawiać.
- Spokojnie... - mówiłam do Rose. - Riley umie grać.
- Oni są naprawdę dobrzy, jeżeli mu nie wyjdzie...
- Będę siedzieć obok jego łóżka i podawać mu chusteczki...
- Żeby wejść do ich drużyny musi być co najmniej wspaniały!
- Kochana, on był kapitanem.
Spojrzała się na mnie zdziwiona. Nie wiedziała. Nie wierze. Bzykali się pierwszego dnia naszego spotkania, a ona nawet nie zna jego przeszłości. Pff...

Grali gracze drużyny oraz rekruci. Wszyscy dobrze sobie radzili, ale Riley... On był wspaniały. Nie jestem tak za nim, bo to mój brat... Wszyscy mu ufali, było to widać. Miał w sobie coś dzięki czemu każda dziewczyna była jego, każdy chciał być jego przyjacielem (choć ma tylko mnie, nie odtrąca nikogo innego), trenerzy oddawali mu głos. Jest osobą, na którą się tylko spojrzy, a już wiesz, że można mu zaufać.

- Stop! - usłyszałyśmy dźwięczny głos trenera i gwizdek. - Podejdźcie do mnie.
Rose gwałtownie chwyciła moją rękę. Takim uściskiem mogłaby powalić nie jednego twardziela. Wstrzymałam w sobie pisk bólu.

Każdy członek drużyny poklepywał każdego rekruta. Nie byli za weseli... Riley ukradkiem spojrzał się na nas i zaprzeczając kiwnął głową.
Harry gwałtownie się osunął. Nie chciał zostać opluskany wodą, która wylądowała na głowie mojego brata.
- Dostał się! - wszyscy krzyczeli z nami.

Trener i każdy z drużyny ściskali dłoń Riley'a w geście pogratulowań. Wszyscy zeszli ze stadionu, wtedy ja z Rose dołączyliśmy do naszych chłopaków.

- Stary! - krzyknęłam i zawisłam na szyi chłopaka.
- Wiem! - był zszokowany i taki szczęśliwy.

Puściłam brata i zwróciłam się do Harry'ego.
- To ty? - szepnęłam.
- Nie... - odszepnął z szerokim uśmiechem. - Robicie coś teraz? - zapytał naszą trójkę.
- Idziemy na lekcje - powiedziała Rose.
- Nie macie ochoty tego uczcić?
- Jasne - odpowiedziałam z bratem.

Po dłuższej namowie... Rose poszła z nami. Tak się paliła, żeby być z Riely'em, a teraz nawet by go zostawiła. Pojechaliśmy do jakiejś knajpki, którą zaproponował Harry. Było tam wszystko! Oczywiście my zamówiliśmy pizze, a potem lody. Były przepyszne.
- Idziemy dzisiaj do mnie? - zapytała Rose mojego brata.
Ten zaś figlarnie zatańczył brwiami.
- Jasne.
- Hej! - wtrąciłam się do ich rozmowy. - Dzisiaj miałeś być ze mną! - zmarszczyłam w złości brwi.
Riley na ognisku obiecał mi, że wynagrodzi mi wszystkie dni, w których mnie olewał. Obiecał, że dzisiaj będzie ze mną.
- Zapomniałem... - podrapał się po skroni.
- Możecie to przełożyć prawda? - zapytała niewinnie brunetka. Głaskała mojego brata po policzku, gdzie ten już był obałamucony jej dotykiem.
- Nie! - wstałam od stolika, powodując, że każdy w pomieszczeniu zwrócił na mnie uwagę. - Mam tego dość - syknęłam przez zęby. - Jesteśmy tu drugi tydzień, a ty?! Przez ciebie nie widzę już swojego bliźniaka!
- Di przestań... - uspokajał mnie brat.
- Nie mów tak do mnie - wytknęłam na niego palcem. - Wiecie co? Idźcie i się pieprzcie... - syknęłam głośno.

Wzięłam swoją jeansową marynarkę i wyszłam z lokalu. Ładnie żegnając się z obsługą. Harry mnie wołał, ale byłam taka wkurzona, że od razu wyszłam i zmierzyłam ku chodnikowi do... Nie wiem dokąd.

~•~
Daisy wkurzona? Co zrobi? A co Styles zrobi?
Czekam na wasze komentarze i ★. xx.A

Stars|H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz