- Jak to wyjeżdżasz?! - oburzył się Riley, wpadając do mojego pokoju o wczesnej porze.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam dłońmi oczy, zdarzyło mi się ziewnąć. Patrzałam na niego zmęczona, ale jego twarz była wkurzona. Przysiadł na moim łóżku.
- Riley, ja... - zaczęłam.- Co będzie z Rose? - krzyknął.
- Z Rose?! Riley, właśnie dowiedziałeś się, że wyjeżdżałam a ty przejmujesz się swoją dziewczyną? - zapytałam niedowierzająco.
Chłopak nachylił się nade mną i zaczął szeptać mi do ucha. Oczywiście wiedziałam, że miał brudną tajemnice, o której rodzice nie mogli się dowiedzieć. Wiem, że jak wyjadę to będę miała z czym kojarzyć Londyn... I muszę stąd jak najszybciej zniknąć. Po opowiedzianym sekrecie brata trzepnęłam go w głowę, jęknął i złapał się za miejsce gdzie spoczęła moja ręka.
- Za co to?!- A jak myślisz?! - wycedziłam przez zęby.
*- Dziękuję ciociu! Wierzę, że znajdziesz mi jakieś fajne lokum - uśmiechnęłam się do telefonu.
- Wiesz, że wszystko będzie idealne!
Rozłączyłam się i wróciłam do zapisywania listy rzeczy, które muszę ze sobą zabrać. Riley po skończonej szkole razem z Rose przeprowadzą się do mnie... Cholera! Chciałam brata, a mam jego jego dziewczynę.Nie mam nic do Rose tym bardziej, że ostatnio wszystko się pozmieniało. Zrozumiałam, że Riley nie może być tylko mój i nie mogę być o niego zazdrosna. Lekcje odwołane z powodu problemów z powietrzem w szkole - Ava... Dla mnie lepiej, będę mogła szybciej zebrać swoje rzeczy, które chciałam wziąć.
- Puk, puk - usłyszałam w drzwiach głos Dylan'a. - Twój brat nie wpuścił...
- Cześć! Co tu robisz? - podniosłam się z łóżka i przytuliłam chłopaka.
- Nudziło mi się, poza tym byłem ciekawy jak się czujesz, bo to jednak ty trafiłaś do szpitala i to jeszcze ze... Styles'em - skrzywił się.
- Jest wszystko w porządku. Dostałam w tyłek jakieś dwadzieścia zastrzyków i powinno być dobrze - zaczęliśmy się śmiać.
Przysiadłam z Dylan'em na kanapie wcześniej proponując herbatę lub sok. Lubiłam rozmawiać z Dylan'em byłe pełen... sarkazmu. Był śmieszny i ciekawy, dobrze mi się z nim rozmawiało, czułam się przy nim dobrze, ale nie tak jak przy Jason'ie czy Harry'm...- Więc, postanowione? Wyprowadzasz się?
- Mhm - odparłam z uśmiechem. - Jedziesz na tą wycieczkę do Chemical Industry?- Oh... Nie! Zawsze śmierdzi chemią. Nie lubię tego - skrzywił się patrząc na sok. - Ale sok lubię - wzruszył ramionami i upił łyka pomarańczowego napoju.
*Poszłam do naszego nocnego klubu, gdzie niedawno wyrwałam William'a. Napiłam się, wstawiłam się tak to określę.
- Zamówić taksówkę, Daisy? - zapytał znajomy barman.
- Tak! - wyjął telefon spod lady i wystukał numer. - Ma syna... - podparłam głowę o rękę i patrzałam otępiała w kieliszek.
- Chodź, mała - usłyszałam głos William'a. - Znamy się - zwrócił się do
Skąd on tu się wziął? Poczułam jak przekłada moją rękę przez jego kark i podnosi mnie. Przytuliłam się do niego i po chwili czułam chłodny wiatr na mojej skórze. Nie trwało to długie, kiedy Will wziął mnie do swojego auta. Rozłożyłam fotel do poziomu leżącego i przeciągnęłam się na nim.
Nie wiem gdzie, jak i kiedy, ale znaleźliśmy się w jakiś hotelu. Will ułożył mnie do łóżka i zdjął mi buty, po czym przykrył mnie kocem.- Co ten idiota znowu ci zrobił? - zapytał kładąc się obok mnie i przyciągając do siebie.
- Urodził się mu syn... Codziennie rano przez pięć dni będę słuchała płaczu dziecka...
- Pozwól mi stokrotko. Pozwól mi go sprać na kwaśne jabłko.
- Nie ma po co. Wyjeżdżam do Stanów. Kocham cię, wiesz? - ziewnęłam.
- Ja ciebie też - odparł, a ja po chwili zasnęłam.
~•~
;> Komentarze i ★ mile widziane. xx.A
CZYTASZ
Stars|H.S.
FanfictionNowe miasto, nowy dom, szkoła, znajomi. "- Świnia z ciebie! Jeśli kiedykolwiek jeszcze raz mnie dotkniesz... Zabije cie. - Daisy? Przepraszam." Zapraszam skarbeczki! ♥