30.

196 13 3
                                    

Alex bezpiecznie dowiózł mnie do mieszkania Jason'a Grey'a.
Nie eskortował mnie już do samych drzwi. Nacisnęłam delikatnie dzwonek do drzwi. Poczekałam chwilkę, drzwi otworzyły się, a Jason stał w fartuszku. Rozbawił mnie ten widok.
- Proszę - zachęcił mnie dłonią.
Przeszłam przez próg drzwi i rozpięłam płaszcz.
- Dobry wieczór, panie Grey. Dziękuję za płaszcz i za kierowcę...
Spojrzałam na mężczyznę, który wziął ode mnie płaszcz.
Był w lekkim oniemieniu lub może szoku.
- Przesadziłam?! Przesadziłam... - zaczęłam kryć się rękoma.
- Nie! Wyglądasz... Cudownie - miał taki inny uśmiech. Niewinny i słodki... A jego oczy zawsze były tajemnicze. - Alex to mój przyjaciel - próbował ukryć swój uśmiech, ale nie udawało mu się to.
Grey przeprosił mnie na chwilę i skierowałam się do salonu. Nawet po wyprowadzce jego narzeczonej nie było widać, że został sam.
Wszystko zostało zapełnione. Książek było dużo, ale jeszcze więcej zdjęć rodzinnych. Dyplomy, nagrody, statuetki za pomoc bezdomnym, chorym, ubogim...
- Możemy...? - zapytał mężczyznę, który wszedł do salonu. 

Lekko się uśmiechnęłam i podążyłam w jego stronę. W jadalni był przepięknie przyozdobiony stół, na którym świece świeciły po obu stronach i wielki bukiet najróżniejszych kwitów w wazonie. Kolorowa potrawa na talerzach po obu stronach, miała smakowity widok, a zapach unoszący się po pomieszczeniu był nieziemski. Jason odsunął mi krzesło i zachęcił dłonią, abym usiadła. Miło. Naprawdę. 

- Ym... - stał plecami odwrócony do mnie, ale po chwili się odwrócił. - Nie wiedziałem co będziemy pić, więc... Mam wino i Fantę - parsknęłam śmiechem, szybko zakrywając się dłonią. - Nie chcę cię rozpijać... - stwierdził z uśmiechem. 

- Fantą się nie upiję, a za winem nie przepadam.

- To dobrze. Moja była je lubiła. Teraz mam wolną rękę, aby je wylać - zrobił niesmaczną minę przy odstawianiu butelki winiacza. 

Podszedł do mnie i nalał w kieliszek lampki pomarańczowy napój.

- Dziękuję, panu... - powiedziała z nutką żartu.

- Madame - puścił mi oczko. Usiadł na przeciwko mnie i założył ręce pod podbródek. - Daisy, nie chce żebyś mówiła mi tu na "pan", okej? Dziwnie czuję.

Skinęłam jedynie głową. Przed wejściem wyciszyłam telefon, więc nikt nie powinien mi przeszkadzać. Zakosztowaliśmy naprawdę dobrego jedzenia. Wprost rozpływało się w ustach. Delektowałam się w ciszy, próbując nie mruczeć i jęczeć z rozkoszy zamykając przy tym oczy. To było wyśmienite. 

- To jest wspaniałe! - wypowiedziałam z żalem, że skończyłam. - Kto to przygotował? 

- Dziękuję. Kucharz siedzi przed tobą - zaśmiał się.

- Ty to zrobiłeś?! - zrobiłam duże oczy. 

Jason okazał się być idealnym mężczyzną. Jest przystojny, miły, spokojny, opiekuńczy, gotuje... Żartuje. Nie pozwalał mi dokończyć pysznej szarlotki z lodami, bo opowiadał mi jak było na studiach. Bałam się wziąć coś do buzi, gdyż on ciągle opowiadał coś śmiesznego. Po kolacji, przenieśliśmy się do salonu na kanapę. Skusiliśmy się na niejednego drinka. 

- Czyli pomimo pieniędzy, które dostałeś od swojego ojca... Który dał ci je, abyś był szefem jego wielkiej firmy?

- Jednej z wielu. 

- Mniejsza - zamieszałam ruchem dłoni w kieliszku. - Tak czy inaczej... Nie przyjąłeś tych pieniędzy, a oddałeś je innym...?

- Uciekłem. Tutaj. I oddałem to co miałem. 

- Jesteś idealny - promile powoli uderzały mi do głowy. - Czemu nie jesteś już z twoją narzeczoną?

- Jesteś pijana... - delikatnie się uśmiechnął. - Odwiozę cię do domu.

Zaśmiałam się. 

- Myślę, że moi rodzice zabiliby mnie za to... 

Mężczyzna złapał moją dłoń i pomógł wstać. Nie byłam aż tak pijana, żeby nie wstać, ale myślę, że jest bardzo troskliwy. Zaprowadził mnie do swojego pokoju. Czarny scenariusz! Wiej!

- Cicho siedź - powiedziałam do mniejszej "ja" w mojej głowie.

Czułam zdziwienie Jason'a.

- Mhm. Idziesz spać - posadził mnie na łóżku i zaczął odgrywać kołdrę. - Ja prześpię się na kanapie.
Położyłam się na poduszce i spojrzałam na mężczyznę. Miał czarną nie do końca dopiętą koszulę, jego złote krótkie loczki rozczochrane.

- Nie chcę iść spać - jęknęłam. 

- Co chcesz robić? - Jason zaśmiał się.

- Jason...? Możesz przynajmniej położyć się obok mnie?

Po dłuższym momencie przyglądania się po sobie, mężczyzna zgodził się. Położył się obok mnie, nasze oczy były na równi. Były takie niebieskie. Całkiem inne niż Harry'ego. Podniosłam dłoń wyżej, Jason zrobił to samo. Przyłożyliśmy je do siebie.
- Jil była błędem. Dbała tylko o siebie...
- Co konkretnego?
- Gdybyś przed ślubem zaszłabyś w ciąże zrobiłabyś wszystko, żeby wyglądać idealnie? - jeśli miał na myśli usunięcie dziecka, kiwałam zaprzeczając głową. - Ona jednak wolała wyglądać perfekcyjnie.
Opuszczając nasze dłonie, przysunęłam się bardziej do mężczyzny kładąc mu się na ramieniu.
- Dziękuję... Za wszystko.
Dostałam małego całusa w czoło.

~•~
Randka udana? Jak myślicie co postanowi Daisy? Dziękuję, że jesteście to już 1000 odsłon! Czekam na Wasze komentarze i★. xx.A

Stars|H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz